[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Filiżanka Wynne zadzwoniła o spodeczek.
- On wcale nie kłamie - zapewniła gorąco. - Ja też nie. A skoro
o tym mowa, to Jake i ja spaliśmy ze sobą w noc poślubną... - Za
wahała się i sprostowała: - Właściwie, to już świtało. Mniejsza
z tym. Grunt, że jesteśmy solidnie skonsumowanym małżeństwem.
Tak. Skoro mamy to już za sobą... Komu jeszcze ciasta?
- Kto jej powiedział? - zacisnął pięści Jake, potem wpił wzrok
w Petera.-Ty!
- Ja... ja rzeczywiście wpadłem nieco wcześniej - zająknął się
prawnik - ale tylko po to, by sprawdzić, czy wszystko jest przygo
towane.
Anula43&Irena
scandalous
- Ty suk...
- Chwileczkę - zaprotestował Peter. - Czemu jesteś taki wście
kły? Nie powiedziałeś jej, co ma być dziś wieczorem?
- Nie - warknÄ…Å‚ Jake.
- A mówiłeś, że powiedziałeś.
- Skłamałem!
- Widzicie, ciągle kłamie - wtrącił Randolf.
- Czemu jej, do cholery, nie powiedziałeś'? - spytał rozgoryczo
ny Peter. - Czego się spodziewałeś?
- Tego, że sędzia zada jej kilka subtelnych pytań. - Jake skrzy
żował ramiona na piersi. - Tak subtelnych, żeby nie domyśliła się
prawdziwego powodu przesłuchania.
- Czemu chciałeś załatwić to w ten sposób, Jake? - spytał sę
dzia, marszczÄ…c brwi.
- Bo chciałem oszczędzić jej wstydu - przyznał po chwili mil
czenia Jake.
- Chciał mnie chronić - wyjaśniła Wynne, posyłając mężowi
oszałamiający uśmiech. - Jak zwykle postępuje szlachetnie.
Randolf zerwał się na równe nogi.
- W tym człowieku nie ma krzty szlachetności. Nie dba również
o niczyje uczucia. Powiem wam, dlaczego przemilczał tę klauzu
lę... Bał się, że ona go opuści. %7ładna normalna kobieta nie oma
wiałaby publicznie takich detali, chyba że pod przymusem.
- Miałabym go opuścić? - Wynne odchyliła się w tył, oczy
zalśniły jej jak klejnoty. - Uważacie, że czuję się zawstydzona bądz
upokorzona wyznaniem, że zostałam żoną Jake'a w pełnym tego
słowa znaczeniu? Otóż jestem z tego dumna i jeśli mnie o to po
prosi, ogłoszę to całemu światu.
- On cię wykorzystuje - z nienawiścią w głosie powiedział
Randolf. - Skoro tego nie widzisz, jesteś chyba ślepa.
- Z tego, co mówisz, wynika, że słabo znasz Jake'a.
- Niestety, znam go od lat - irytował się Randolf. - Wydaje się,
Anula43&Irena
scandalous
że odnosisz fałszywe wrażenie, iż jest miłym kotkiem. Błąd. Ten
człowiek jest podstępnym zdrajcą, który chodzi ciemnymi ścieżka
mi. Kiedy tylko odwrócisz się do niego plecami, wbije ci nóż.
Jake opadł na krzesło i odchyliwszy je, bujał sią na tylnych
nogach. Uśmiechnął się z pobłażaniem.
- Wiesz, Chesterfield, od lat nie mogłeś się doczekać chwili,
kiedy wszystko mi wygarniesz. Teraz masz okazjÄ….
- Masz rację - wycedził Randolf, napinając mięśnie. - W obe
cności sędziego nie będziesz mógł na mnie napaść, za to, że mówię
prawdÄ™.
- Swoją wersję prawdy - poprawił go Jake.
- Moją i całego miasteczka. - Randolf oparł ręce na stole, - Je
steś nicponiem, Hondo, podobnie jak twoja matka. Jedyna różnica
pomiędzy wami polega na tym, że ty miałeś więcej szczęścia. Gdy
by staruszek nie pragnął tak rozpaczliwie wnuka, nic byś nie dostał.
- Nic nowego, Chesterfield - wzruszył ramionami Jake. - Dziadek
powiedział mi to wyraznie. Gdyby miał prawowitego wnuka, zostawił
by mnie w rynsztoku. No i co? Nigdy nie chciałem iść z dziadkiem.
Gdyby sąd nie nalegał na wypełnienie jego woli, nie kiwnąłbym palcem
w bucie. Przynajmniej wiedziałbym, na czym stoją.
- Ale z nim poszedłeś. Potem pojawiłeś się w mieście, chcąc
rozprawić się z każdym, kto znał twoją matkę.
Jake z trzaskiem opuścił krzesło na podłogę.
- Raczej powiedz, że zostałem tu przywleczony i musiałem
wywalczyć sobie każdy centymetr przestrzeni.
- Zależało ci, bo Chesterfield wyrzucił stąd twoją matkę.
Jake zaśmiał się mrożącym krew w żyłach śmiechem.
- Nie wyrzucił jej, wcale nie musiał. Cisnął jej tylko parę gro
szy, a ona sama stąd odeszła, wdzięczna nawet za to.
- A jednak przybyłeś się zemścić. Podbiłeś oczy wszystkim,
którzy krzywo na ciebie patrzyli i nie przepuściłeś żadnej kobiecie
w miasteczku.
Anula43&Irena
scandalous
Evie wstała i podeszła do męża.
- Przestań, Randolfie. Sam nie wiesz, co mówisz.
- Wiem doskonale. Niech słodka pani Hondo dowie się wresz
cie prawdy. Niezle, co? - Spojrzał szyderczo na Wynne.
- Jakiej prawdy? %7łe Jake jest nieślubnym dzieckiem? - Wzru
szyła lekceważąco ramionami. - Sam mi o tym powiedział. Nie jest
temu winien, choć najwyrazniej jesteście innego zdania.
- Obarczam go odpowiedzialnością za to, co wyprawiał w mie
ście. A może nie obchodzi to pani, że dyskutował za pomocą pięści
i zagrażał moralności każdej przyzwoitej kobiety?
- Jeśli sądzi pan, że jestem wstrząśnięta, słysząc, że Jake brał
udział w bójkach, jest pan w błędzie. Wystarczy na niego spojrzeć,
by wiedzieć, że nie warto go prowokować - uśmiechnęła się dumnie
Wynne. - Jest urodzonym wojownikiem. To jeden z powodów, dla
których za niego wyszłam.
- Nie mówi pani tego serio!
- Jak najbardziej. A co do tamtych kobiet... Zapewniam pana,
że żadnej nie musiał nakłaniać siłą.
Randolf roześmiał się chrapliwie.
- Słyszałem co innego.
- Nic już nie mów - błagała Evie. - To niczego nie zmieni.
Wynne nie zamierzała ustąpić. Randolf oczerniał jej męża, a te
go nie puści płazem. Powoli wstała i cisnęła na stół lnianą serwetkę
niczym rycerz rękawicę.
- Kobiety mogą twierdzić, że zostały zmuszone - oświadczy
ła głośno i wyraznie. - Po prostu brak im odwagi, żeby wyznać
prawdÄ™.
- A jaka jest ta prawda?
- %7łe pozwoliły się uwieść czarnej owcy.
Trafiła w czuły punkt. Randolf zbladł.
- To kłamstwo!
. Jake nic nie powiedział, tylko podniósł kieliszek z winem i
Anula43&Irena
scandalous
z tkliwym spojrzeniem zasalutował nim żonie. Takiego wsparcia
było jej trzeba.
- To wcale nie kłamstwo, tylko wstydliwa prawda. Ile kobiet,
które w ciągu dnia nie pozostawiały na moim mążu suchej nitki,
zakradało się wieczorem do jego łóżka? Pięć, dziesięć... - Zerknęła
na Jake'a.-Więcej?
- To było, zanim cię poznałem, elfie. - Nie próbował się tłuma
czyć. - Mam nadzieję, że ci to nie uwłacza.
- Ani trochę. To one straciły, nie ja. Poznały tylko połową
człowieka, ja zamierzam poznać go całego.
- Kiedy jest następny Bal Kopciuszka? - gorączkował się Peter.
- Też chcę mieć taką żonę.
- Mówię wam, że ona kłamie - wyrwało się Randolfowi w bezsil
nej furii. - Jest tak napalona na Hondo, że zrobi wszystko, by go kryć.
Może i jesteś łatwym kąskiem dla niego, ale moja żona nie była taka.
- Randolf! - krzyknęła Evie.
Wynne nie traciła czasu. Widząc, że Jake jest nieprzytomny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]