[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chodziło. Po prostu zawsze musi postawić na swoim. Jednak trafiła kosa na
kamień. Ona też ma swoje zdanie i potrafi walczyć. Tylko że w sytuacji, w
jakiej się znalezli, powinni wypracować jakiś kompromis, inaczej stale będą
skakać sobie do oczu.
Z musu przystała na to małżeństwo, ale mimo to zależało jej, by ten
związek był udany. Jeśli jednak będą wrogo do siebie nastawieni, to nic z
tego nie wyjdzie.
Usiadła na łóżku i zamyśliła się. Logan miał dobry stosunek do
Cody'ego, temu nie można było zaprzeczyć. Wiele przemawiało za tym, że
szybko pokocha chłopca. Mały już go ujął. Logan będzie dla niego dobrym
opiekunem, a Cody tylko na tym zyska.
Wprawdzie Loganowi brak obycia z małymi dziećmi, jednak bardzo się
stara. Nie raz zerkał na nią, szukając wsparcia czy rady, co tylko dobrze o
nim świadczy. To bardzo zmieniło jej zdanie na jego temat.
Prawdę mówiąc, nie tylko w tej kwestii. Perspektywa wspólnej sypialni
nie była taka przerażająca i nie do przyjęcia, jak powinna być. Chyba
dlatego, że Claire dostrzegła w Loganie wiele dobrych cech. Oczywiście
wszelka bliskość jest wykluczona i w ogóle nie wchodzi w grę.
Ta jej chwiejność dawała jej do myślenia, jednak Claire była teraz dużo
spokojniejsza. Pójdzie zobaczyć, co oni robią. Wyszła z pokoju i cicho
podeszła do gabinetu. Zatrzymała się przy drzwiach.
Scena, jaką ujrzała, rozbroiła ją. Logan, oparty na boku, leżał na
podłodze. Cody klęczał na wprost niego. Między nimi na dywanie stały
RS
57
figurki koników, krów i kowbojów na koniach. Zabawki o rodowodzie
sięgającym zapewne dzieciństwa Logana.
W drewnianej skrzyni Claire zobaczyła inne chłopięce skarby: różne
samochodziki, malutkie ciężarówki, koparki, a także kilka kolorowych
kamieni, pewnie pamiątek z dziecięcych wypraw Logana i jego brata.
Logan ustawiał plastikowe ogrodzenie, tworząc zagrodę dla bydła. Cody,
trzymając w obu rączkach koniki i krowy, przypatrywał się temu szeroko
otwartymi oczkami, jakby starał się zapamiętać każdy ruch wujka.
- Zrobione, kowboju - odezwał się Logan. - Teraz zapędzmy krowy do
zagrody.
Przesunął figurkę kowboja na koniu do krowy stojącej blisko ogrodzenia,
po czym poruszył ręką ludzika na znak, by zwierzę weszło do środka.
Cody z przejęciem przesunął kowboja, niechcący przewracając płotek.
Logan poprawił go, jakby nic się nie stało, i znowu przestawił kowboja.
Chłopczyk naśladował go z zapałem. Sięgnął po drugiego kowboja,
starannie usadził go na koniu i dostawił do kowboja Logana. Buzia mu
promieniała. Logan świetnie potrafił mu pokazać, na czym polega zabawa
starymi zabawkami.
Claire przeniosła wzrok na męża. Był całkowicie pochłonięty zabawą.
Wstrzymała oddech, by nie zakłócić nastroju tej chwili.
Zazdrość, jaka obudziła się w niej wczoraj, gdy Cody tak ufnie położył
głowę na ramieniu Logana, rozwiała się bez śladu. Logan nie próbował
manipulować chłopcem, wykorzystując kucyka czy te zabawki. Nie starał
się go przekupić. Chodziło mu jedynie o dotarcie do dziecka, o nawiązanie
dobrego kontaktu.
Powinna się wycofać, ale nie mogła się na to zdobyć.
Cody znów przewrócił kilka płotów i Logan cierpliwie postawił je na
miejsce. A potem podniósł wzrok i popatrzył na bawiącego się chłopca.
Czule, wręcz tkliwie. Wydawał się rozluzniony i spokojny.
O czym on teraz myśli? - przebiegło jej przez głowę. Czyżby
przypomniał sobie brata i jakieś wydarzenia z dzieciństwa? Cody nie jest
podobny do Farrah, może więc widzi w nim podobieństwo do Cliffa.
Jej złość na Logana opadła. Właściwie to lubiła go bardziej, niż powinna.
Niewiele potrafiła o nim powiedzieć, jednak obserwując jego podejście
do Cody'ego, mogła wyciągnąć istotne wnioski. Im dłużej mu się
przypatrywała, tym wyrazniej widziała, że miłość i rodzina były dla niego
ważniejsze, niż deklarował.
Oświadczył na wstępie, że w małżeństwie można doskonale obejść się
bez miłości. Tak naprawdę chyba w to nie wierzył. Początkowo zrobił na
RS
58
niej wrażenie zimnego, wyrachowanego dyktatora, jednak teraz zmieniła
zdanie. Musiało się coś zdarzyć w jego życiu, co tak ukształtowało jego
charakter. Za wszelką cenę chciał postawić na swoim, na nic się nie
oglądając. Ludzie, którzy zostali czymś ciężko doświadczeni, często tak
postępują. Boją się, by historia się nie powtórzyła. Chcą sami kierować
losem.
Czy to dlatego przymusił ją do małżeństwa? Powiedział coś znaczącego -
że nie chce, by jego żona spędzała czas w rozjazdach. To nie wzięło się
znikąd. Może ma to związek z jego matką? Wcześniejszą dziewczyną czy
żoną? Logan czuł się tak niepewnie, że nie chciał puścić jej samej do
miasta.
Pózniej w spokoju to sobie rozważy. Może się myliła, ale może wpadła
na dobry trop.
Za pózno zebrała się, by odejść, bo Cody podniósł się z kolan, by sięgnąć
po zabawkę leżącą za Loganem, zobaczył Claire i zawołał:
- Mama! Zobacz! Mam koniki i kowbojów!
Weszła do gabinetu. Logan popatrzył na nią. Zarumienił się, jakby
przyłapała go na czymś niegodnym dorosłego mężczyzny. By go nie
krępować, odwróciła się i spojrzała na biegnącego do niej Cody'ego.
- Zobacz! - Chłopczyk machnął przed nią swoimi skarbami i znowu
rzucił się z powrotem na dywan obok Logana.
Podeszła do nich i przykucnęła. Cody z przejętą miną demonstrował jej
nowe zabawki. Gdy wręczył jej kowboja, posadziła ludzika na koniu i
podsunęła ku leżącym figurkom krówek. Popatrzyła na Logana i spytała:
- Co mam zrobić, szefie? Logan błysnął uśmiechem.
- Mój pomocnik zagnał już prawie wszystkie krowy, zostały tylko te
dwie. - Kiwnął głową na stojące przed nią figurki. - Zapędz je do zagrody,
zanim się ściemni.
Claire zasalutowała z powagą.
- Tak jest, szefie. Chyba tak się odpowiada?
Logan leciutko wygiął kąciki ust.
- Nie czas teraz na gadanie, trzeba się brać do roboty. Claire pochyliła
się, przesunęła zwierzęta, udając, że zagania je do zagrody. Za krowami
podążył kowboj na koniu. Claire przesunęła się na kolanach. Obaj panowie
z uwagą obserwowali ruchy figurek.
- Czy ktoś może zamknąć bramę?
Cody z przejęciem przesunął kawałek ogrodzenia, niechcący
przewracając trzy segmenty. Razem z Loganem ustawili je z powrotem.
Gdy skończyli, Claire cofnęła się nieco i oznajmiła:
RS
59
- Na dzisiaj praca skończona. Pora, by mali kowboje wzięli kąpiel i
przebrali się w piżamy.
Cody, gdy tylko pojął, o czym mowa, natychmiast zaprotestował: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl