[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przez jedno antidotum- zareagują na nie i będą z nim walczyć. I wtedy można
podać drugie serum. Coś jak schwytanie ich w krzyżowy ogień.
- To jest myśl. Ale musimy znalezć dwa sera, a nie jedno.
- Dobry pomysł- Podobał jej się sposób jak jego dłoń przesuwała się po jej
pośladkach, gdy stała koło niego.- Próbowałam czegoś podobnego wcześniej.
Mieszanie łagodnego środka uspokajającego z antybiotykiem. Waleriana i
tarczyca bajkalska, wilcze jagody&
- %7ładnych wilczych jagód. %7ładnych trucizn.
Marszcząc brwi, Simone wzięła łyk herbaty.- Wiem jak obchodzić się z
ziołami.
- Nie wątpię- By ją rozproszyć, pociągnął kobietę na swoje kolana.- Boże, jak
ty pachniesz. Zawsze ta woń rozchodzi się od twojej skóry. Odpręż się przez
minutkę. Jakie zioła używasz by się odprężyć?
Zacisnęła zęby, by nie westchnąć zirytowana.- Rumianek jest dobry.
Lawenda.
- A co z jakimiś afrodyzjakami?
- Kozieradki.
Gabe zaśmiał się tak mocno, że dziewczyna niemal spadła z jego kolan na
podłogę.- Wymyśliłaś to przed chwilą.
- A jak myślisz, co dodaję co rano do twojej kawy?
Nie przestając się śmiać, weterynarz zacisnął wokół niej ramiona.- Cóż, tak
trzymać. Dzięki temu nie będziemy się nudzić na starość, jak inne wiekowe
małżeństwa.
Odskoczyła od niego, jakby ją ukuł szpilką.- Małżeństwo? O czym ty mówisz?
Nie ruszył się z miejsca, uśmiech nie znikał z jego twarzy.- A co? Jeszcze cię
nie spytałem? Cholera, gdzie ta moja lista rzeczy do zrobienia?- Poklepał się
po kieszeniach.
- Nie mogę wyjść za mąż, Gabe. Dla mnie to niemożliwe.
- Jasne, że możliwe. Polecimy do Vegas, znajdziemy jedną z tych tanich
kapliczek- to jedna z moich osobistych fantazji- i pobierzmy się, a potem
Elvis zaśpiewa nam Love me tender
- Nie.
81
- Dobra, wykreślamy Elvisa, ale nadal upieram się przy kapliczce. Nie można
chłopcy odebrać wszystkich jego marzeń.
- Nie mogę się z tobą ożenić, z nikim. Nie mogę tego nawet rozważać, tak
długo jak jestem taka.
- Okaż trochę optymizmu, Simone. Mamy zamiar znalezć lekarstwo. Czy
zajmie nam to miesiąc, rok czy dziesięć lat. Podczas naszych poszukiwań ja
chcę żyć z tobą. Chcę żyć z tobą i móc mówić tak, moja kochanka żonka ma
swój sklep kilka budynków dalej .
Serce Simone zamarło w jej piersi.- To może zająć dziesięć lat. A może nawet
dwadzieścia.
- Nawet jeśli, my będziemy mieli swoje życie, będziemy nim żyć, i na te trzy
dni w miesiącu będziemy się jakoś dostosowywać.
- Nie mogę mieć dzieci. Cóż, nie wiem czy na pewno nie mogę- Dodała, zanim
mógł coś jej powiedzieć.- Ale nie mogę ryzykować, że przekaże to dziecku.
Krew z krwi.
Usiadł znów na fotelu i widziała, że nie ma na to argumentu, jeszcze nie.-
Dobra, masz rację. Ale są adopcje.
- Och, pomyśl trochę Gabrielu! Jak wytłumaczymy dziecku, że mama jest
zamykana w klatce, by nie zabić nikogo. Jak możesz chcieć zaryzykować, że
coś mogłoby pójść zle i że ja zraniłabym niewinne dziecko?
- Myślę, że jakoś byśmy mogli to wszystko zaplanować, ale rozumiem o co ci
chodzi. Istnieje jednak wiele szczęśliwych par, Simone, które nie mogą nie
mieć dzieci albo ich nie chcą.
- Gabe- Tak głos, jak i serce dziewczyny zrobiło się miękkie, gdy podeszła do
kochanka i musnęła lekko jego policzek.- Ty masz wymalowane na twarzy
dzieci i domek z płotkiem. Nie mogę ci tego dać i nie chce stawiać cię w
sytuacji, w której ci to odbieram.
- Jest coś w tym całym biznesie o czym zapominasz i zaczyna mnie to
wkurzać- Mężczyzna wstał na równe nogi, wziął Simone pod ramiona i
zmusił ją do stanięcia na palcach.- Kocham cię. Miłość oznacza, że trzymamy
się razem gdy jest zle, dziwnie czy smutno. Nawet gdy jest boleśnie. Jestem z
tobą i masz się do tego przyzwyczaić. Skoro boisz się małżeństwa, dobra.
- Nie boję się, to jest&
82
- Ale ja w końcu cię namówię- Pociągnął Simone ku sobie, tak że ich ciała
zetknęły się i zakrył jej wargi swoimi, tłumiąc przekleństwa które właśnie
chciała z siebie wyrzucić.- Ja mogę poczekać.
- %7łyjesz w świecie fantazji.
- Hej, sypiam z wilkołakiem. Czego się po mnie spodziewasz?
Ona się nie roześmieje. Nie uśmiechnie się nawet.- Dobra, to spróbuj tego.
Jak przedstawisz mnie swojej rodzinie? Co powiesz matce?
- Powiem: Mamo, to jest Simone, kobieta którą kocham. Czy nie jest piękna?
Do tego mądra i, a jakże, przedsiębiorcza. I jest diabelnie dobrą kucharką.
Mógłbym wspomnieć, że część ciebie jest ha ha- zwierzęciem w łóżku, ale
są rzeczy o których matki nie muszą wiedzieć. Co jeszcze? A tak. Ona mówi
po włosku i ma wielkiego, niesamowite psa. Trzy noce w miesiącu nie nadaje
się do życia, ale poza tym jest doskonała.
- Może i jestem lycanem- Powiedziała dziewczyna po dłuższej chwili.- Ale ty
zdecydowanie jesteś wariatem.
- Wszyscy jesteśmy ofiarami księżyca- W komputerze piknął alarm.- Czas na
kolejną dawkę.
Weterynarz poszedł po fiolkę i świeżą strzykawkę. Nic nie mówiąc, Simone
podwinęła rękaw bluzki. Znak po porannej dawce był niewidoczny już. Małe
ukłucie zasklepiło się i znikło już po minucie od aplikacji odtrutki.
Gabriel obwiązał jej ramię, by uwidocznić żyły.- Nie, nie patrz na igłę, patrz
na mnie. Mówiłem ci, że wtedy mniej boli.
- Nie boli, gdy ty to robisz.
Uśmiechnął się, wbijając igłę w skórę.- Wytrzymaj minutkę. Kocham twoje
oczy, mówiłem ci to? Te złociste refleksy na tle zieleni, jakby słońce padało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]