[ Pobierz całość w formacie PDF ]
%7łe pierwsi zwrócą na nas bratobójcze dłonie.
Chcę więcej, chcę im odjąć nawet cień powodu,
Którym bunt swój uprawniać chcą w oczach narodu.
Ulegając mocniejszym, okazałbym trwogę,
Lecz śmiało względem słabszych wspaniałym być mogę.
Na niepewność narazić wolę szczęście moje,
Niż kraj na zamieszanie, bezrząd i rozboje.
Ty, coś głos do mnie wznosił, oznajm stanom państwa,
%7łe Król, któremu wyrzut czyniono tyraństwa,
Swą sprawę, co się zrzódłem tylu niezgód staje,
Dobrowolnie pod Sejmu wyroki poddaje.
Osądzcie, czy mężowi żony zrzec się godzi,
Czy wiarołomstwo króla szczęście ludu zrodzi.
Wiem ja, że, jak opiekun, jak mąż bym zawinił,
Gdybym z jej praw ofiarę bez jej woli czynił,
Lecz sama cnocie waszej porucza się śmiało,
Zrzeka się szczęścia, które kosztować by miało
Jedną łzę braci, jedną kroplę krwi rodaków.
Barbara woli serca, nizli tron Polaków...
Idz więc, zgromadz Hetmany, Senatory, posły183,
Te nawet, co na króla broń w zapędzie wzniosły,
Niech stanie zdań większością niezmienna ustawa,
Od której los mój zawisł i Polaków sława.
183
zgromadz Hetmany, Senatory, posły, Te... co... broń... wzniosły, forma staropolska; dziś:
hetmanów, senatorów, posłów, tych, którzy broń wznieśli.
68
Mniemam, że prawodawcy, zaufania godni,
Nie mogą ni uprawnić, ni nakazać zbrodni.
69
AKT V184
SCENA I
BARBARA sama
Wraca na koniec pokój; buntu naczelnicy
Składają miecz przed Królem w obliczu stolicy.
Polsko! już więc nie będzie szarpać twego łona
Broń świętokradzka, z mojej przyczyny wzniesiona.
Mężu! już nie narazisz na oręż domowy
Twych ziomków, twego tronu i twej drogiej głowy.
O Auguście! Ojczyzno! o wy, bóstwa moje!
Nic wam już nie zagraża!... Czegóż się więc boję?
Drżę jednak, mimowolny smutek mnie uciska,
Okropne przerażają duszę widowiska;
W ciemną przyszłości otchłań zapuszczam się z trwogą,
Serce nadziei, oczy snu przyjąć nie mogą185;
Czuję niezbędnych tęsknot jad rozlany we mnie186
I łez pocieszających wzywam nadaremnie.
Ach! nigdy mniej odwagi nie miałam ni siły,
Tak czarne mnie przeczucia nigdy nie dręczyły!...
Przebóg! ta niespokojność przestrogąż by była,
Jaką bóstwo śmiertelnym przed nieszczęściem zsyła?
Noc w połowie, okryła ciemność niebo grzmiące,
Czuwa stolica, świateł tryskają tysiące,
Tłumy ludu obległy prawodawczą salę,
Sejm trwa i trzyma w ręku losów moich szalę.
Wszyscy zajęci zapaść mającym wyrokiem,
Oczekują na niego w milczeniu głębokiem;
Wnet on, jak piorun, przerwie tę okropną ciszę!
(słysząc nadchodzącą osobę)
O nieba!... już... już... wypadł!... już grom jego słyszę!
184
AKT V: Akcja V aktu, jakkolwiek odtwarza wypadki o wiele pózniejsze, została przez
autora związana czasowo ściśle z tokiem czterech aktów poprzednich w granicach 24 godzin, w
myśl pseudoklasycznego postulatu jedności czasu.
185
oczy snu przyjąć nie mogą zwrot obrazowy, personifikacyjny, zamiast: zasnąć nie mogę.
186
niezbędnych tęsknot tęsknot niezbytych, nie dających się pozbyć.
70
SCENA II
BARBARA, AUGUST
BARBARA
Tyżeś-to? ty męczarni litujesz się mojej?
Ty wracasz do Barbary, już może nie twojej?
Milczysz!... los nasz okropny dotądże się chwieje?
Och, mój mężu! mój ojcze! jeszczeż masz nadzieję187?
AUGUST
Ja miałem ją! wierzyłem, wciągnion rady twemi,
%7łe jest cnota, jest prawda, jest wiara na ziemi.
Ufałem w sądu słuszność, w sprawy naszej świętość,
Ufałem ślepo w przyjazń, gorliwość i wziętość
Tych, co dobrodziejstwami obsypani tronu,
Przysięgali mi wierność i wdzięczność do zgonu.
Sądziłem, że zbliżonych do nas łatwiej wzruszy
Nasz los, moja łaskawość, szlachetność twej duszy.
Jednak... Senat Królowi swemu złamał wiarę,
Senat mi zdań większością śmiał wydrzeć Barbarę188!
Aatwowierny, zdradziectwa ich padam ofiarą!
Widzę łzy, które błędu mojego są karą.
Mogęż mieć ufność w posłach, od ludu wybranych,
Nie znających Barbary, mnie zaledwo znanych?
Tarnowski, Boratyński, te u nich półbogi,
Pewnie grób sami kopią pod naszemi nogi:
Któż był spiskowych posłem? kto herszta ich bronił?
Kto dał morderczą radę? kto mnie do niej skłonił?
Jakże ten łańcuch sideł mego uszedł oka,
W który mnie zawikłała chytrość ich głęboka!
Ale bez ciebie cóż by była dokazała
Ich zręczność, ich wymowa i przewaga cała?
Oparłem się, miecz wziąłem w najświętszej potrzebie...
Już byłbym lub żył z tobą, lub zginął za ciebie!
Jakże byłem szczęśliwy! Jedno twoje słowo
Pogrążyło mnie w przepaść nieszczęścia na nowo.
Tak, tyś przeciw mężowi do spisku wpływała,
Wiarołomna! tyś sama pozbyć się mnie chciała!
Ty mi broń wytrąciłaś, ty radę ich wsparłaś!
Ty mnie zdradziłaś, ty mi z ręku się wydarłaś!
Ty okrutna! niewdzięczna!
BARBARA
187
mój ojcze! tj. ojcze ojczyzny, Królu! (pater patriae).
188
zdań większością takiego głosowania wcale nie było.
71
Ach! mężu kochany!
Jeszcze własną chcesz ręką twe rozdzierać rany!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]