[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie musisz mi usługiwać.
- Potrafię zaparzyć herbatę. Chyba że wolisz kawę?
- Zdecydowanie herbatę. Na kawę za pózno. Masz może rumiankową?
Włosy Lucy wyschły, tworząc aureolę drobnych jasnych loczków naokoło głowy.
Gdyby jej dodać skrzydełka i białą szatkę, mogłaby udawać aniołka na czubku choinki.
Lucy nie była klasyczną pięknością, jednak wiele bardzo urodziwych kobiet wypa-
dłoby blado przy jej ożywionej twarzy i zielonych oczach. Coś w nim budziło się do ży-
cia pod wpływem jej dotyku, uśmiechu, widoku tych ust stworzonych do pocałunków.
Zdrętwiała kończyna boli, gdy wraca w niej krążenie. On także czuł ból i niepew-
ność.
Przygotowanie herbaty stwarzało okazję do zajęcia rąk i myśli bardziej prozaicz-
nymi czynnościami.
- Nie mam rumianku. Może być Earl Grey?
- Oczywiście.
Wrzucił torebki do filiżanek, zalał wrzątkiem.
- Masz w pokoju wszystko, czego ci potrzeba? Szampon, szczoteczkę do zębów?
- Jest tam dużo więcej. Wszystko, czego może potrzebować gość, który nie wziął
kosmetyczki. Nawet szlafrok.
- Będziesz potrzebowała ubrania na zmianę.
- Masz pralkę?
- Zainstalowano tu wszystkie domowe udogodnienia, jakie można było wymyśleć.
- Na życzenie twojego kuzyna? Pana Addamsa?
- Słucham?
R
L
T
- A jak inaczej opiszesz sypialnię na górze? Czysta rodzina Addamsów. Brakuje
tylko dzwonnicy dla nietoperzy.
- Dzwonnica gryzłaby się z piramidą. I wpuszczała deszcz.
Wyczytał pytanie w jej oczach i nietypowy dla niej opór przed jego zadaniem.
- Właśnie dostrzegłam, że na dole, w sklepie, też wszystko jest czarne i białe, szkło
i stal nierdzewna - zmieniła temat. - Prostota wnętrza stanowi ramę dla wszelkich kształ-
tów i całej gamy kolorów. Efekt jest świetny.
- Dziękuję. A skoro już przeszliśmy do tematu estetyki. Czy sądzisz, że mogłabyś
się przebrać w coś mniej... zielonego?
- Z powodów estetycznych? - Uniosła brwi. - Czy w ten sposób podrywasz dziew-
czyny, Nat? Wyskocz z ciuszków, bo wymaga tego moja artystyczna natura?
- Nie proponowałem ci striptizu. - Choć pomysł jest smakowity.
- Jesteś pewien? Bo tak to zabrzmiało?
- To twój roboczy mundurek. Jeśli chcesz się ukrywać w grocie, powinnaś jutro
być świeża i odprasowana. W domu nie nosi się strojów roboczych.
- Naprawdę? W takim razie, panie przemądrzały, zrzuć marynarkę i krawat. Precz
ze spinkami do mankietów!
- Przebiorę się, jeśli ty to zrobisz. Chodzmy na zakupy. - Nat podjął przekomarza-
nie się.
- Nie mam pracy, nie mam pieniędzy i nie mogę przyjmować od ciebie podarun-
ków, Nathanielu.
Właściwie dlaczego? Henshawe kupował jej ubrania. Swoją drogą, to tłumaczy jej
obecne opory, ale nie pomaga w rozwiązaniu problemu.
- Bądz rozsądna, Lucy. Nie możesz paradować przebrana za elfa.
- Nie zachwyca mnie to - przyznała, jednak się zaparła.
Mając cały sklep pełen ubrań, nie mógł jej sprezentować nowej sukienki, bo duma
i nadwyrężone poczucie wartości nie pozwolą Lucy przyjąć podarunku.
- Masz pracę - przypomniał jej - przynajmniej do świąt. Pożyczę ci pieniądze i od-
dasz mi z pierwszej tygodniówki.
- Pozwolisz mi pracować w sklepie?
R
L
T
- Czemu nie? Przyda nam się elf, który jest w bliskich relacjach z Rudolfem Czer-
wononosym. Poza tym jesteś to winna Pam, która cię zatrudniła. - Nie grał fair, ale był
gotów posłużyć się każdym argumentem, by ją zatrzymać.
- Nie wiem, czyby się na to zdecydowała, znając prawdę. - Westchnęła, dolewając
im trochę mleka do herbaty. - Jaka jest stawka za godzinę pracy elfa?
Podał jej. Zawahała się. Czy mu odmówi?
- Płaca jest przyzwoita, ale nadal nie stać mnie na kupowanie po tutejszych cenach.
- Są duże upusty dla pracowników.
- Dla ludzi na zleceniach także?
- Ja też nie mam etatu. - To raczej dożywotni wyrok.
- Ale pewnie twoja stawka jest wyższa niż moja.
Oparła się obok niego o blat kuchenny. Pili herbatę w milczeniu. Czuł obok ciepło
jej ciała i przez chwilę pożałował, że nie posłuchał jej sugestii i nie zrzucił marynarki.
Wtedy dzieliłaby ich jedynie cienka tkanina.
- Jak sądzisz, co się stało z prawdziwym elfem? - spytała po chwili.
- Może się rozmyśliła, nie chcąc spędzać całego grudnia w podziemnym pomiesz-
czeniu bez okien. - Herbata rozgrzewa, myślał, ale jej pocałunki byłyby jeszcze gorętsze.
- A może na widok śniegu rzuciła wszystko i wróciła do domu lepić bałwana.
- Ty byś tak zrobiła, Lucy?
- Wykluczone. Mój kalendarzyk był szczelnie wypełniony. Po południu miałam
zaplanowane spotkanie z organizatorką uroczystości weselnych. Zamierzałam jej opo-
wiedzieć, jak sobie wyobrażam swój wymarzony ślub.
- Kiedyś będziesz go miała.
- Wątpię. Wyobraznia, marzenia, to wszystko oznacza nierealny świat. Zamki z
piasku, które zmywa woda.
Nie powiedział, że mu przykro, kłamstwo uwięzłoby mu w gardle. Nie życzył jej
ślubu z Rupertem.
- Co byś robiła o tej porze?
- Brałabym udział w wielkiej gali w Ritzu z okazji promocji sieci salonów mody
Lucy B.
R
L
T
- Z tobą jako gwiazdą? Ominęła cię wielka feta.
- Jakoś nie żałuję. Mowy, toasty, fałszywi ludzie, nieszczere uśmiechy i ciągłe po-
zowanie do zdjęć. Dużo bardziej wolę mój kostium elfa.
- Czyli nie spisujesz całego dnia na straty?
- Niczego nie żałuję. Z ręką na sercu.
Gdyby to powiedziała jakaś inna kobieta, uznałby jej słowa za robienie dobrej mi- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl