[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odpowiadała, lecz Dermot nie naciskał. Czekał, zastanawiając się, o czym może myśleć ta bieta.
Czemu pan o to pyta? odezwała się nagle.
Bo zależy mi na odpowiedzi. Na wiarygodnej odpowiedzi.
I sądzi pan, że moja odpowiedz będzie wiarygodna?
Tak. Szczerze mówiąc, tak. Z pewnością dokładnie obserwuje pani ludzkie twarze, czekając na
sprzyjający moment&
Przytaknęła.
Zauważyła pani coś takiego?
Ktoś jeszcze to dostrzegł, prawda?
Tak. Więcej niż jedna osoba, ale opisywały to w różny sposób.
A co mówili ludzie?
Według jednej z osób Marina Gregg wyglądała jakby miała zemdleć.
Margot Bence wolno pokręciła głową.
Ktoś inny twierdził, że była zaskoczona. Przerwał na chwilę, po czym mówił dalej. A
jeszcze ktoś opisał to jako skamieniałe spojrzenie.
Skamieniałe .powtórzyła Margot w zamyśleniu.
Zgadza się pani z tym ostatnim określeniem?
Sama nie wiem. Może.
Określono to nawet w bardziej wyszukany sposób dodał Dermot. Słowami poety
Tennysona.
Zwierciadło pęka w odłamków stos:
Zguba nade mną , krzyczy w głos
Pani z Shalott.
Tam nie było żadnego lustra zauważyła Margot Bence. Ale gdyby było, mogłoby się
rozsypać. Wstała nagle. Proszę zaczekać powiedziała. Zrobię coś lepszego niż opis.
Pokażę panu.
Odsunęła zasłonę i zniknęła na chwilę. Słyszał, jak mruczy coś niecierpliwie pod nosem.
Gdzie to jest, do diabła? Nigdy nie można znalezć niczego, co jest potrzebne rzuciła
zjawiając się znowu. O, mam.
Podeszła i wręczyła mu błyszczący arkusz. Było to doskonałe zdjęcie Mariny Gregg. Podawała
rękę kobiecie stojącej przed nią, a zatem tyłem do obiektywu. Lecz Marina nie patrzyła na tę kobietę.
Jej oczy wpatrywały się nie w obiektyw, ale nieco na ukos, w lewo. Dla Dermota Craddocka
najciekawsze było to, że jej twarz absolutnie niczego nie wyrażała. Nie było na niej ani lęku, ani
bólu. Kobieta na zdjęciu patrzyła na coś, a emocja jaką to wzbudziło, była tak wielka, że fizycznie
uniemożliwiała uzewnętrznienie tego wyrazem twarzy. Dermot Craddock tylko raz widział podobną
twarz mężczyzny, który kilka sekund pózniej został zastrzelony&
Zadowolony? spytała Margot Bence.
Craddock głęboko westchnął.
Tak, dziękuję. Czasem, wie pani, trudno stwierdzić, czy świadkowie przesadzają, czy
wyobrażają sobie tylko, że coś widzieli. Ale nie w tym przypadku. Tam naprawdę było coś do
zobaczenia i ona to dostrzegła. Czy mogę zatrzymać zdjęcie?
Oczywiście, proszę wziąć tę odbitkę. Mam negatyw.
Nie wysłała pani tego do prasy?
Margot Bence pokręciła głową.
Zastanawiam się, dlaczego. W końcu to dość dramatyczna fotografia. Któraś z gazet zapłaciłaby
pewnie niezłą cenę.
Nie czułabym się najlepiej wyjaśniła Margot. Branie pieniędzy za przypadkowe
zerknięcie w czyjąś duszę jest kłopotliwe.
Czy w ogóle znała pani Marinę Gregg?
Nie.
Przyjechała pani ze Stanów, prawda?
Urodziłam się w Anglii, ale kształciłam w Ameryce. Wróciłam mniej więcej trzy lata temu.
Dermot Craddock skinął głową. Znał odpowiedzi na te pytania. Czekały na niego wśród innych
informacji na jego biurku. Dziewczyna wydawała się szczera.
Gdzie pani zdobywała szlify zawodowe? zapytał jeszcze.
W Reingarden Studio. Przez pewien czas pracowałam z Andrew Quilpem. Wiele mnie nauczył.
Studio Reingarden i Andrew Quilp& Dermot Craddock nagle stał się czujny. Te nazwy
poruszyły w nim jakąś strunę. Mieszkała pani w Seven Springs, prawda?
Wydała się rozbawiona.
Sporo pan o mnie wie. Sprawdzał pan?
Jest pani bardzo znana w swoim fachu, panno Bence. Pisują o pani artykuły. Dlaczego wróciła
pani do. Anglii?
Wzruszyła ramionami.
Och, lubię zmiany. Poza tym, jak już mówiłam, urodziłam się tutaj, chociaż wyjechałam do
Stanów jako dziecko.
Całkiem małe dziecko, jak sądzę.
Pięcioletnie, jeśli to pana interesuje.
Interesuje. Sądzę panno Bence, że wie pani o wiele więcej, niż pani mówi.
Zesztywniała nagle.
Co pan chce przez to powiedzieć?
Craddock popatrzył na nią i zaryzykował. Właściwie nie miał podstaw. Reingarden Studio,
Andrew Quilp i nazwa miasta. Doznał nagle wrażenia, że panna Marple stoi mu za plecami i ponagla
go do działania.
Myślę, że znała pani Marinę Gregg lepiej niż pani twierdzi.
Roześmiała się.
Niech pan to udowodni. To tylko pańska wyobraznia.
Naprawdę? Nie wydaje mi się. Zresztą można tego dowieść i wie pani o tym. Wymaga to tylko
odrobiny czasu i starań. Proszę, panno Bence, czy nie lepiej powiedzieć prawdę? Przyznać, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]