[ Pobierz całość w formacie PDF ]

złością wrzuciła obie połówki do kosza.
- To nie powinno mieć miejsca - powiedziała na głos. Co ją to
mogło obchodzić? Nie jest jej sprawą, ile kobiet posiadł
dotychczas Rees Malory. Jego pocałunek spowodował u niej
tylko nieznaczne przyspieszenie bicia serca. Była więc już do
pewnego stopnia uodporniona. Zaczynał się zachowywać tak jak
David. Dzięki Bogu, że nie słuchała dobrych rad ciotki. Ci
fascynujący mężczyzni mają jedną wspólną cechę. Są zakochani
w sobie. Co czuła do Reesa? Fascynację? Zadygotała na samą
myśl. Mogła bardzo łatwo wpaść w pułapkę, gdyby tylko
posłuchała rad ciotki. Tak, Rees był fascynujący. Był
wyjątkowo przystojny, uprzejmy, niezwykle męski i imponował
tą niespotykaną u innych mężczyzn pewnością siebie. To była
pułapka, jaką zastawił na nią los, gdyż Rees mógł
wykorzystywać swój osobisty urok gdziekolwiek. Co więcej,
wyglądało na to, że ma ku temu więcej sposobności, niż
dotychczas przypuszczała. Zostawiła Reesowi na biurku
informację o Janet i wyszła do garażu, by dopilnować
dzisiejszych zamówień.
Gdy po godzinie wróciła do biura, zastała tam Reesa i Sandrę,
która zajęła już miejsce przy maszynie do pisania. Rees,
trzymając w ręce plik papierów, nachylał się nad dziewczyną,
coś jej tłumacząc. Sandra sprawiała wrażenie osoby, do której
najwyrazniej nie docierało nic z tego, co Rees próbował jej
wyklarować. Natomiast patrzyła na niego jak na jakieś bóstwo.
RS
72
- Dzień dobry, szefie - powiedział uśmiechając się szeroko.
Ześlizgnął się z biurka i podszedł powoli do Vanessy. -
Podliczyłem rachunki dotyczące naszych kontraktów ze
związkami zawodowymi za ubiegłe siedem lat, dokładnie tak,
jak mnie prosiłaś. Myślałem, że powinienem dać je Sandrze do
przepisania, zanim dam tobie do sprawdzenia. Chyba że chcesz
to teraz zrobić...
Vanessa dała mu to zadanie dokładnie tydzień temu. Chciała,
żeby w opracowaniu uwzględnił również wszelkie
niepowodzenia, nie odbyte kursy i strukturę nadchodzących
zamówień. Miało to być przygotowanie do zbliżających się
negocjacji ze związkami zawodowymi. W założeniu było to
zajęcie na dłuższy czas. Była więc zdumiona, że uporał się z
tym tak szybko. Zawsze bardzo obawiała się tych spotkań ze
związkowcami i nic dziwnego. Samotna kobieta naprzeciw
grupy mężczyzn zdecydowanych poświęcić wszystko, żeby
osiągnąć zamierzony cel. Wiedziała, że szanowali ją za jej
stanowczość, ale jednocześnie wyglądało na to, że konieczność
współzawodnictwa, którą charakteryzował się współczesny
bizness, doprowadzała ją do psychicznego wyczerpania.
Zakończenie pracy przez Reesa było niezwykle pomocne. Co
więcej, nie mogła nie być mu wdzięczna.
- To wspaniale - powiedziała. - Sandra przepisze to na
maszynie, jak tylko upora się z formularzami podatkowymi.
Spojrzała na dziewczynę, która nie odrywała wzroku od
przystojnego mężczyzny.
- Sandro, czy poradziłaś już sobie z tymi formularzami?
Dziewczyna aż podskoczyła, a następnie z niepokojem
spojrzała na Vanessę. Wyglądało na to, że dopiero teraz
zauważyła, że szefowa pojawiła się w biurze.
- Witaj, Vanesso, nie zauważyłam twojego przyjścia. Co
powiedziałaś?
Vanessa westchnęła.
RS
73
- Formularze podatkowe, Sandro. Miały być już dawno
gotowe.
- Właśnie je kończę.
- W porządku. Gdy skończysz, Rees da ci coś do przepisania.
Z pewnością sobie z tym poradzisz.
Rees podszedł do Sandry i przekazał jej swoje materiały, a
Vanessa usiadła na swoim miejscu i zaczęła przeglądać listę
zamówień na najbliższy piątek. W trakcie pracy uświadomiła
sobie, że irytuje ją zachowanie Sandry i jej wręcz cielęcy
zachwyt Reesem. Ta dziewczyna po prostu pożerała go
wzrokiem. Zledziła w nabożnym skupieniu każdy jego ruch. W
tej chwili nachylił się nad nią, wskazując coś palcem na samej
górze kartki papieru.
- Mogę mieć tylko nadzieję, że będziesz w stanie odcyfrować
moje bazgroły - powiedział z uśmiechem.
- %7łartujesz chyba, masz wyjątkowo czytelny charakter pisma!
- wykrzyknęła Sandra. - To jest niemal druk i taki, taki męski...
Rees roześmiał się.
- Do tej pory nic mi na ten temat nie było wiadomo. W
każdym razie, jeśli będziesz miała jakiekolwiek kłopoty, po
prostu daj mi znać, a ja przybiegnę ci na ratunek.
Sandra o mało nie zakrztusiła się ze śmiechu, a Vanessa
postanowiła całkowicie ich zignorować i ponownie skupiła się
nad tekstem. Ledwo zdążyła przeanalizować pierwszą pozycję
na liście, gdy usłyszała nagle chlupocacy dzwięk, a następnie
rytmiczne  drip, drip, drip".
- Och! - krzyknęła Sandra.
Vanessa podniosła gwałtownie głowę. Wszystkie jej
najgorsze obawy potwierdziły się, gdy zobaczyła zrozpaczoną
Sandrę, trzymającą w ręku filiżankę kawy, której zawartość
wylała się na zapisane przed sekundą kartki papieru. Pełna
gniewu poderwała się na równe nogi.
- Sandro! Zobacz, co najlepszego zrobiłaś! Miałam je dzisiaj
wysłać. Jak mogłaś być aż tak niezgrabna?
RS
74
Rees zareagował błyskawicznie.
- To moja wina - powiedział szybko. - Zapomniałem zabrać
filiżankę.
Sandra bezradnie płakała. Vanessa spojrzała na nią. Tak
naprawdę była zła tylko z jednego powodu. Musiała uczciwie
przyznać, że była zazdrosna z powodu koleżeństwa jakie
wywiązało się pomiędzy Sandrą a Reesem. Była zła również z
jeszcze innego powodu. Otóż drażniło ją oddanie tej dziewczyny
dla nieznajomego w końcu mężczyzny. Sposób, w jaki ten
człowiek potrafił usidlić każdą napotkaną kobietę, budził po
prostu strach. A dla niej zostały tylko zniszczone formularze
podatkowe... Wielkim wysiłkiem powstrzymała złość,
przypominając sobie, że w końcu to ona jest tu szefową. Nie
mogła pozwolić sobie na to, by uczucia osobiste wzięły górę i
zniweczyły jej dotychczasową pracę. Sandra nie zaliczała się do
najlepszych na świecie sekretarek, ale była uczciwa i naprawdę
chciała coś w życiu osiągnąć. Vanessa nie mogła i nie potrafiła
nie dać jej szansy.
- Przykro mi, Sandro - zdobyła się w końcu na to, by [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl