[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tina, zadowolona, że pani o niej nie zapomniała, spuściła wzrok:
- Brakowało nam pani. Dobrze, że pani wróciła. - Wymownie spojrzała Hannah w oczy.
- Tino, nie mów mi, że wyrosłem, tylko przywitaj się z moją siostrzyczką! - rzekł wesoło
Ole i uściskał służącą, która zawsze była dla niego taka życzliwa. Widząc jej rumieniec, roześmiał
się rozbawiony, że wprawił ją w zakłopotanie.
Tina uprzejmie przywitała Olego, ale ukradkiem stale na niego zerkała. Młodziutki Ole,
którego pamiętała, stał się teraz eleganckim, przystojnym mężczyzną. Tina szczerze cieszyła się z
jego powrotu.
Na końcu przywitał się z nimi zarządca. Nie mówił zbyt wiele, tylko życzliwie się
uśmiechał. Potem otworzył drzwi i zaprosił do środka.
Kiedy drzwi się za nimi zamknęły, a woznica odprowadził konie do stajni, firanka w jednym
z okien w bocznym skrzydle wreszcie opadła. Samotna kobieta, nerwowo obracając guziki przy
sukni, obserwowała powitanie na dole. Miała powody do niepokoju. Być może posunęła się za
daleko.
Już dzień po przyjezdzie Hannah rozmawiała ze wszystkimi pracownikami majątku. Chciała
się dowiedzieć, ile wiedzą na temat trudnej sytuacji Sorholm. Potem pojechała przywitać się z
wieśniakami. Oni mogli wiedzieć najwięcej, myślała.
Najpierw udała się do Prebena Skalsa, którego swego czasu ocaliła przed śmiercią. Chłop
siedział na pniaku i łupał drewno. Po amputacji nogi jedna nogawka jego spodni zwisała luzno. Na
widok Hannah uśmiechnął się.
- O, witamy, witamy! Dużo czasu upłynęło, odkąd pani wyjechała!
Hannah przytaknęła.
- Miałam swoje powody - uśmiechnęła się. - Tym razem przywiozłam ze sobą córeczkę.
Preben kiwnął głową. Najwyrazniej już o tym słyszał.
- No i męża - dokończył. - Dobrze, że nam się tu wreszcie odmieni.
Kolejnym wieśniakiem, którego Hannah odwiedziła, był Soren Norre. Kobieta pamiętała, że
Soren miał poważnie chorą żonę.
- Winszuję powiększenia rodziny! - Soren ściągnął z głowy czapkę i głęboko się ukłonił,
spuszczając wzrok.
Hannah mocno uścisnęła jego dłoń.
- No, co słychać u twojej rodziny?
- Teraz już tylko ja i przyrodni brat mojej żony jesteśmy na gospodarce. Nie mieliśmy
dzieci, więc odkąd Gina odeszła, bardzo tu cicho.
- Przykro mi to słyszeć, Soren. Miałam nadzieję, że twoja żona wyzdrowieje - zasmuciła się
Hannah. Pamiętała, że potajemnie przysyłała tu kosze ze smakołykami. Przyglądała się stojącemu
przed nią mężczyznie. Twarz wieśniaka była pomarszczona, a żałoba odcisnęła swoje ślady, jednak
wydawało się, że otacza go aura spokoju. Ten człowiek się nie poddał, pogodził z tym, co przynosi
mu los.
Wszyscy chłopi, których spotkała Hannah, wydawali się szczerze ucieszeni jej powrotem,
wielu pytało o Olego. Nie zauważyła, by byli czyś zaniepokojeni. Wyglądało więc na to, że nic
jeszcze nie wiedzą o tym, że Sorholm może iść pod młotek. Spotkania z wieśniakami umocniły ją w
przekonaniu, że musi walczyć o swoją posiadłość.
Dwa dni pózniej była piękna pogoda, majątek leżał skąpany w jesiennym słońcu. Tina
zabrała Birgit, by pokazać jej konie i stajnię, potem miały iść karmić kaczki. Hannah, Flemming i
Ole zasiedli tymczasem do rozmowy z bankierem. W pałacu dawało się wyczuć milczące napięcie,
prawdziwą ciszę przed burzą.
- Jeśli dobrze zrozumiałam, pod zastaw majątku od lat zaciągano pożyczki, a teraz dług
narósł i wierzyciel żąda jego spłaty - rzekła Hannah. Wiadomości, które jej przekazano, nie były
przyjemne. Flemming milczał, a Ole wpatrywał się w prześlicznie zdobioną srebrną podstawkę na
pióra. Wypolerowana do połysku lśniła na wielkim biurku. Widział te przybory do pisania wiele
razy wcześniej, lecz nigdy dotąd nie zwrócił uwagi na misterną robotę i teraz pomyślał, że kobiece
dłonie są wprost stworzone do tego, by wykonywać takie dzieła sztuki.
- Kto podpisywał weksle? - Hannah wychyliła się, by obejrzeć dokumenty, chociaż
odpowiedz właściwie już znała.
- Przez dwa ostatnie lata życia twojego kuzyna Madsa to on składał/podpis, pózniej robiła to
Alice, wdowa po Madsie. Dopóki Mads żył, był w stanie spłacać ustalone roczne sumy, lecz gdy
Alice została sama, przestała sobie z tym radzić. Zapewne uzgadniała odroczenie spłat, po czym
zaciągała kolejne długi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl