[ Pobierz całość w formacie PDF ]
życie Bobby ego.
Co?! Mój kieliszek przekrzywił się i wino popłynęło po ręce. Nie umiałam ukryć
faktu, że się tym przejęłam, ale nie przypadło mi do gustu pewne siebie spojrzenie, jakim
mnie obrzuciła.
O, tak. Skontaktowała się z nią firma ubezpieczeniowa, prosząc o kopię aktu zgonu.
Agent musiał czytać o Bobbym w gazecie i zapamiętał imię. W ten sposób wyszło szydło z
worka.
Myślałam, że nie można ubezpieczyć kogoś na życie bez jego podpisu.
Teoretycznie nie, lecz wszystko da się załatwić.
Zajęłam się wycieraniem serwetką wylanego wina. W trakcie tej czynności
uzmysłowiłam sobie nad moją głową zapłonęła żarówka, jak na kreskówkach że Sufi
czuje do niego przemożną antypatię.
Więc jak przedstawiają się sprawy?
Derek wpadł po uszy oświadczyła. Twierdzi, że wykupił polisę całe wieki temu,
kiedy Bobby kilka razy zgruchotał samochód. Sądził, że Bobby się zabije. Znasz ten typ.
Jeden wypadek po drugim, a potem dzieciak kończy w plastikowym worku. To staje się
społecznie akceptowaną formą samobójstwa. Osobiście myślę, że Derek nie mylił się za
bardzo. Bobby pił na umór i z pewnością brał narkotyki. Nadawał się na złom, tak jak Kitty.
Oboje byli bogaci, zepsuci i nierozważni.
Uważaj, co mówisz, Sufi. Ja lubiłam Bobby ego Callahana. Miał w sobie dużo energii.
Któż z nas tego nie wie? W jej głosie słyszałam ton wyższości, który doprowadzał
mnie do szału, ale w tej chwili jeszcze nie mogłam pozwolić sobie na odpowiednią reakcję.
Skrzyżowała nogi, kołysząc jedną stopą. Pompon na pantoflu falował, gdy przepływało po
nim powietrze. Czy ci się to podoba, czy nie, taka jest prawda. Ale to jeszcze nie wszystko.
Plotka głosi, że Derek także Kitty ubezpieczył na wypadek śmierci.
Na jaką sumę?
Na pół miliona dolarów, tak samo jak Bobby ego.
Bez przesady, Sufi, to nie ma sensu. Derek nie zabiłby własnej córki.
Ale Kitty jeszcze żyje, no nie?
Ale dlaczego chciałby zabić Bobby ego? Musiałby oszaleć. Pierwsza myśl, jaka
przyjdzie glinom do głowy, to przyjrzeć się Derekowi.
Kinsey powiedziała cierpliwie. Nikt jak dotąd nie badał, czy Derek jest przy
zdrowych zmysłach. Według mnie to idiota. Skończony głupiec.
Aż taki głupi nie jest zauważyłam. No bo jak chciałby się z tego wymigać?
Nie ma dowodu, by maczał w czymkolwiek palce. Nie było świadków pierwszego
wypadku i Jim Fraker sądzi, że ten drugi zdarzył się na skutek ataku. Jak to powiążą z
Derekiem?
Ale to i tak dziwne? Ma przecież pieniądze.
Glen ma pieniądze. Derek nie ma złamanego szeląga. Zrobiłby wszystko, żeby się od
niej uwolnić. Nie wiedziałaś tego?
Gapiłam się na nią, przetwarzając informacje w moim mentalnym komputerze. Znów
napiła się wina, uśmiechając się do mnie i napawając efektem, jaki wywołała.
Ostatecznie powiedziałam:
Po prostu nie mogę w to uwierzyć.
Możesz wierzyć, w co tylko zechcesz. Radzę ci: najpierw sprawdz to, a pózniej zabierz
się do czegoś innego.
Nie lubisz Dereka, no nie?
Oczywiście, że nie. Dla mnie to największa świnia, jaka kiedykolwiek żyła. W ogóle
nie wiem, co Glen w nim widziała. Jest biedny, głupi, napuszony. Ale to i tak są te jego dobre
strony stwierdziła dobitnie. A poza tym jest bezlitosny.
Nie wygląda mi na kogoś bezlitosnego powiedziałam.
Ja go znam dłużej. To człowiek, który dla pieniędzy zrobiłby wszystko i podejrzewam,
że uskładał sporą sumę, o której woli nie rozmawiać. Czy nie wydaje ci się, że jest
człowiekiem z przeszłością?
Jaką na przykład?
Nie jestem pewna. Ale chętnie bym się z tobą założyła, że jego bufonada jest tylko
przykrywką.
Chcesz przez to powiedzieć, że Glen zamydlono oczy? Ona wydaje się na to za sprytna.
Jest sprytna we wszystkim, oprócz mężczyzn. To już jej trzeci wypad, no wiesz, a
ojciec Bobby ego był niezłym łotrzykiem. O mężu numer dwa nie wiem za wiele. Mieszkała
w Europie, kiedy się pobrali, ale to nie trwało długo.
Może wróćmy na chwilę do ciebie. W dzień pogrzebu Bobby ego odniosłam wrażenie,
że pragniesz zniechęcić mnie do dalszego śledztwa. A teraz podrzucasz mi trop. Skąd ta
zmiana frontu?
Zamilkła, skupiając uwagę na węzle przy szlafroku, choć dotąd jej usta nie zamknęły się
ani na moment.
Sądziłam, że przedłużysz tym tylko ból i rozpacz Glen powiedziała po chwili,
spoglądając na mnie. To jasne, że nic, co powiem, nie zniechęci cię, więc równie dobrze
mogę ci wszystko wyjawić.
Dlaczego spotykałaś się z Bobbym na plaży? Co się wtedy działo?
Och, nic odparła. Wpadliśmy na siebie kilka razy, kiedy chciał wyżalić się komuś
na Dereka. Bobby też nie mógł go znieść i wiedział, że jeśli o to chodzi, ja będę wyborną
słuchaczką. Na tym się skończyło.
Dlaczego nie powiedziałaś mi od razu?
Nie muszę się przed tobą spowiadać. Nieproszona pojawiasz się pod moimi drzwiami i
wypytujesz o całe to gówno. To nie twój interes, dlaczego więc miałam ci odpowiadać?
Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak cię czasem swędzi tyłek.
Poczułam, że pokrywam się rumieńcem po dobrze wymierzonej zniewadze. Dopiłam
wino. Nie bardzo wierzyłam w tę historyjkę o spotkaniach z Bobbym, ale nie mogłam liczyć,
by coś jeszcze udało mi się z niej wyciągnąć. Postanowiłam dać na razie za wygraną, choć
czułam się z tym jakoś dziwnie. Jeśli wysłuchiwała tylko jego żalów, czemu nie powiedziała
tego na wstępie?
Spojrzałam na zegarek i zauważyłam, że minęła już jedenasta. Pomyślałam, że złapię
jeszcze Glen w domu. Pożegnałam się zdawkowo i wyszłam. Jestem pewna, że moje
pośpieszne odejście nie uszło jej uwagi.
Są chwile, gdy sprawy nabierają rozpędu dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności.
Nawet nie zamierzam przypisywać sobie zasługi za to, co wydarzyło się potem. Wsiadając do
swego małego volkswagena, zauważyłam, że zrobiło się chłodno. Wskoczyłam, zatrzasnęłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]