[ Pobierz całość w formacie PDF ]
całą winą obarczali mnie. Zwłaszcza Salman ciągle do mnie wydzwaniał i dokuczał mi coraz
bardziej. Pewnego razu, w kwietniu 2002 r., zagroził mi nawet u\yciem siły.
- Gdziejesteś?-krzyczał do telefonu.-Znajdę cię, a jeśli wtedy ze mną nie pójdziesz, to
popamiętasz!
Wciągu tych tygodni i miesięcy uświadamiałam sobie coraz wyrazniej, \e z mojej sytuacji
istnieje tylko jedno wyjście: muszę uciec, wyjechać z Linzu, rozpocząć nowe \ycie gdzieś,
gdzie mnie moi rodzice nie znajdą. Nie wiedziałam jeszcze, dokąd mam pójść, bo nie mogłam
ocenić, jak daleko sięgają ich wpływy. Ale \ycie w tym samym mieście co oni wydawało mi
się niemo\liwe.
Ostateczne zerwanie miało niebawem nadejść. Była sobota 15 czerwca 2002 r., dzień, który
całkowicie zmienił moje \ycie. Le\ałam jeszcze w łó\ku, kiedy o siódmej rano zadzwonił
telefon. Wiedziałam, \e to mo\e być tylko moja rodzina, nikt inny przecie\ nie dzwonił do
mnie o tej porze. Do dzisiaj nie wiem dokładnie, dlaczego właściwie ten telefon odebrałam.
Kiedy usłyszałam jego głos, natychmiast się obudziłam. Salman!
. ,N - Ty przeklęta, \ałosna wywłoko, masz mojego ojca na
sumieniu!-krzyczał.
- Salman, co się stało? - starałam się, \eby mój głos brzmiał spokojnie.
VII
- Wiesz bardzo dobrze, ty wywłoko. On umarł. Ze zgryzoty, \e nie \yjesz ze mną.
Zamordowałaś go i zapłacisz mi za to.
W ubiegłych tygodniach rodzice ju\ kilka razy mi mówili, \e z ojcem Salmana jest zle i \e
mo\e niedługo umrze. I za ka\dym razem mnie za to winili, ale nie traktowałam tego
powa\nie. śałowałam, \e umarł, bo zawsze bardzo lubiłam wuja.
- Salman, uspokój się. Nie zabiłam go i ty te\ o tym wiesz.
- Nic nie wiem, w ogóle nic. Mój ojciec nie \yje, a umarł, bo nie \yjesz ze mną. To go zabiło,
a teraz mam dość. Ty i twoje niemo\liwe pomysły! Ahmad ma rację, ciebie trzeba zabić. I tak
właśnie zrobię!
Odło\yłam słuchawkę. Salman był wściekły, to pewne. Zmierć ojca tak go wyprowadziła z
równowagi, \e był zdolny do wszystkiego. Salman wiedział, gdzie mieszkam. Przyj -dzie tu i
coś mi zrobi.
A fakt, \e zmieniłam wiarę, nawet mu według zasad islamu daje do tego prawo.
Przez ostatnie tygodnie rodzice ciągle na mnie naciskali, \ebym j asno i wyraznie
wypowiedziała muzułmańskie wyznanie wiary, ale teraz byłam ju\ dostatecznie dojrzała,
\eby po raz drugi nie zaprzeć się Jezusa Chrystusa. Odpowiedz znalazłam w Nowym
Testamencie: Do ka\dego więc, który się przyzna do mnie przed ludzmi, przyznam się Ja
przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludzmi, tego zaprę się
i Ja przed moim Ojcem, który " jest w niebie" (Mt 20,32-33). Niech wiedzą, \e jestem
chrześcijanką-moi rodzice, Salman, Ahmad i mój dziadek, rau-ezzin. Za to byłam gotowa
zapłacić ka\dą cenę.
1 nagle wszystko się stało dla mnie jasne i wyrazne. Wiedziałam, \e dalej tak nie mo\e być.
Rodzice nadal będą mi
205
spi
f^am się s ó
na. Wiara parcie
VII
?Q
207
odeks pakistański przewiduje za bluz-nierstwo karę śmierci. Paragraf 295, który to reguluje,
został w 1991 roku zaostrzony i mówi, \e w wypadku blasfemii wobec islamu lub Mahometa
mo\na orzec tylko uniewinnienie lub karę śmierci. Uwięzienie i wyrok śmierci na podstawie
tego paragrafu gro\ą ka\demu chrześcijaninowi.
Wcią\ dochodzi na tym tle do procesów, zapadają wyroki śmierci. Bardziej niebezpieczni od
pakistańskiego wymiaru sprawiedliwości są jednak dla tamtejszych chrześcijan fanatyczni
muzułmanie, którzy często usiłują zlinczować swoich współobywateli.
Na przykład w 1998 roku 33-letni ojciec pięciorga dzieci, oskar\ony przez jakiegoś
młodocianego, został skazany na śmierć. Sąd Najwy\szy z braku wystarczających dowodów
wyrok uchylił. Mimo to człowiek ten nadal przebywa w więzieniu. Prze\ył dwa zamachy na
swoje \ycie, ale fanatyczni muzułmanie przysięgli mu śmierć. Wszystkich czternaście
chrześcijańskich rodzin z jego rodzinnej wioski musiało uciekać i się ukrywać.
Niemcy i Austria udzielają azylu chrześcijanom z Pakistanu prześladowanym w swojej
ojczyznie.
Wszystkim tym ludziom poświęcam tę ksią\kę.
Epilog
Do dzisiaj nikt się nie targnął na moje \ycie. Dotychczas nikt nie włamał się do mojego
mieszkania, nie czyhał na mnie w ciemnym zaułku, ani nie groził mi na piśmie. Nie wiem,
czy to się kiedyś sta n ie, wiem tylko, \e się boję.
Ten strach jest we mnie. Strach, \e moi rodzice mogą mnie zamordować zgodnie z przepisami
szariatu. Ten strach jest tak wielki, \e nie potrafię prowadzić normalnego \ycia. śyję z tym
strachem. Dzień po dniu.
Odkąd wyjechałam z Linzu, kilka razy rozmawiałam przez telefon z rodzicami. Zawsze ztym
samym skutkiem-grozili mi. Raz ojciec nawet powiedział, \e wkrótce sprowadzi do kraju
mojego dziadka. - Dziadek jest ju\ starym człowiekiem, niedługo umrze. Dla niego to bez
znaczenia, \e trafi do austriackiego więzienia.
Czy naprawdę to zrobią? Nie wiem. Policja, która zna moją sytuację, te\ nie mo\e mi
powiedzieć. Z jednej stro-
211
kie sobie wymarzyłam - nie mam nawet pracy, bo to byłoby zbyt niebezpieczne. Gdybym
zaczęła pracować w jakiejś firmie, rodzice by się dowiedzieli, a ojciec znowu by przychodził i
mnie wyzywał. W najlepszym razie. 0 najgorszym razie wolę nie myśleć.
Czasami wyrzucam sobie, \e tak się stało. Zastanawiam się, czy nie posunęłam się za daleko.
Mo\e nie powinnam była konfrontować rodziców z faktem, \e zostałam chrześcijanką.
Mogłabym wtedy dalej \yć w ich pobli\u i przynajmniej dla nich byłoby wszystko w
porządku. Nie musiałabym się bać o moje \ycie i mogłabym przynajmniej zarabiać własne
pieniądze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]