[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tacy jak twoja babka przestali wypytywać:  Dlaczego ona jest akurat Z NIM? Przecież to
księżniczka, a on to tylko jakiś przypadkowy chłoptaś, z którym chodziła do jednej szkoły .
- Rozumiem - oświadczyłam. Usiłowałam zachowywać się bardzo dojrzale, ale muszę
przyznać, że zbierało mi się na płacz. I nie chodzi tylko o to, że przed chwilą powiedział, że i
tak by pojechał do Japonii, nawet gdybyśmy To Zrobili. Tylko że... No cóż, miałam wrażenie,
że jednak mimo wszystko teraz już Tego Nie Zrobimy, bo prawdę mówiąc, nastrój się zepsuł,
a ja poczułam się wręcz rozczarowana.
Chyba jednak miałam na to ochotę. Pomijając te mdłości.
- Ja wiem, że ty uważasz, że powinieneś dowieść, że jesteś mnie wart i tak dalej -
ciągnęłam, niezupełnie wiedząc, co mówię, tak bardzo starałam się po prostu uratować
sytuację. Bo myślałam, że MO%7łE jest jeszcze jakaś szansa, że jeśli zbierzemy się i To
Zrobimy, to on potem zmieni zdanie. Jeśli on po prostu nie wie, z czego rezygnuje? - Ja
wiem, że to twoje zrobotyzowane ramię jest ważne. Ale moim zdaniem MY jesteśmy
ważniejsi. NASZA MIAOZ jest ważniejsza. I uważam, że najpełniejszym wyrazem tej
naszej miłości byłoby, gdybyśmy sobie nawzajem złożyli Najcenniejszy Dar naszego
dziewictwa.
A Michael na to:
- Najcenniejsze CO?
No i tak to właśnie jest z facetami. Oni niczego nie ROZUMIEJ. No bo, znają się na
htmlu, i robotycznych ramionach do operacji chirurgicznych, ale na ważnych sprawach?
Niekoniecznie.
- Najcenniejszy Dar naszego dziewictwa - powtórzyłam. - Uważam, że powinniśmy
się nim nawzajem obdarzyć. Teraz. Dzisiaj.
Na co Michael powiedział coś, od czego KOMPLETNIE i TOTALNIE ześwirowałam.
Tamto poprzednie - że planuje jutro jechać do Japonii niezależnie od tego, czy będziemy
uprawiali seks, czy nie - to NIC w porównaniu z tym, co Michael powiedział teraz. A
mianowicie:
- Mia... - I spojrzał na mnie jak na wariatkę. - Ja już swój... Zaraz, jak ty to nazywasz?
Aha, tak. Najcenniejszy Dar. Oddałem go już dawno temu.
!!!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!
W pierwszej chwili uznałam, że go po prostu zle zrozumiałam. No bo ZMIAA się,
kiedy to mówił, jakby to był drobiazg. Przecież nikt nie mógłby się ZMIA, mówiąc o tym,
że oddał komuś swój Najcenniejszy Dar. Nikt, kto to traktuje POWA%7łNIE.
Ale kiedy ja na niego popatrzyłam, Michael przestał się śmiać i dodał:
- Zaraz. Co jest? Czemu tak na mnie patrzysz?
A mnie zaczęło ogarniać to straszliwe przeczucie.
- Michael - powiedziałam. Czułam się tak, jakby ktoś nagle skręcił klimatyzację w
tym pokoju o jakieś dziesięć stopni. - Ty pierwszy raz masz za sobą?
A on odparł:
- Tak, oczywiście, że tak. Przecież wiesz.
!!!!!!!!!!!!!!!!
Na co ja, oczywiście, odparłam:
- NIE, NIE WIEDZIAAAM TEGO.
A potem:
- CO TY WYGADUJESZ?
Michael zaczął mieć trochę przestraszoną minę. Pewnie dlatego, że tak głośno się
wydarłam. Ale mnie było już wszystko jedno. Bo...
!!!!!!!!!!!!!!!!
- Chyba nigdy o tym nie ROZMAWIALIZMY, ale nie wydawało mi się, że to takie
ważne... - stwierdził.
- TY JU%7ł KIEDYZ UPRAWIAAEZ SEKS I UZNAAEZ, %7łE TO NIE JEST
WA%7łNE??? NIE NA TYLE WA%7łNE, %7łEBY POWIEDZIE O TYM SWOJEJ
DZIEWCZYNIE????
Ja wiem, że to głupio brzmi, ale zbierało mi się na płacz. No bo - jego Najcenniejszy
Dar! I on go oddał komuś innemu! Nawet nie pomyślał, że to dość ważne, żeby mi o tym
kiedyś wspomnieć!
- To było, zanim jeszcze zaczęliśmy ze sobą chodzić - rzekł Michael. Teraz miał już
totalnie spanikowaną minę. Nie, żeby mnie to wzruszało. - Ja nie sądziłem... To znaczy, to
było tak dawno temu...
- KTO?! - Nie mogłam przestać się drzeć. Chciałam się drzeć. Wiedziałam, że
zachowuję się beznadziejnie. Jestem pewna, że nie tak zachowała się Tina, kiedy Borys z
lękiem wyznał jej, że Lilly go Tam Dotknęła.
Ale naprawdę nie byłam w stanie przestać.
- KTO TO BYA?!
- Ta osoba, z którą uprawiałem seks? - Michael wciąż mrugał oczami. - Wolałbym ci
tego nie mówić. Mogłabyś próbować ją zabić, czy coś. W tej chwili oczy tak jakoś dziwnie
wychodzą ci z orbit.
- KTO TO BYA???????
- Boże. To była Judith, zadowolona? - Michael przestał mieć wystraszoną minę. Teraz
robił się już zły. - Co się z tobą DZIEJE? To nic nie znaczyło, po prostu trochę razem
eksperymentowaliśmy. To było, zanim w ogóle się dowiedziałem, że ci się podobam, więc co
cię to obchodzi?
- Judith? - Tyle myśli kłębiło mi się naraz w głowie, że czułam się zupełnie tak, jakby
cały mózg zamienił mi się w tor wyścigów samochodowych typu  demolka . - Judith
GERSHNER??? TY UPRAWIAAEZ SEKS Z JUDITH GERSHNER???? MWIAEZ, %7łE
JESTEZCIE TYLKO PRZYJACIAMI!!!!!!!
- Bo byliśmy! - Michael wstał. Ja też wstałam. Staliśmy po dwóch stronach pokoju i
darliśmy się na siebie. A przynajmniej ja się darłam. Michael zwyczajnie mówił. - Ale
byliśmy przyjaciółmi, którzy trochę się wspólnie wygłupiali.
- Powiedziałeś mi, że z nią nie chodziłeś! Mówiłeś, że miała chłopaka!
- Nie chodziłem - upierał się. - A ona miała chłopaka! Ale...
- Ale CO?
- Nic. - Wzruszył ramionami. - Nie wiem. Po prostu trochę razem się wygłupialiśmy.
MWIAEM CI.
- Och, DOPRAWDY? - Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Nie mogłam uwierzyć,
że Michael i Judith Gershner... %7łe oni... To znaczy, ja przecież czasem gdzieś CHODZIAAM
z Judith Gershner. No cóż, niezupełnie CHODZIAAM. Ale ROZMAWIAAAM z nią.
I przez ten cały czas nie miałam zielonego pojęcia, że ONA utrzymywała z moim
chłopakiem stosunki cielesne. %7łe ONA została obdarowana jego Najcenniejszym Darem. Nie
ja. JU%7ł NIGDY NIE JA.
Bo kiedy raz oddasz ten swój dar, nie możesz już go zabrać z powrotem i oddać go
komuś innemu, kogo może mógłbyś polubić, a nawet pokochać bardziej. Nie. Tak właśnie
jest napisane w książce Tiny. To już ZNIKA.
ZNIKA.
- Czy JUDITH traktowała to tak samo?! - Usłyszałam własny krzyk. - Czy JUDITH
też uważała, że wy dwoje tylko się tak razem wygłupiacie?! A może ona się w tobie kochała?
Czy ona wiedziała, że oddajesz jej swój Najcenniejszy Dar tylko po to, żeby natomiast
zmienić zdanie i zacząć się umawiać ze mną?!
- Po pierwsze - powiedział Michael - jeśli nie przestaniesz mówić Najcenniejszy Dar,
to ja zwymiotuję. Po drugie, mówiłem ci, my się tylko tak razem wygłupialiśmy. Judith się
we mnie nie kochała ani ja nie kochałem się w niej. Ja nawet nie byłem jej pierwszym, na
litość boską!
Poczułam, że blednę.
- O MJ BO%7łE! Zabezpieczyliście się jakoś? A co, jeśli ONA CZYMZ CI
ZARAZIAA?
- Niczym mnie nie zaraziła! Oczywiście, że się zabezpieczyliśmy! Nie rozumiem, o co [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl