[ Pobierz całość w formacie PDF ]

telewizyjny Jerry ego Lewisa, który wyśpiewał i wytańczył milion dolarów tylko po to, by je
w całości wpłacić na fundusz badań naukowych, mających na celu leczenie niebezpiecznej
choroby, która nazywa się muscular dystrophy, bo rzeczywiście:  Wszelka miłość to
współczucie .
Pieśń dziadowska o zamordowaniu Agnieszki Grozówny
A więc, panie Peszaku, stało się, jak pan sobie tego życzył. Należymy już jeden do
drugiego, jak zamordowana Agnieszka Grozówna do rzekomego zabójcy Hilsnera.
W końcu zaprzyjazniliśmy się ze sobą i gdyby pan nie istniał, musiałbym pana
wymyślić, bo rozegraliśmy ze sobą kilka partii gry w dwadzieścia jeden, którą nazywa się też
potocznie  oczkiem , ale nie tak, jak się w tę grę grywa, to znaczy, że gracze nie odkrywają
najpierw kart i przez chwilę sami się tylko nimi cieszą, ale zagraliśmy w te cztery listy w ten
sposób, w jaki grywa się niekiedy w moich ukochanych stronach, a mianowicie tak, że
ciągnięte karty od razu odwraca się i kładzie na stół, bo kolejności kart nie da się już zmienić i
zmieniać. Można więc te nasze partie oczka rozgrywać też publicznie, na placach, na rogu
ulic.
Wszystko to zaczęło się od tego, że przesłał mi pan kopię listu adresowanego do
wydawnictwa Pisarz Czechosłowacki, listu, w którym słusznie strzelał pan z grubej rury,
ostro!
 Sprawa: oczernianie i obraza honoru mojego ojca w opublikowanej przez
wydawnictwo książce .
A zaraz potem:
 Współpracujący z wydawnictwem pan Bohumil Hrabal, który w zeszłym roku
opublikowaÅ‚ książkÄ™ pod tytuÅ‚em «Lekcje taÅ„ca dla zaawansowanych» w ordynarny sposób
obraził pamięć mojego zmarłego ojca. Uczynił to na 64 s., gdzie o moim ojcu, który był
jedynym koronnym świadkiem zeznającym przed dwiema ławami przysięgłych w sprawie
wydarzeÅ„ w Polnej, mówi o nim jako o gamoniu i oÅ›miesza go, że ponoć «jednÄ… rÄ™kÄ…
przytrzymywaÅ‚ rower, drugÄ… zaÅ› siÄ™ odlewaÅ‚» i tak dalej. Ten sposób oczerniania uczciwego
robotnika, który aż do śmierci był bez skazy i cieszył się w swoim miejscu zamieszkania i w
okolicy ogromnym szacunkiem i poważaniem choćby dlatego, że we wspomnianym procesie
nie dał się zastraszyć, choć grożono mu na wszelkie możliwe sposoby (podjęto próbę
pozbawienia go wzroku, a nawet zamiast niego zostaÅ‚ «przez pomyÅ‚kÄ™ zamordowany inny»,
podobny do niego robotnik, nie dał się też przekupić poważną jak na owe czasy sumą, byleby
tylko odwołał swoje zeznania. Również rodzina zamordowanej Agnieszki Grozówny została
w tej książce poważnie obrażona, zwłaszcza absolutnie kłamliwym i wymyślonym
twierdzeniem, że brat Agnieszki, Jan, który zmarł w %7łdircu jako porządny człowiek, wyznał
ponoć na łożu śmierci, że to on sam ją zamordował, i to dla pieniędzy!!! Czytelnicy
«Biblioteki
Ludowej» zwrócili nam, mnie i czÅ‚onkom rodziny zmarÅ‚ego Jana Grozy, uwagÄ™ na
wspomnianą książkę Hrabala i zastrzegamy sobie prawo - zgodnie z Cywilnym
Kodeksem Karnym z 26 lutego 1964 roku, paragrafy 11, 15 i 16 - wejścia na drogę
sądową, jeśli nie będzie nam dana publiczna satysfakcja i pisemne zapewnienie, że w
ewentualnym kolejnym wydaniu czy też w przekładach tej książki owe obrazliwe wymysły
zostaną usunięte, by gdzie indziej zapewnić sobie sprawiedliwość .
List ten, panie Peszaku, otrzymałem od pana w tym samym czasie, kiedy i inni
czytelnicy zgłaszali się do mnie - i to nie listownie, ale osobiście - do domu, łomotali w moje
okno, tak że aż przerażony zrywałem się znad maszyny do pisania, a przychodzili, aby mnie
zawiadomić, że nie ma u nich wody, że pojemniki na śmieci, chociaż pełne, nie są wywożone,
spoglądali na mnie surowo, boć przecież jestem pisarzem, wobec czego na pewno mam
kontakty z tymi na górze, z nadbudową.
Przychodzili do mnie czytelnicy, którzy, kiedy padał deszcz, przychodzili mi
wieczorem powiedzieć, że na dworze leje jak z cebra, kiedy było gorąco, przychodzili, by
mnie zawiadomić, że na dworze upał, że oni przez cały dzień od białego rana harowali,
podczas gdy ja obijałem się i bawiłem pisaniem i strojeniem żartów z porządnych ludzi,
którzy za swoją pracę dostają parę groszy, ja zaś za swoją zabawę wielkie pieniądze. W
owym czasie, kiedy dostałem pański list, panie Peszaku, wychodziłem, uciekałem przed
swoimi czytelnikami do gospody, ale natychmiast z pierwszego piętra domu, z którego
wyszedłem, wołała na mnie moja czytelniczka:
- A więc idzie pan do gospody słuchać, co ludzie gadają, aby to przepisać i wydać
następną książkę, nieprawdaż?
A potem, kiedy siedziałem w gospodzie i w duchu odpowiadałem panu na list, przez
cztery stoły wołali do mnie moi czytelnicy:
- Hej tam, niech pan tu przyjdzie, ktoś opowiada tutaj takie głupoty, że wystarczy to
tylko zapisać, tak jak pan to robi, i będzie z tego książka za kolejnych dwadzieścia tysięcy.
Pewien mój przyjaciel, mój czytelnik i też pisarz, przyprowadził na sznurku swojego
świrowatego kuzyna i ryczał na mnie na całą gospodę, żebym przysiadł się do nich, naślinił
ołówek, a ten umysłowo chory naszcza mi nie jeden, ale pięć wiader dokładnie takich samych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl