[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wie pani, że oni się nie kłócą. Wyglądają na szczęśliwą parę& Choć to zawsze
może się zdarzyć. Nie sądzę, aby teraz coś Molly groziło. Mogłaby naprawdę wstać i
zająć się codziennymi obowiązkami. Ale z drugiej strony bezpieczniej, aby została
jeden czy dwa dni w łóżku&
Podniósł się, skinął pogodnie głową i poszedł w stronę hotelu. Panna Marple
posiedziała na swoim miejscu jeszcze chwilę.
Przez głowę przelatywały jej różne myśli. Przypomniała sobie o książce pod
materacem Molly, o momencie, w którym Molly udawała, że śpi, oraz o tym, co
mówiła Joan Prescott, a potem Esther Walters.
Następnie wróciła do samego początku do majora Palgrave a. Jakaś myśl
kołatała jej się po głowie. Miało to związek z majorem. Usiłowała sobie coś o nim
przypomnieć. Gdyby tylko potrafiła&
Rozdział dwudziesty trzeci
Dzień ostatni
Poranek i wieczór. Nadszedł dzień ostatni powiedziała do siebie panna
Marple.
Potem lekko zakłopotana, wyprostowała się na krześle. Przed chwilą zasnęła. To
niewiarygodne, ponieważ orkiestra nadal grała. Każdy, kto potrafi zdrzemnąć się przy
tej głośnej muzyce& No cóż, to by oznaczało, że zaczęła przyzwyczajać się do tego
miejsca!
Jakie słowa wypowiedziała przed chwilą? To był jakiś cytat, który przekręciła.
Dzień ostatni? Nic, to powinno brzmieć: dzień pierwszy . A jednak nie jest on
pierwszy, a przypuszczalnie także nie ostatni.
Ponownie wyprostowała się na krześle. Prawda była taka, że czuła się śmiertelnie
zmęczona. Ten niepokój, to poczucie winy, że czegoś nie dopatrzyła, że działała
nieskutecznie. Znów powróciło nieprzyjemne wspomnienie tego dziwnego,
przebiegłego spojrzenia, które posłała jej Molly spod półprzymkniętych powiek. Co
tej dziewczynie chodzi po głowie?
Jakże inne wszystko się z początku wydawało. Tim i Molly Kendalowie takie
szczęśliwe, młode małżeństwo. Hillingdonowie mili, sympatyczni, dobrze
wychowani ludzie. Wesoły i serdeczny Greg Dyson oraz zawsze zadowolona,
gadatliwa i trochę męcząca Lucky. Czwórka osób, które doskonale się ze sobą
rozumiały. Pastor Prescott taki przyjazny, życzliwy człowiek. Joan Prescott
trochę złośliwa, ale bardzo miła osoba. Miłe starsze panie muszą mieć swoją
rozrywkę w postaci plotek. Wiedzą dobrze, co się wokół nich dzieje kiedy dwa
plus dwa równa się cztery, a kiedy pięć! Takie osoby nikomu nie robią krzywdy.
Obmówią człowieka, ale zawsze pomogą mu w nieszczęściu. Wreszcie pan Rafiel
osobowość, człowiek z charakterem. Takich ludzi się nie zapomina.
Ale panna Marple uważała, że wie o nim coś jeszcze. Sam mówił, że lekarze nigdy
nie robili mu zbyt wielkich nadziei. Jednak teraz ich diagnozy były gorsze niż zwykle.
Pan Rafiel wiedział, że jego dni są policzone. Czy mając taką świadomość, mógł
postępować inaczej? Panna Marple zastanowiła się. Pomyślała, że to może mieć
znaczenie.
Co on takiego powiedział? Mówił wtedy trochę zbyt głośno i zbyt pewnie. Panna
Marple była bardzo wyczulona na ton głosu. W swoim życiu wysłuchała tylu ludzi.
Pan Rafiel powiedział jej coś niezgodnego z prawdą.
Rozejrzała się dookoła. Wieczorne powietrze przesiąknięte delikatnym zapachem
kwiatów, stoliki oświetlone lampkami, uroczo ubrane panie: Evelyn w ciemnej kreacji
w kolorze indygo z białym wzorem, Lucky w wąskiej, białej sukni, ze lśniącymi,
złotymi włosami. Wszyscy wydawali się tego wieczoru weseli i pełni życia. Nawet
Tim Kendal był uśmiechnięty. Mijając jej stolik, odezwał się:
Nie wiem, jak pani dziękować za pomoc. Molly już prawie całkiem wydobrzała.
Doktor mówi, że jutro może już wstać z łóżka.
Panna Marple uśmiechnęła się i rzekła, że miło jej to słyszeć. Jednak ten uśmiech
kosztował ją sporo wysiłku. Była naprawdę zmęczona&
Wstała i poszła powoli w kierunku swego bungalowu.
Chciałaby kontynuować rozmyślania, zgadywać, gromadzić fakty, przypominać
sobie różne słowa i spojrzenia. Ale nie była w stanie tego robić. Jej zmęczony umysł
zbuntował się i oświadczył:
Musisz położyć się spać!
Panna Marple zdjęła ubranie i położyła się do łóżka. Przeczytała kilka wersetów z
dzieła świętego Tomasza a Kempis, które trzymała przy łóżku, a potem zgasiła
światło. W ciemności zaczęła się modlić. Człowiek nie może zrobić wszystkiego sam.
Potrzebuje pomocy.
Tej nocy nic się nie wydarzy mruknęła, pełna nadziei.
*
Panna Marple obudziła się nagle i usiadła na łóżku. Czuła, jak mocno bije jej serce.
Zapaliła światło i spojrzała na zegarek przy łóżku: druga w nocy. Była druga w nocy,
a na zewnątrz coś się działo. Wstała, nałożyła szlafrok i pantofle, owinęła głowę
wełnianym szalem i wyszła się zorientować. Ujrzała ludzi z latarkami. Między nimi
znajdował się pastor Prescott, więc podeszła do niego.
Co się stało? _,
O, panna Marple? Chodzi o panią Kendal. Kiedy jej mąż obudził się, zobaczył,
że wstała z łóżka i wymknęła się z domu. Szukamy jej.
Pospieszył naprzód. Panna Marple ruszyła za nim trochę wolniejszym krokiem.
Gdzie poszła Molly i dlaczego? Czy zrobiła to z premedytacją? Czy zaplanowała,
że wymknie się, kiedy tylko przestanie być pilnowana i kiedy jej mąż mocno zaśnie?
Panna Marple stwierdziła, że to dosyć prawdopodobne. Ale jaki był powód? Czy
może jak sugerowała Esther Walters chodziło o jakiegoś innego mężczyznę?
Jeśli tak, kim był ten mężczyzna? A może Molly planowała coś znacznie gorszego&
Panna Marple szła przed siebie, rozglądając się i przeszukując krzewy. Nagle
usłyszała słabe nawoływania:
Tutaj& Tędy&
Głos dobiegał spoza terenu hotelowego. To musiało być gdzieś niedaleko małej
zatoczki, która wpadała do morza. Panna Marple ruszyła w tamtym kierunku tak
szybko, jak tylko mogła.
W rzeczywistości szukających nie było tak wielu, jak jej się z początku wydawało.
Większość gości nadal spała w swoich bungalowach. Panna Marple ujrzała grupkę
stojącą na brzegu zatoki. Ktoś biegł w tamtym kierunku i pchnął staruszkę, prawie ją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]