[ Pobierz całość w formacie PDF ]

narwij mi trochę tych pięknych kwiatów. Chciałabym przybrać nimi swe łoże dzisiejszej
nocy, by rankiem zabrać ze sobą trochę zapachu, który najlepiej lubię i którego nie znajdę w
wiosce Mo sara, ojca Bu lota. Pomogę ci i nazbieramy ich całe naręcze.
Obie dziewczyny zbliżyły się do zarośli, w których ukrył się Tarzan, lecz ponieważ we
wszystkich krzakach pełno było kwiecia, Tarzan spodziewał się, że nie wejdą w głąb zarośli.
 Och, Pan at lee, popatrz  nagle zawołała O lo a  tam rośnie król wszystkich
kwiatów  nigdy nie widziałam równie pięknego. Nie! Sama go zerwę  jest tak wielki i
piękny, że nie chcę, by go kto inny dotknął.
Z tymi słowy księżniczka zagłębiła się w krzaki ku miejscu, gdzie niezwykły okaz kwitł
nad samą głową Tarzana. Zbliżyła się tak nagle i nieoczekiwanie, że Tarzan nie zdążył uciec i
siedział bez ruchu w nadziei, że losy będą dla niego łaskawe i odciągną córkę Ko tana, zanim
jej oczy go dostrzega. Ale dziewczyna, obcinając długą łodygę kwiatu, spojrzała wprost w
uśmiechniętą twarz Tarzana Jad guru.
Ze stłumionym okrzykiem cofnęła się. Człowiek małpa powstał i spojrzał jej w oczy.
 Nie lękaj się, księżniczko, pozdrawia cię przyjaciel Ta dena  rzekł, podnosząc jej
paluszki do swych warg.
Pan at lee nadbiegła podniecona.
 O Jad ben Otho! Oto on!
 A teraz, skoroście mnie znalazły  zapytał Tarzan  czy wydacie mnie Lu donowi?
Pan at lee padła do stóp O lo a.
 Księżniczko! Księżniczko! Nie zdradzaj go przed jego wrogami!
 Ale Ko tan, mój ojciec  bojazliwie szepnęła O lo a  gdyby się dowiedział o mym
wiarołomstwie, wpadłby w nieopisany gniew. Chociaż jestem księżniczką, Lu don mógłby
zażądać, by mnie ofiarowano na ołtarzu dla poskromienia gniewu Jad ben Otho. Między
nimi dwoma jestem zgubiona.
 Ależ nigdy się nie dowiedzą  zawołała Pan at lee  żeś go widziała, o ile sama im
tego nie powiesz, bo co do mnie, Jad ben Otho świadkiem, że cię nigdy nie zdradzę.
 Powiedz mi, o cudzoziemcze  błagalnie zwróciła się O lo a  czy jesteś naprawdę
bogiem?
 Jad ben Otho nie jest nim więcej ode mnie  nie mijając się z prawdą  odparł
Tarzan.
 Dlaczego więc usiłujesz ujść rąk śmiertelników, jeżeliś jest bogiem?  zapytała.
 Gdy bogowie schodzą między ludzi  odparł Tarzan  stają się jako ludzie. Nawet
Jad ben Otho, gdyby ukazał się wcielony, mógłby ulec zabiciu.
 Widziałeś Ta dena i mówiłeś z nim?  zapytała bez związku z otrzymaną
odpowiedzią.
 Tak, widziałem go i mówiłem z nim  odrzekł człowiek małpa.  W ciągu księżyca
byłem z nim nierozłącznie.
 I on  zawahała się  potem spuściła oczy ku ziemi i rumieniec oblał jej policzki 
on wciąż mnie kocha?
Tarzan wiedział, że ją zdobył.
 Tak  odpowiedział.  Ta den wciąż mówi o O lo a i czeka i wygląda dnia, gdy ją
zabierze.
 Ale jutro oddają mnie Bu lotowi  ze smutkiem rzekła.
 Zawsze może być jutro, bo jutro nigdy nie nadchodzi  odparł Tarzan.
 Ach, ale przyjdzie nieszczęście i przez wszystkie jutra mego życia muszę trwać w
rozpaczy, bo Ta den nigdy nie będzie moim.
 Gdyby nie Lu don, byłbym ci pomógł  rzekł człowiek małpa.  A kto wie, czy ci
jednak nie pomogę?
 Ach, gdybyś mógł, Dor ul Otho  wykrzyknęła dziewczyna  wiem, że uczyniłbyś
to, gdyby to było możliwe, bo Pan at lee opowiedziała mi, jak jesteś dzielny i uprzejmy
zarazem.
 Jeden tylko Jad ben Otho zna przyszłość  rzekł Tarzan.  A teraz oddalcie się, by
kto nie nadszedł i nie nabrał podejrzeń.
 Odejdziemy, ale Pan at lee powróci z jadłem. Spodziewam się, że zdołasz się ocalić i
że Jad ben Otho jest zadowolony z mego postępku.
Dziewczęta oddaliły się, człowiek małpa zaś wrócił do swej kryjówki w zaroślach.
O zmierzchu zjawiła się Pan at lee z jedzeniem. Tarzan zadał jej pytanie, które go od
początku rozmowy z O lo a paliło.
 Powiedz mi wszystko, co wiesz o pogłoskach, o których wspominała O lo a, o
tajemniczej obcej kobiecie, ukrytej w A lurze. Czy słyszałaś o tym w czasie swego krótkiego
tu pobytu?
 Tak  potwierdziła Pan at lee.  Słyszałam niewolników, mówiących o tym.
Wszyscy o tym szepczą, ale nikt nie śmie głośno mówić. Mówią, że obca kobieta ukryta jest
w świątyni i że Lu don pragnie zrobić z niej kapłankę, Ko tan zaś  swą żonę i że
dotychczas żaden nie odważył się jej wziąć ze strachu przed drugim.
 Czy wiesz, gdzie ja ukrywają w świątyni?
 Nie. Skąd bym mogła wiedzieć. Nie wiem nawet, czy to nie bajka i powtarzam ci tylko,
co inni mówią.
 Czy mówiono tylko o jednej osobie?  zapytał Tarzan.
 Nie, mówiono o kimś jeszcze, kto z nią przybył, ale zdaje się, że nikt nie wie, co się z
tym drugim stało.
 Dziękuję ci, Pan at lee  rzekł  kto wie, czy nie pomogłaś mi więcej, niż oboje
sądzimy.
 Mam nadzieję, że ci pomogłam  rzekła dziewczyna, skierowując się w stronę pałacu.
 I ja również mam tę nadzieję!  zawołał Tarzan z przejęciem.
ROZDZIAA XIV
W ZWITYNI GRYFA
Gdy noc zapadła, Tarzan przybrał się w maskę i martwy ogon kapłana, zabitego w
podziemiach świątyni i przebywszy ogród po gałęziach drzew, zeskoczył na ziemię poza jego
murem.
Minąwszy podwórzec pałacowy, zbliżył się do świątyni z odwrotnej strony od tej, którą się
z niej był wymknął. Prawda, że dostał się w ten sposób na nieznany teren, ale ufny w swój
zmysł orientacyjny, śmiało ruszył poprzez podwórzec świątyni.
Kryjąc się w cieniu pod murami i napotkanymi drzewami i krzakami, dotarł do ozdobnego
budynku, o przeznaczenie którego zapytywał Lu dona i otrzymał odpowiedz, że to
opuszczona budowla. Nic w tym nie byłoby dziwnego, gdyby nie widoczne wahania w
słowach kapłana, które Tarzan zrozumiał jako kłamstwo.
Teraz stał nareszcie przed budynkiem trzypiętrowym, oddzielonym od wszelkich innych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl