[ Pobierz całość w formacie PDF ]

decyzję, chociaż wiele ją to kosztowało. Zajmie się swoim życiem. Zbuduje je
na nowo. Jej postanowienia brzmiały sensownie, ale kiedy mościła się w
pościeli, czuła smutek i przygnębienie, a nie determinację, by wprowadzić je w
życie.
Aleks szedł ulicą przejęty do głębi. Skoro Zoey postanowiła opuścić ich
jednostkę, widocznie na niego nie liczy. Kto za to ponosi winę? Na pewno on,
ale nie zamierzał jej przekonywać. Sama musi zdecydować, czy ich związek ma
przyszłość.
116
R S
Wrócił spragniony widoku Zoey i gdy spotkał ją w pubie, od razu poczuł
się lepiej. Lubił spędzać czas z kolegami po pracy, a jej obecność stanowiła
dodatkowy atut. Ale na powitanie wymierzyła mu cios w samo serce. Poprosiła
o przeniesienie, a to mogło znaczyć tylko jedno: romans, który nigdy się nie
zaczął, właśnie się skończył. Uśmiechnął się z goryczą. Na pewno innym
słowem określała ich związek. Przecież uciekał przed nią i bronił się przed
uczuciem.
Powinien się cieszyć, że nie wyjeżdża na drugi koniec kraju. Przenosi się
do pobliskiego miasta, wszystkiego kilkanaście kilometrów. Przecież mogliby
się widywać. Ale jej gest oznacza, że miesiące spędzone tutaj nie spełniły jej
oczekiwań i postanowiła zamknąć ten etap życia.
W domu Gloria oglądała telewizję. Kiedy wszedł, oderwała wzrok od
ekranu.
- Wróciłeś - powiedziała.
- Tak.
- Nie wyglądasz na szczęśliwego.
- Bo nie jestem. Zoey chce się przenieść do miasta.
- Przykro mi. - Wstała z kanapy. - Spróbuję poprawić ci nastrój.
- Jak?
- Zamknęłam wszystkie sprawy cioci, spakowałam się i jutro wyjeżdżam.
- Uśmiechnęła się z goryczą. - Kiedy tu przyjechałam, zastanawiałam się, czy
nie powinniśmy spróbować jeszcze raz. Ale widziałam cię z Zoey i sądzę, że
twoje serce należy teraz do niej. Puść w niepamięć naszą przeszłość i zacznij od
nowa, z moim błogosławieństwem.
Gloria wyjechała wczesnym rankiem. Aleks z mieszaniną smutku i ulgi
patrzył, jak jej samochód znika za rogiem. Z jej odejściem pozbywał się
ostatecznie ciężaru i cieszył się, że rozstają się w zgodzie. Miał nadzieję, że ona
także z kimś się zwiąże. Smutek zaś wywołała świadomość o zbliżającym się
117
R S
rozstaniu z Zoey. Znalazł prawdziwą miłość i pozwolił jej odejść. Gdyby teraz
błagał ją o pozostanie, może wyrządziłby jej krzywdę? A jeśli w mieście Zoey
odnajdzie szczęście? Nie znał odpowiedzi na te pytania.
W domu po drugiej stronie ulicy spała cudowna kobieta, której nie
dopuszczał do siebie ze śmiesznych powodów. Wprawdzie jeden problem został
rozwiązany, bo Gloria wyjechała, ale to już nie miało znaczenia. Przecież
poprosiła o przeniesienie z jego powodu, a nie z powodu wizyty Glorii.
Zoey cieszyła się z powrotu do pracy. Tutaj przestawała myśleć o
własnych problemach. Nawet kiedy nie mieli wezwań, w jednostce było dużo
zajęć: sprawdzanie sprzętu, drobne, codzienne obowiązki, które spełniali po
kolei, a także wyjazdy na prelekcje o bezpieczeństwie przeciwpożarowym.
W sylwestra strażacy właśnie wrócili z kolejnej krótkiej akcji, gdy
przyszło poważne wezwanie. Płonął sklep meblowy w centrum miasteczka
zatłoczony w dniu poświątecznej wyprzedaży, więc ściągnięto wszystkie jed-
nostki z okolicy. Gdy nadjechali, przed budynkiem stały już trzy wozy, z
rozwiniętych węży tryskała woda, strażacy wyprowadzali po drabinach ludzi,
którzy zostali uwięzieni na piętrach. Policjanci bezskutecznie starali się
rozpędzić gapiów, a w pobliskim kościele rozległy się żałobne dzwony. Zoey
przeszył dreszcz strachu, Aleks był poważny. Czeka ich ciężka akcja.
- Co się stało? - spytał Aleks dowódcę jednostki z miasta.
- Podpalenie. Właściciel podejrzewa byłego wspólnika, który mu groził -
wyjaśnił strażak. - Kiedy wybuchł pożar, wewnątrz sklepu było mnóstwo ludzi.
Potrzebujemy każdej pary rąk.
- Będzie ostro - zauważył Geoff, wkładając aparat tlenowy. - Musimy
wszystkich uratować.
- Wyższe piętra już sprawdziliśmy! - zawołał ktoś, gdy podeszli do
budynku. - Zajmijcie się piwnicą.
Zoey ruszyła po schodach za Geoffem i Aleksem.
118
R S
- %7ładnego bohaterstwa! - nakazał, zwracając się do niej. - Kieruj się
zdrowym rozsądkiem i rób, co do ciebie należy.
- Tak jest, szefie - odparła.
%7łałowała, że nie może mu wyjaśnić, co zrozumiała w ułamku sekundy. W
kontekście prawdziwej tragedii ich nieporozumienia wydały jej się błahostką i
postanowiła mu wybaczyć.
- Chodzcie tutaj! - usłyszeli czyjeś wołanie.
Zoey zobaczyła leżącą za kanapą matkę z dzieckiem. Obok znajdowała
się nieprzytomna para staruszków.
- Wez dziecko - polecił Aleks. - My zajmiemy się pozostałymi.
Geoff podniósł z ziemi kobietę, a kiedy Zoey chwyciła dziecko,
przepchnął ją przed siebie.
- Pośpiesz się, zanim nastąpi kolejny wybuch.
Ruszyła posłusznie, chociaż szalała z niepokoju o Aleksa. Jest silny, ale
przecież nie zdoła sam wynieść pary staruszków! Przed budynkiem przekazała
dziecko sanitariuszom i natychmiast wróciła do sklepu. Z lękiem oczekiwała
eksplozji, ale do jej uszu dobiegał tylko trzask płonącego drewna, a morze
płomieni i kłęby dymu otaczały ją coraz szczelniej.
119
R S
ROZDZIAA DZIESITY
Aleks szedł po schodach, dzwigając nieprzytomnego mężczyznę, i kiedy
Zoey chciała go minąć, pokręcił przecząco głową. W obłokach dymu dostrzegła
Grega niosącego staruszkę. W tej części budynku nie było więcej ofiar. Strażacy
pracujący w głębi piwnicy właśnie wołali, że sprawdzili teren, gdy rozległ się
potężny wybuch, który wstrząsnął całym gmachem.
Gaz albo kolejny ładunek, pomyślała Zoey przerażona. Aleks przeszedł
obok niej, zaś Greg i starsza kobieta zniknęli pod rozsypującym się słupem.
Wokół zapadła cisza, w pobliżu nie było nikogo. Musiała działać szybko, zanim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl