[ Pobierz całość w formacie PDF ]
No więc, gdybyśmy teraz zginęli, co, Nathe, się nie stanie, bo mój plan
jest doskonały, nie miałbym szansy na choćby jedną noc z moją ukochaną.
Z kim? Nathan szczękał zębami wyraznie skołowany, ale starał się
być na bieżąco.
Z Erin.
Już spędziłeś z nią jedną noc. Dzisiaj. Po pożarze spaliśmy razem przed
kominkiem.
141
RS
Masz rację, zapomniałem. Ale to chyba za mało. Chciałbym więcej
wspólnych nocy. Jak zobaczyłem twoje ślady, które prowadziły do skały,
przestraszyłem się, że was stracę. Oboje. Głos mu się załamał. Przyznaję,
że się zakochałem. Miłością od pierwszego wejrzenia. Trudno mi w to
uwierzyć, ale to prawda. Nathan, powiedz Erin, że jestem bardzo rozsądny. I
nigdy nie ryzykuję.
Więc to, że się tu do nas wdrapałeś, zamiast zaczekać na śmigłowiec...
Chyba że ryzyko jest niezbędne, żeby ratować tych, których kocham.
Widzisz, kochanie moje, moja matka co chwila się zakochiwała, aż uznałem,
że nie ma czegoś takiego. Ale teraz na plaży dotarło do mnie, że matka miała
rację. Dokonywała złych wyborów, ale to ma sens. Pokochałem cię i zrobię
wszystko, żebyś zawsze była ze mną... Bez ciebie nie przeżyję.
Nie wiesz, co mówisz.
Nie wiem. Uśmiechnął się łobuzersko. Naucz mnie. Naucz mnie
kochać.
Zza cypla wychynął snop światła. Przez chwilę omiatał urwisko, aż
zatrzymał się na kobiecie, mężczyznie i dziecku. Mężczyzna i kobieta całowali
się, jakby nadchodził koniec świata.
Mężczyzna, kobieta i dziecko rodzina.
Kwadrans pózniej zawisł nad nimi śmigłowiec. W samą porę, bo woda
już podchodziła pod ich półkę. Jeden po drugim ratownicy spuszczali się po
nich z uprzężami. Najpierw podjęli Nathana, potem Erin, na końcu Dominica.
Na szczycie witali ich Graham i chyba wszyscy mieszkańcy Bombadeen, a
wśród nich Ruby z zaspanym Martinem na rękach. Gdy przytuliła Dominica,
chłopiec się otrząsnął.
Uee!. Jesteś mokry.
I zmarznięty dodał ratownik, podchodząc z kocem.
142
RS
Nie trzeba. Gdzie Erin i Nathan?
W karetce. Nathan jest bardzo wychłodzony, ale pewnie nie zechcesz,
żebyśmy zabrali go do szpitala.
Jacy by z nas byli lekarze, gdybyśmy nie potrafili się nim zająć? Sam
jednak trząsł się z zimna.
Dobra, dobra powiedział ratownik. Najpierw trzeba cię rozebrać i
ogrzać.
Rób, co ci każą wtrąciła się Ruby. Bo inaczej sama zawiozę cię do
szpitala.
Ciekawostka...
Uważaj, bo dostaniesz w ucho pogroziła mu Ruby, a on zorientował
się, że ona nie żartuje.
Hm... Ruby, co ty tu robisz?
Chcieliśmy z Martinem popatrzeć. I chcieliśmy zobaczyć cię z Erin.
Happy end. Idz do karetki się ogrzać. Ona tam jest. Zerknęła na ratowników.
Zabierzcie go. Ale nie zamykajcie drzwi.
Nie miał wyboru, bo silne męskie ramiona wepchnęły go do środka. Erin
siedziała na noszach otulona kocem, przytulając Nathana.
Doktorze, całusa! zawołał ktoś z zewnątrz.
Akurat mruknął, próbując zatrzasnąć drzwi, ale ratownik nie puszczał
klamki.
Chyba musisz ulec presji tłumu rzucił z uśmiechem. Chłopaki z
łodzi rozgadali, że się całowaliście, jak do was podpłynęli. Wie o tym już cała
gmina. Prawie wszyscy brali udział w poszukiwaniu chłopaka. Domagają się
happy endu.
%7łe ją pocałujesz. Jak w kinie odezwał się drugi głos.
Pocałuj nową panią doktor!
143
RS
Emocje to nie jego specjalność... do dzisiaj. Ani występy publiczne.
Dominic Spencer szedł przez życie samotnie. Co z tego, że tłuszcza domaga
się, by pocałował panią doktor?
Po co się stawiać? Samotny marsz przez życie jest dla idiotów, uznał.
Wraz z tym odkryciem opuściły go wszelkie obiekcje wobec miłości od
pierwszego wejrzenia. Tak, nie ma wyboru. Co gorsza nie mógł stanąć w karet-
ce. Więc przykląkł. Na jedno kolano.
Erin, zostaniesz moją żoną? Usłyszał, że świadkowie tej sceny
wstrzymali oddech.
Idiota odparła, ale oczy się jej śmiały.
To tak się przyjmuje oświadczyny?
Nie wiem. Dopiero drugi raz mi się to przydarza.
Więcej powtórek nie będzie. Kocham cię. Uśmiechnęła się rzewnie.
Kocham twoich chłopców.
A ja kocham twojego psa.
I kocham Bombadeen. Och, i Ruby jest wspaniała.
Erin...
Hm?
Poprosiłem cię o rękę.
Przecież nie wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia.
Znamy się już trzy dni. Dłuższych zalotów nie zniosę. No więc?
Wyjdziesz za mnie?
Pod warunkiem, że będziesz się ze mną dzielił.
Czym?
Dzieciakami, domem, pacjentami. Spoważniała. Swoimi
marzeniami, lękami. Sobą.
Będę się dzielił obiecał bez wahania.
144
RS
Uśmiechała się coraz bardziej wzruszona, a jej serce śpiewało pieśń
miłości.
Zostaniesz moją żoną? nalegał. Zerknęła na zebranych przed karetką.
Czy zdajesz sobie sprawę, że się od tego nie wykręcisz? zapytała.
Dlaczego miałbym się wykręcać?
Zsunęła się z noszy tak, że uklękła przed nim, po czym wzięła go za ręce.
Tak szepnęła, po czym powtórzyła głośniej, żeby wszyscy usłyszeli.
Tak, wyjdę za ciebie.
Powiedziałaby to jeszcze kilka razy, gdyby nie zamknął jej ust wargami.
Dzięki skomplikowanym i przemyślnym manewrom udało im się
wymknąć w podróż poślubną tylko we dwoje. Ruby zabrała chłopców do
Dolphin Bay, a Charles zaofiarował się na ten czas przejąć obowiązki miejsco-
wego lekarza, podczas gdy Tansy obiecała zaopiekować się psami. Od tamtego
pamiętnego dnia Charles bardzo często odwiedzał Bombadeen.
W życiu chłopców również zanosiło się na zmiany. Dominic i Erin
złożyli wniosek o adopcję Martina i Nathana. Ojciec tego drugiego wylądował
w więzieniu na długo, a matkę Martina ostatnio widziano w Nepalu, ojciec
zniknął bez śladu.
Co jeszcze? Tansy wzięła dwa szczeniaki, jednego dla siebie, drugiego
dla Charlesa. Trzeciego Erin sprezentowała rodzicom jako towarzystwo dla
pudlicy Poppy.
Siedzieli teraz z szampanem na tarasie z widokiem na bajkową lagunę.
Za miłość od pierwszego wejrzenia. Dominic uniósł kieliszek.
Teraz do końca życia będziemy się poznawali.
Ja już cię poznałam. Moje serce od razu to wiedziało.
Tak sentymentalnie?
Bo to bardzo sentymentalna historia.
145
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]