[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pragnęła do niego wrócić, wtulić się w ramiona i błagać, by zapomniał o przeszłości.
Można żyć chwilą, jeżeli komuś bardzo na tym zależy. Asher splotła palce i wpatrzyła się w
ziemię.
- Wiem, Taj, i bardzo przepraszam, ale zrozum, że będziemy się tylko ranić.
- Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić - zaprzeczył żarliwie. - Jeśli tak się stało,
zrobiłem to nieświadomie.
Asher poczuła ostre ukłucie w sercu. Czyż nie to samo powiedziała jej Jess? Nigdy
by cię nie skrzywdził... Nigdy . Zupełnie, jakby słyszała to wczoraj. - %7ładne z nas nie chciało
- powiedziała cicho. - Jednak oboje to zrobiliśmy. Czy warto powtarzać ten błąd?
- Spójrz na mnie. - %7łądanie było stanowcze i nieodwołalne. Asher zebrała siły i
podniosła głowę, napotykając przeszywające, uważne spojrzenie. Taj uniósł rękę i pogładził
jej policzek. Bez wahania odwzajemniła gest. - A teraz - szepnął - zapytaj mnie znowu.
- Byłam pewna, że potrafię tego wszystkiego uniknąć - westchnęła, drżąc na całym
ciele. - %7łe potrafię ci się oprzeć.
- Już nie jesteś?
- Nie. Niczego nie jestem pewna - z rezygnacją pokręciła głową. - O nic teraz nie
pytaj. Daj nam obojgu trochę czasu - dodała szybko, zanim Taj zdążył się odezwać.
Już chciał zaprotestować, ale się powstrzymał. Trudno, czekał trzy lata, poczeka i
dłużej.
- Dobrze, ale tylko trochę - zgodził się i po chwili opuścił dłoń. Kiedy Asher chciała
cofnąć swoją, chwycił ją za nadgarstek. Uścisk wcale nie był delikatny. - Następnym razem
nie będę pytał, zapamiętaj to sobie.
ROZDZIAA 5
Piąty set. Siódmy gem. Taj balansował na ugiętych nogach na linii końcowej, w
każdej chwili gotów skoczyć ku piłce. Powietrze było ciężkie, a niebo zasnute deszczowymi
chmurami, przez które przedostawało się niewiele światła. Nie zwracał na to uwagi. Nie
zauważał ludzi wdrapujących się na ogrodzenie ani tych, którzy okrążali tablicę wyników.
Stadion był pełen po brzegi, ale nie docierały do niego krzyki ani pogwizdywania tysięcznego
tłumu. Na nic nie zważał.
Tenis jest grą dla indywidualistów. Właśnie ta cecha najbardziej go pociągała. Tylko
siebie mógł winić za przegraną lub chwalić za zwycięstwo. Tenis to gra emocji i ruchu. Taj
świetnie radził sobie i z jednym, i z drugim.
Czekał na spotkanie z Michaelem Kilroyem w półfinałach. Gra Australijczyka był
żywa, pełna emocji, teatralnych gestów i złośliwych docinków. Należał do piątki tenisistów,
których Taj najbardziej szanował. Widać było, że Australijczyk jest w szczytowej formie. T a
j myślał teraz tylko o tym, by przełamać serwis Michaela i wyrównać wynik. Nie mógł się
doszukać żadnych niedociągnięć w grze przeciwnika. Czekał na starcie jak bokser na gong.
Wreszcie usłyszał, jak piłka odbiła się od rakiety i popędziła ku niemu, uderzając
idealnie w krawędz pola. Taj spiął się i w jednej chwili ruszył, by ją odebrać. Defensywa,
ofensywa... Cała strategia musiała być przemyślana w ułamku sekundy. Siła uderzenia
powinna być dostosowana do szybkości piłki. Obaj mężczyzni dawali z siebie wszystko,
próbując utrzymać wymianę. Ich skupione twarze szybko zrosił pot. Regularny rytm uderzeń
zlewał się z okrzykami widzów.
Proporcja uderzeń niskich wynosiła dziesięć do jednego. Taj postanowił zmienić
tempo i grać z większą mocą Posłał Michaelowi smecza prosto w róg, wytrącając przeciwnika
z rytmu, a potem wycofał się w głąb kortu, przewidując długi strzał. Odpowiedział nań
wolejem. Michael nie zdążył podbiec do piłki. Stan meczu wynosił piętnaście - zero.
Taj odgarnął mokre włosy z twarzy i wrócił na linię. Jakaś kobieta na trybunie
krzyknęła coś po francusku. Mogły to być wyrazy uznania albo pikantna propozycja. Nie znał
tego pięknego języka na tyle, aby rozszyfrować znaczenie słów. Serwis Michaela wzbił w
powietrze tuman kurzu. Taj odebrał piłkę i zanim przedostała się na drugą stronę kortu, już
czekał na nią w połowie pola. Niskie podanie, zaraz potem ostry cios. Chytrze podkręcona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]