[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oboje na dół, węzły się rozwiązały i drabinka spadła.
Kiedy Ella podzieliła się swoją hipotezą z Nashem,
ten zauważył, że przecież pies nie zszedłby po sznuro-
wej drabince.
Nie znasz jeszcze Harry ego odparła. Brian-
na? Pete? Jesteście tam, dzieci? zawołała.
Nie było odpowiedzi, ale szczekanie Harry ego
kazało przypuszczać, że dzieci, szukając drogi wyjś-
cia, poszły w kierunku przepustu.
Nie idz nigdzie sama. Nie masz latarki, nie masz
kasku! woÅ‚aÅ‚ z õory Nash, ale to nie jemu zginęło
ukochane dziecko. Poza tym światło wpadające przez
otwór wejściowy dosyć dobrze rozpraszało ciemności
w tunelu, przynajmniej na jego poczÄ…tku.
Ella gwizdnęła na Harry ego w nadziei, że przy-
biegnie i zaprowadzi ją do dzieci, ale się nie pojawił.
Nie przestawał jednak ujadać.
Krzyknęła do Nasha, że idzie, i chociaż przeklinał
i zakazywał, ruszyła przed siebie.
Brianna! zawołała znowu, oddaliwszy się na
kilkanaście kroków od wejścia.
Brianna zrobiła sobie coś w nogę, i Harry też
dał się słyszeć cichy głosik Pete a.
Ella odetchnęła z ulgą.
Czy Brianna siÄ™ do ciebie odzywa, Pete? spy-
tała.
Czasami odparł Pete, a Elli zimny dreszcz
przeszedł po krzyżu.
Zaczęła sobie wyobrażać różne straszne urazy,
które może pociągnąć za sobą uderzenie w głowę. Ale
bez światła nie mogła nic zrobić.
Pete, wycofam się teraz, ale wrócę niedługo ze
światłem i liną i wyciągnę was stamtąd. Ty trzymaj
Briannę za rękę i obejmuj Harry ego, żebyście byli
wszyscy troje blisko siebie. Zaraz wracam.
Czołgając się z powrotem, usłyszała w pewnej
chwili grzmot i w chwilę potem lunął deszcz, którego
szum rozszedł się echem w ciemnym teraz tunelu.
Nash! krzyknęła przestraszona.
Jestem tu, kochanie! odkrzyknÄ…Å‚. Przykry-
łem kratę płaszczem, żeby deszcz nie leciał do koryta-
rza. Leje jak z cebra, ale widzę już reflektory cięża-
rówki. Zaraz tu będą. Znalazłaś dzieci?
Powiedział ,,kochanie . Pewnie chciał ją tylko
uspokoić, podnieść na duchu.
Ale zabrzmiało to całkiem szczerze.
Brianna się zraniła! wyszeptała.
Co jej jest?
Nie wiem! wyszlochała. Są po drugiej
stronie przepustu, bez latarki siÄ™ do nich nie przedo-
stanÄ™...
W tym momencie tunel zalało światło, a ona u-
słyszała dudnienie przenośnego generatora zasilają-
cego oślepiająco jasne lampy halogenowe z wyposa-
żenia Służby Kryzysowej. Zgrzytnęła otwierana kra-
ta, z góry opadła sznurowa drabinka.
Pierwszy zszedł po niej Josh.
Co z Pete em? zapytał.
Nic mu nie jest. Czuwa przy Briannie i Harrym.
To dzielny chłopiec.
Ja go zatłukę oświadczył Josh i z uśmiechem
wręczył jej kask ochronny z lampką oraz plecak
z zestawem pierwszej pomocy.
Dzięki powiedziała. Masz może drugą sznu-
rowÄ… drabinkÄ™? Dzieci sÄ… za przepustem, a tam jest
spadek.
Miał i drabinkę, i składane nosze.
Idziemy, Ella zakomenderował. Nie ma
czasu do stracenia. Grota po tamtej stronie przepustu
podczas zwyczajnego deszczu szybko napełnia się
wodÄ…, a co dopiero przy takiej ulewie.
Strach ścisnął Ellę za gardło. Ruszyła przodem
w kierunku przepustu i wpełzła do niego, przemawia-
jąc cały czas do dzieci, chociaż pewnie jej nie
słyszały, bo wszystko zagłuszał szum rwącej tunela-
mi wody.
Jesteś tam, Pete?! zawołała, wynurzając się po
drugiej stronie przepustu.
Jestem, ale tu siÄ™ robi mokro. GÅ‚os Pete a
podszyty był strachem.
Już was stamtąd wyciągamy. Twój tatuś przy-
mocowuje teraz drabinkÄ™, zejdziemy po niej i wynie-
siemy was na górę.
Zeszła pierwsza. Brianna leżała bez ruchu, Pete
siedział przy niej i trzymał ją za rękę.
Dziękuję, Pete wyszeptała Ella, klękając przy
dziewczynce.
Obok, skamląc, leżał Harry. Jemu też podziękowa-
Å‚a. Jeden rzut oka na nogÄ™ Brianny wszystko jej
powiedział. Na szczęście złamanie nie było otwarte.
Obmacała dziewczynce głowę, ale nie wyczuła
pod palcami żadnego guza. Uniosła małej powiekę
i poświeciła latarką. yrenica skurczyła się i chociaż
nie było to jeszcze gwarancją, że ?ozg nie uległ
uszkodzeniu, Ella trochę się uspokoiła.
Josh też już zszedł i właśnie rozmawiał z Pete em.
Ella usztywniła Briannie kark kołnierzem z ze-
stawu pierwszej pomocy, ujęła nogę w łubki i zaczęła
przemawiać do małej, wołając jej imię.
Ella? wyszeptała w końcu dziewczynka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]