[ Pobierz całość w formacie PDF ]

drodze?
Oczywiście, że nie! Heike spotkał już wiele dziewcząt. W Słowenii, Mirę w Stregesti, żeby
już nie wspominać o fatalnej Anciol; w drodze na Północ, w karczmach i chłopskich
84
zagrodach, także było ich wiele. Ledwo je zauważał, nie interesowały go, podobnie jak on
nie interesował ich.
Gunilla była pierwszą, która poruszyła w nim te osobliwe emocjonalne struny, które są w
stanie gruntownie odmienić ludzkie życie.
On jednak wyrwał owo kiełkujące dopiero uczucie z korzeniami. Gunillę bowiem otaczało
tylu innych młodych ludzi, którzy pragnęli zostać jej specjalnymi przyjaciółmi. Zresztą jej
własne uczucia kierowały się w zupełnie inną stronę, nie do Heikego.
Dlatego Vinga była dla niego znacznie bardziej niebezpieczna. Ona bowiem miała tylko
jego. Nie miała go z kim porównywać. Kiedy jednak powróci do życia, dla Heikego może się
to skończyć katastrofą.
Vinga musi więc pozostać dla niego tabu. Jego obowiązkiem jest uświadomić jej, że na
świecie jest wielu młodych mężczyzn, a nie tylko jeden demoniczny potworek.
Tak! Bo Heike tak właśnie siebie widział.
I dlatego teraz powiedział chłodno:
- Jeżeli już się uspokoiłaś, to może moglibyśmy porozmawiać? Chcemy odzyskać nasze
domy, prawda?
Vinga skinęła głową.
- W takim razie musisz oswoić się z ludzmi. W przeciwnym razie nigdy nie odzyskasz
Elistrand!
Dziewczyna nie odpowiadała. Wpatrywała się tylko w niego ze ściągniętymi brwiami,
skrzywiona, ze śladami łez na twarzy.
- Dzisiaj spaliśmy za długo, i ty, i ja - mówił dalej Heike. - Nie zdążymy już do Christianii. Ale
to może nawet lepiej, będziesz miała trochę czasu, żeby się przygotować do drogi. A teraz
idziemy do Eirika, czekają tam na nas...
- Nie!
Ale chwyt dłoni Heikego na jej ramieniu nie zelżał.
- Prędzej czy pózniej będziesz musiała tam iść. Ze mną przecież oswoiłaś się bez trudu!
- Tak, ale ty jesteś z Ludzi Lodu!
85
- Vinga - powiedział surowo. - Nie możesz myśleć w ten sposób! Nie wyobrażaj sobie, że
wszyscy z Ludzi Lodu są aniołami, a reszta to tylko hołota. Albo podstępne indywidua, które
tylko czekają, żeby zedrzeć z ciebie ostatnią koszulę.
- Bluzkę.
- Niech będzie bluzkę, o Boże, czy ty nie możesz potraktować tego poważnie? W naszym
rodzie też zdarzały się mroczne i nieprzyjemne figury, i wcale nie mam na myśli dotkniętych,
bo oni przynoszą ze sobą na świat obciążenie dziedzictwem zła. Były inne słabe
egzemplarze także w naszej rodzinie i ty dobrze o tym wiesz. A kiedy poznasz Eirika i jego
krewnych...
- Oni mnie zaprowadzą... do madame Fleden.
Heike potrząsnął nią.
- Czy ty jesteś taka głupia, czy...?
Tego było Vindze za wiele.
- Nie jestem wcale głupia, ja...
Nie dokończyła, a po chwili, zrezygnowana, spuściła głowę.
- Jak chcesz - powiedziała zmęczona. - Mogę z tobą iść. Ale musisz wziąć mnie na
postronek. Jak kozę, bo w przeciwnym razie mogę ci mimo wszystko uciec do lasu.
Heike uśmiechnął się. Może postronek nie będzie potrzebny. Odkrył w niej natomiast pewną
wrażliwość, słabe miejsce: jej zmienność uczuciową i intelektualną. Powinien to w razie
potrzeby wykorzystywać.
Szedł piechotą, w jednej ręce trzymając końską uzdę, a w drugiej dłoń Vingi. Ona zaś wlokła
się za nim, a od czasu do czasu, gdy na nowo ogarniał ją strach, przystawała nagle i nie
chciała się ruszyć z miejsca. W końcu jednak znowu ruszali naprzód.
%7łeby jakoś odwrócić jej myśli od tego, że, jak powiedziała, idzie na szafot, Heike zapytał:
- Wiesz, nie chciałem o tym mówić wczoraj przy grobach, bo byliśmy wtedy w takim
podniosłym nastroju, ale jedna sprawa od dawna nie daje mi spokoju. Twoi rodzice zmarli
przecież w wyniku zarazy. Co to była za choroba? Jak ona się objawiała?
- O, Heike, to było straszne! Zaraza atakowała gardła, nie mogę o tym mówić.
- Ja to znam - odparł Heike w zadumie. - Fale tej zarazy przechodziły przez południową
Europę wielokrotnie...
86
Epidemia, o której Heike i Vinga właśnie rozmawiali, to był dyfteryt, który w Skandynawii
pojawił się po raz pierwszy w osiemnastym wieku. Nie bez powodu ta zaraza, która
objawiała się w różnych postaciach, a nie miała jeszcze wspólnej nazwy, siała postrach.
Przebieg choroby był wyjątkowo dramatyczny; przeważnie kończyła się ona śmiercią.
- Nie musisz o tym mówić - rzekł Heike. - Ale jest w tym coś dziwnego. To, że twój ojciec
umarł, wydaje mi się zrozumiałe. Ale matka? Elisabet? Ona pochodziła przecież z Ludzi
Lodu! A my zazwyczaj jesteśmy odporni na takie choroby. Zdarzały się, oczywiście, również [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl