[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gorszego.
Artemis skoczył do furgonetki. Podłoga była śliska od wody i barwnych
kryształków, z uszkodzonej kratki klimatyzacyjnej sączył się dym, świetlówki nad
głową migotały niczym uwięzione w butelce błyskawice.
W rogu leżał przekrzywiony kriopojemnik, z którego żyroskopów wyciekał płyn.
Przerzucona przez krawędz ręka Butlera rzucała na ścianę monstrualny cień.
Tablica rozdzielcza pojemnika nadal działała; Artemis z ulgą dostrzegł miarowe
migotanie wskaznika rytmu serca. Butler żył! Holly znów się udało. Ale coś wyraznie
zaniepokoiło panią kapitan.
Wystarczył jeden rzut oka do kriopojemnika, aby Artemis pojął, na czym polega
problem. W świeżo odrośniętych włosach służącego widniały liczne siwe pasma.
Butler wszedł do komory kriogenicznej jako czterdziestolatek leżący przed
Artemisem mężczyzna miał lat co najmniej pięćdziesiąt. W przeciągu zaledwie trzech
godzin służący zestarzał się o dziesięć lat.
U boku Artemisa stanęła Holly.
Przynajmniej żyje mruknęła. Artemis skinął głową.
Kiedy się obudzi?
Za kilka dni. Być może.
Jak to się stało? zapytał chłopiec, odgarniając włosy z czoła Butlera.
Nie wiem dokładnie Holly rozłożyła ręce. To domena Ogierka.
Artemis wyjął z kieszeni zestaw komunikacyjny i zaczepił za ucho przewód
słuchawki.
Ogierek? Masz jakąś teorię?
Nie jestem pewien odparł centaur. Ale podejrzewam, że magiczna moc Holly nie
wystarczyła, żeby uzdrowić Butlera; trzeba było zużyć część jego własnych sił
witalnych. Tak na oko, z piętnaście lat życia.
Można coś na to zaradzić?
Obawiam się, że nie. Uzdrowienia nie da się cofnąć. Jeśli to dla ciebie jakaś
pociecha, pewnie będzie żył dłużej niż normalnie. Ale jego młodość już nie wróci, co
więcej, nie ma pewności, w jakim stanie jest jego mózg. Uzdrowienie mogło
wyczyścić mu pamięć lepiej niż magnes działający na dysk.
Artemis westchnął głęboko.
Co ja ci zrobiłem, przyjacielu?
Nie ma na to czasu przerwała mu Holly. Musicie obaj szybko się stąd wynieść.
Jestem pewna, że całe to zamieszanie zwróciło czyjąś uwagę. Macie jakiś środek
transportu?
Nie. Przylecieliśmy rejsowym lotem, a potem wzięliśmy taksówkę z Heathrow.
Holly wzruszyła ramionami.
Chciałabym ci pomóc, Artemisie, ale i tak poświęciłam wam zbyt wiele czasu. Mam
zadanie. Bardzo ważne zadanie i muszę się nim zająć.
Artemis cofnął się od pojemnika.
Holly, właśnie, twoje zadanie&
Kapitan Nieduża powoli obróciła się ku niemu.
Artemisie&
Ktoś was namierzył, prawda? Jakiś sygnał przedostał się przez system obronny
Ogierka?
Holly wyciągnęła z plecaka wielką płachtę folii maskującej.
Musimy porozmawiać. Na osobności.
Następne trzy kwadranse we wspomnieniach Artemisa stanowiły jedynie zamazaną
plamę. Holly bezzwłocznie owinęła obu ludzi w płachtę i przypięła ich do pasa
Moonbelt; pas ten skutecznie redukował ciężar do około jednej piątej normy
ziemskiej, mimo to mechaniczne skrzydła z trudem zdołały wynieść całą trójkę w
nocne niebo. Aby wzbić się na wysokość stu pięćdziesięciu metrów nad poziomem
morza, Holly musiała do oporu otworzyć przepustnicę.
Teraz uruchamiam tarczę oznajmiła do mikrofonu. Spróbuj zanadto się nie
szarpać. Byłoby fatalnie, gdybym musiała odciąć jednego z was.
Po czym zniknęła, a na jej miejscu zawisła migotliwa gwiezdna plama w kształcie
Holly. Uchwyty pasa zawibrowały, aż Artemisowi zaszczekały zęby. Ciasno zawinięty
w folię, mając na zewnątrz jedynie głowę, czuł się niczym larwa w kokonie.
Początkowo lot nad miastem, ponad rzekami świateł samochodów, jadących
głównymi arteriami, nawet sprawiał chłopcu przyjemność. Wkrótce jednak Holly
złapała zachodni wiatr, który rzucił ją nad morze, we władanie prądów powietrznych.
Nagle wokół Artemisa rozpętało się szaleństwo przenikliwego wichru, którego
gwałtowne uderzenia biły w pasażerów Holly oraz w zaskoczone ptaki. Obok
chłopca, związane jak kiełbasa w prowizorycznych nosiłkach, majtało się bezwładne
ciało Butlera.
Folia pochłaniała większość kolorów, odbijając tylko dominujące barwy otoczenia.
Nie był to kamuflaż doskonały, lecz z pewnością wystarczający na nocny lot przez
morze do Irlandii.
Ta folia jest niewidoczna dla radaru? zwrócił się Artemis do mikrofonu.
Wolałbym, żeby jakiś nadgorliwy pilot harriera nie wziął nas za UFO.
Masz rację odparła Holly po zastanowieniu. Chyba na wszelki wypadek
powinnam zejść trochę w dół.
Dwie sekundy pózniej Artemis gorzko pożałował, że przerwał ciszę radiową; Holly
położyła się na prawe skrzydło i weszła w ostry lot nurkujący, kierując całą trójkę ku
falom mrocznego, północnego morza.
Wyhamowała w ostatniej chwili, lecz Artemis byłby gotów przysiąc, że jeszcze
trochę, a pęd powietrza zdarłby mu skórę z twarzy.
Dostatecznie nisko? zapytała Holly z wyczuwalnym śmiechem w głosie.
Lecieli, muskając szczyty fal, wśród bryzgów piany, rozpryskującej się na folii. Tej
nocy ocean był wzburzony; Holly podążała tuż nad wodą, opadając i wznosząc się na
przemian. Ze sztormowej kipieli, najwyrazniej wyczuwając ich obecność, wynurzyła
się ławica humbaków; lśniące wieloryby trzydziestometrowym skokiem pokonały
dolinę między dwoma grzbietami i zniknęły w czarnych głębinach. Delfinów nie było
owe miłe ssaki, szukając schronienia przed sztormem, skryły się w przesmykach i
zatoczkach wybrzeża Irlandii.
Zrównali się z promem pasażerskim, lecąc tak blisko burty, że dobiegł ich głęboki
puls maszyn. Dziesiątki przechylonych przez relingi pasażerów wymiotowało
intensywnie, o włos omijając niewidzialnych podróżników poniżej.
Uroczo, nie ma co mruknął Artemis.
Nie martw się dobiegł go z nicości głos Holly. Jesteśmy prawie na miejscu.
Minąwszy port promowy w Rosslaer, skierowali się wzdłuż wybrzeża na północ,
ponad górami Wicklow. Artemis, choć zdezorientowany, nie mógł powstrzymać
uczucia podziwu dla prędkości, z jaką się przemieszczali. Te skrzydła to doprawdy
fantastyczny wynalazek! Pomyśleć tylko, ile pieniędzy można zarobić na takim
patencie! Jednak pohamował się Butler został ranny właśnie dlatego, że on,
Artemis, usiłował handlować technologią wróżek.
Zwolnili i można już było rozróżnić poszczególne obiekty w terenie. Na wschodzie
rozsiadł się Dublin, nad którym unosiła się żółta aureola świateł drogowych. Holly
łukiem ominęła miasto, po czym skierowała się ku rzadziej zaludnionej północy kraju.
Tam, pośrodku ciemnej plamy zieleni, widniał odosobniony gmach, biały w blasku
wycelowanych weń reflektorów rodowa siedziba Artemisa, dwór Fowlów.
Dwór Fowlów, Dublin, Irlandia
A teraz, czekam na wyjaśnienie oznajmiła Holly, gdy już umieścili Butlera
bezpiecznie w łóżku.
Kapitan SKR siedziała na najniższym stopniu wielkich schodów pod badawczym,
niechętnym wzrokiem pokoleń Fowlów na portretach.
Elficzka uruchomiła mikrofon w kasku i włączyła zestaw głośnikowy.
Ogierek, nagrywaj, dobrze? Mam przeczucie, że jeszcze nie raz będziemy chcieli
tego posłuchać.
Cały incydent zaczął się od spotkania w interesach dziś po południu zaczął
Artemis.
Mów dalej.
Spotkałem się z amerykańskim przemysłowcem, niejakim Jonem Spiro.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]