[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A Ludmir jak się zwać będzie? Ja go nazwę albo rysunków nie dam.
LUDMIR
Dobrze, nazwij! Tylko pamiętaj, że to bohater dzieła - śmiesznego
nazwiska dać nie można.
WIKTOR
Wyszukam stosowne.
LUDMIR
Rozdział XIV: "Maskarada", etc. - Rozdział XV: "Helena"... Wiesz ty, że
Janusz zazdrosny? Muszę dlatego do Heleny zalecać się trochę, to mi da
rozdział XVI.
WIKTOR
Godziż to się?
LUDMIR
Dlaczego nie? Ja zbieram kłosy na moim polu, na polu śmieszności.
WIKTOR
Ale to nie śmieszność: różnić kochających się wzajemnie.
LUDMIR
Wcale nie wzajemnie. Helena Janusza nienawidzi, a ja ją za to więcej
szanuje, bo cóż też nieznośniejszego - jak ta figura, dubeltówka
głupstwa; gdyż raz głupia, bo nie ma rozumu, a drugi raz, bo myśli, że
ma rozum. Helena ładna, w głowie trochę przekręcono, ale zasoby są
wielkie, można by je łatwo wykształcić.
WIKTOR
Podaj siÄ™ za guwernera!
LUDMIR
%7łeby mnie tylko przyjęto.
WIKTOR
Spróbuj, wszakże to dom waryjatów.
LUDMIR
Helena romansowa, nawet kaducznie romansowa, ja także...
WIKTOR
Ty romansowy?...
LUDMIR
Udawać muszę. - Nigdy nie dasz skończyć.
WIKTOR
Ależ bo ty i udać romansowego nie potrafisz. Ty miałbyś pojąć, co to jest
uniesienie uczucia? Ty, który byś groby otwierał, gdybyś wiedział, że tam
ziarko śmieszności znajdziesz.
LUDMIR
Oho! Widać, żeś jeszcze zły na mnie, bo tak nie myślisz. Wesołość czucia
nie wyłącza. Autor za swoje myśli odpowiadać jako człowiek nie może, bo
taką rzeczą za każda kartkę chłostałby go kto inny. A ty, kiedy
naśladowałeś obraz sławnego Guido Reni "Rzez niewiniątek", byłżeś złym
człowiekiem i - byłże twój mistrz zabójcą?
WIKTOR
O, wymowa jest, i dlatego że jest, ja tu dzisiaj siedzę z bolącymi nogami.
LUDMIR
Ale rozdział XVII będzie koroną dzieła: "Powrót mimowolny Płomieńca".
WIKTOR
gniewnie
Znowu zaczynasz?
LUDMIR
Utniej mi język albo mówić pozwól! Co za zdarzenie! Nawet szkoda, go na
prozę. Jakże to było? Powtórz. Ty chciałeś nająć ów wózek, który miał cię
przenieść do twojego cichego, lubego pokoiku, do twoich ołówków, pęzli,
obrazów, gdzie miałeś ów napis sążniowy wyrysować - ręczę, że kształt
jego cały miałeś w głowie... Aż tu pan wójt: "Hola!" - Cóż ty na to?
WIKTOR
Ludmirze!
LUDMIR
Znowu się gniewasz. - No, już cicho, cicho.
WIKTOR
Ja ci tego nie darujÄ™!
LUDMIR
Wiktorze! ty masz duszę z kamienia, kiedy tyle skarbów dotknąć jej nie
może: Jowialski, ów klejnot oryginałów, Jowialska, cień jego - para
doskonaÅ‚a, jak tych papug, Które zowiÄ… les inséparables; Szambelanowa,
niegdy jenerałowa, z przekręconą francuszczyzną, ale najrozsądniejsza,
Szambelan, ta nula, ten próżny pęcherz w peruce, Janusz z intrat
rozumny, Helena w eterze krążąca - wszystko to nie może wymazać z
twojej pamięci małe przeciwności, które przypadkiem, na honor,
przypadkiem doznałeś.
SCENA PITA
Ludmir, Wiktor, Helena.
LUDMIR
na stronie do Wiktora
Helena nadchodzi, zostaw nas samych - wiesz, że w troje jakoś nie idzie.
WIKTOR
jakby nie słyszał
Pani wracasz z ogrodu, używasz pięknej pogody?
HELENA
Tak jest, byłam u moich kwiatów; wzniosłam skromny fijałek, którego
dumna róża zaćmiła. Rezedę złączyłam z tulipanem - tu woń, tam kształt,
razem będą jedną doskonałą całością. Liliją czystej białości zasłoniłam od
blasku - w cieniu szczęśliwa, równie jak niewinność, której obrazem.
WIKTOR
Lube zatrudnienie - pielęgnowanie kwiatów.
LUDMIR
na stronie
Odejdz, proszÄ™ ciÄ™, Wiktorze.
WIKTOR
jak wprzódy
I tym więcej użycza przyjemności, im więcej kto jest zdolny, nadając im
duszę stosowną, nowy świat uczucia koło siebie tworzyć.
LUDMIR
na stronie
Odejdzże, mój Wiktorku.
HELENA
Dobra uwaga; między tymi nowoutworzonymi duszami wyobraznią naszą
- można znalezć rzetelne szczęście. Tam nie ma zdrady, obłudy,
niewdzięczności.
WIKTOR
Nie trzeba zanadto...
LUDMIR
na stronie
Idzże do diabła, proszę cię!...
WIKTOR
Nie trzeba zanadto oddawać się myślom zbyt bolesnym, jakoby świat był
tylko złem napełniony, a pani do tego zdajesz się zmierzać.
LUDMIR
Przynieś pani kilka kwiatów. Jako znawca, będziesz umiał najlepiej dobrać
ich kolory i malowny nadać kształt wonnemu bukietowi. (na stronie)
Idzże, idz, do stu piorunów!
HELENA
Ach, nie; proszę kwiatów nie zrywać! I tak krótkie chwile ich życia - jeden
tylko uśmiech wieczności, na cóż porywczą ręką przyspieszać zniszczenie.
Kwiat, gdy raz opadnie, przyszłości już nie ma.
WIKTOR
Zmiejże się teraz, Ludmirze.
LUDMIR
Z czegóż mam się śmiać?
WIKTOR
Wszak zawsze śmiałeś się, kiedy ja podobnie zachwycałem się pięknością
natury.
LUDMIR
cicho do Wiktora
Zdrajco!
WIKTOR
Nazywałeś to szaloną romansowością.
LUDMIR
Ja? Ja? (do Wiktora, na stronie) Co ty robisz? człowieku!
WIKTOR
Nie uwierzysz pani, jakie między nami zawsze kłótnie, lubo pewnie nie ma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]