[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Stara się ci pomóc.
 Stara się przede wszystkim nawiązać romans
z Tylerem  poprawiła ją Nell.
 Jest samotna.  Mądre oczy Belli przypatrywały
się bezbronnej twarzy Nell.  A ty nie?
Nell wlepiła wzrok w mydlane bańki.
 Chyba większość ludzi jest samotna  stwier-
dziła wymijająco.  Tyler mógł gorzej trafić, a dzięki
Margie przynajmniej się uśmiecha.
 Przy tobie też by się uśmiechał, gdybyś nie była
taka nadwrażliwa.
 Zostałam skrzywdzona.
 Nie ma powodu, żeby się grzebać za życia. Masz
dopiero dwadzieścia cztery lata. Wiele samotnych lat
przed tobą, jak się szybko nie zakręcisz. Niczego nie
zdobędziesz, jeśli boisz się zaryzykować. Młoda ko-
bieta nie powinna tak żyć.
Nell wróciła myślami do poranka, do ciepłych ust
Diana Palmer 67
Tylera i jego szczupłego, mocnego ciała. Zarumieniła
się i w tej właśnie chwili zrozumiała, że pewnie umrze,
jeżeli nigdy więcej tego nie dostanie.
Klops tylko w tym, że Tyler jej nie chce. Sam
oznajmił, że w jego życiu nie ma miejsca dla kobiety,
powtórzył to niejeden raz. Nie wolno jej za nim biegać.
Zwłaszcza mając pewność, że zostanie odrzucona.
 Bella, a może staropanieństwo jest mi prze-
znaczone?  podjęła z namysłem.  Niektóre kobiety
spotyka taki los, tak się po prostu układa. To piękne
kobiety wychodzą za mąż...
 Nie jestem piękna, a jakoś się wydałam  przypo-
mniała jej Bella z aroganckim fuknięciem.  Poza tym
uroda przemija, a charakter zostaje. A ty masz dobry
charakter, dziecko.
Nell uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością.
 Jesteś bardzo miła.
 Cieszę się, że mnie lubisz. Ja też czasami się
lubię. A teraz umyj jeszcze to, bo się potrujemy. Jeśli
będziesz miała swój dom i swoją kuchnię, będziesz
musiała to wszystko robić bez mojego przypominania.
Nell stłumiła chichot. To prawda, że Bella bywała
męcząca, ale jakiż z niej anioł!
W następnych dniach Tyler rzucił się w wir pracy
i Nell prawie go nie widywała. Zjawiał się na posiłki,
ale wyglądał z każdym dniem bardziej mizernie,
i zaczął nawet pokasływać. Od tamtej niedzieli, gdy
odebrał ją z kościoła, wymienili ze sobą niewiele zdań.
68 PUSTYNNA GORCZKA
Tyler był uprzejmy, ale jakby nieobecny, i Nell
zaczęła nawet podejrzewać, że od niej stroni.
Rozumiała, dlaczego tak postępuje  nie chce się
z nią wiązać. Zapewne obawia się, że zbyt wiele
nadziei wiązała z jego gorącymi pocałunkami. Cóż,
mówiła sobie, Tyler nie ma powodu do obaw. Nie
miała zamiaru się na niego rzucić. Chciałaby tylko
znowu normalnie z nim rozmawiać, tak jak dawniej,
choćby po to, żeby mu to powiedzieć.
Tak czy owak, zaczynała się o niego martwić.
Naprawdę wyglądał dość żałośnie. Aż w końcu które-
goś dnia pod koniec tygodnia nie przyszedł na kolację.
Bella poszła do jego domu sprawdzić, co się dzieje.
Prosiła Nell, żeby sama tam zajrzała, ale ta absolutnie
odmówiła. Kolejna konfrontacja z Tylerem nie wzbu-
dzała jej entuzjazmu.
Pół godziny pózniej Bella wróciła zamyślona.
 Obraz nędzy i rozpaczy  oznajmiła.  Blady taki,
mówi, że nie jest głodny. Mam nadzieję, że nie złapał
tego wirusa, który szalał w zeszłym tygodniu w barakach.
 No ale jak się czuje?  spytała niespokojnie Nell.
 >owi, że dobrze mu zrobi, jak się wyśpi. Zoba-
czymy.
Nell odprowadziła ją wzrokiem do kuchni, po-
wstrzymując się, by nie ruszyć biegiem do domu
Tylera. Znała go dotąd jako uosobienie siły i zdrowia.
Kiedyś sam się chwalił, że nigdy nie choruje. Zawsze
jednak zdarza się ten pierwszy raz. Od przyjazdu na
ranczo Tyler haruje jak wół.
Diana Palmer 69
Czasami można było pomyśleć, że zaharowuje
się tak nie tylko z powodu straty swojego rancza
w Teksasie. Może istnieje gdzieś dziewczyna, która
go odtrąciła, ponieważ niemal z dnia na dzień
przestał być bogaty? To rzucałoby nowe światło na
całą sprawę  i Nell zaczęła się jeszcze bardziej
dręczyć. Jakoś nie brała dotąd pod uwagę, że Tyler
może mieć gdzieś dziewczynę. A przecież był
przystojny i doświadczony, a zatem musiały istnieć
jakieś kobiety w jego przeszłości. Kto wie, czy się
nawet nie zaręczył? Nie zniosłaby myśli, że pocało-
wał ją z tęsknoty za inną, pozostawioną w Teksasie
kobietą. Chociaż, niestety, nie da się tego wy-
kluczyć. Och, gdyby tylko można się tego jakoś
dowiedzieć!
Krążyła niecierpliwie po salonie, aż Bella poskar-
żyła się żartem, że wydepcze dziury w dywanie.
Poszła zatem do swojej sypialni, gdzie mogła sobie
chodzić, ile dusza zapragnie.
Im więcej jednak chodziła, tym bardziej wszystko
się w jej głowie mieszało i komplikowało. W końcu
rozebrała się, włożyła długą koszulę nocną i weszła do
łóżka. Nie minęło kilka minut, kiedy zasnęła błogo,
odcinając się od trosk i dylematów.
Następnego ranka natychmiast po przebudzeniu
pomyślała o Tylerze. Włożyła dżinsy i żółtą bluzkę
z bawełny, związała włosy w koński ogon i zbiegła na
dół, mało nie gubiąc po drodze butów.
70 PUSTYNNA GORCZKA
 Byłaś już u Tylera?  wołała ze schodów do
gospodyni.
Starsza kobieta stała przy blasze z ciasteczkami.
 Tojdę, jak wsadzę ciastka do piekarnika.
 To ja polecę.
Bella uśmiechnęła się tylko pod nosem, kiedy Nell
wyfruwała na zewnątrz.
Dom przeznaczony dla człowieka nadzorującego
pracę na ranczu był całkiem sympatyczny. Dość duży,
żeby pomieścić niewielką rodzinę, prosty, wygodny,
chociaż bez żadnych ekstrawagancji.
Nell zapukała do drzwi, lecz nikt jej nie od-
powiedział. Zapukała raz jeszcze i wciąż nic.
Zastanowiła się, co robić. Nie miała w zasadzie
wyboru. Jeśli Tyler nie odpowiada, znaczy to albo że
śpi, co było mało prawdopodobne, albo że wyszedł, co [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl