[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poznać szczegóły. Powiedzmy, że to taka nasza kulminacja. Hm, to chyba
trochę potrwa.  Uśmiechnęła się.  Napijesz się czegoś? Ciągle mnie mdli
od tego środka uspokajającego, który mi wstrzyknąłeś, więc przyniosę sobie
zimną kawę. Chcesz coś?
 To bardzo uprzejme. Jeśli można, poproszę jakiś napój.
 Nie ma sprawy. Feeney, wyjdz ze mną na chwilę po napoje.
Nagrywanie, pauza.
 Co jest, do cholery...  zaczął Feeney, gdy wyszli z sali.
Nagle wszystko w niej się wyostrzyło: twarz, oczy, głos.
 Wiem, co robię. O nic nie pytaj. Nigdy. Wracamy i gramy razem.
Wyciągniemy z niego szczegóły i go zapuszkujemy. Daj mi na chwilę swoje
łącze, dobrze? Jeszcze nie zdążyłam zorganizować sobie nowego. I zaczekaj
tu na mnie.
Wzięła łącze Feeneya i podeszła do maszyny z napojami. Wezwała
Peabody w trybie prywatnym.
 Powiedz Roarke'owi, tylko cicho, żeby wyszedł na moment. Nie
odpowiadaj. Tej rozmowy nie było.  Wyłączyła się i zaczęła przyglądać się
automatowi.
Chwilę pózniej podszedł do niej Roarke.
 Pani porucznik?
 Wez mi pepsi, piwo imbirowe i oranżadę waniliową. To musi zniknąć
 szepnęła pod nosem.  Zrób coś, żeby ten jego kontrakt zniknął. Możesz
zrobić tak, żeby nie został po nim ślad?
 Tak  odpowiedział po prostu, zamawiając napoje.
 Przekraczam granicę, prosząc cię o to. Dałam słowo, że za to zapłaci.
Obiecałam to im wszystkim. Dlatego muszę przekroczyć granicę.
Wyjął puszki i podał Eve. Gdy patrzył jej w twarz, jego oczy mówiły
wszystko.
 Muszę lecieć  powiedział wyraznie.  Przykro mi, chciałbym zostać
dłużej, ale czekam na ważną wiadomość, a ty oddałaś Ariel moje łącze.
Postaram się wrócić, gdy już pozałatwiam swoje sprawy. Jeśli nie, to
spotkamy się w domu.
 OK. Dzięki.
Rozdzielili się, a Eve wróciła do Feeneya.
 Masz tę swoją oranżadę.
 Na miłość boską!
 Hej, jeśli chciałeś coś innego, to trzeba było mówić. Zniknie 
wyszeptała.  O nic nie pytaj, po prostu mi uwierz. Nie wyjdzie z tego tak,
jak to sobie zaplanował. Na razie, dopóki wszystkiego nie wyśpiewa,
pozwalamy, aby wierzył, że mu się uda.
Feeney przez dłuższą chwilę patrzył jej w oczy, w końcu kiwnął głową.
 OK, bierzmy się do roboty.
Przesłuchanie trwało wiele godzin, ale Lowell ani razu nie zażądał
przerwy. Eve uświadomiła sobie, że chełpił się swoimi czynami. Po tylu
latach, tylu wysiłkach, wreszcie mógł podzielić się z kimś swoją historią,
opowiedzieć głośno i wyraznie o swojej obsesji.
Po kolei ujawniał wszystkie drastyczne szczegóły każdego morderstwa.
Eve i Feeney pracowali w tandemie, w starym, znajomym rytmie.
 Masz dobrą pamięć  zauważył Feeney.
 Owszem. Wszystko dokładnie udokumentowałem. W czasie wojen
zajmowałem się głównie prowadzeniem dokumentacji i... nazwijmy to...
nanoszeniem poprawek. Jestem pewien, że macie dokumenty z mojego
laboratorium i gabinetu. Zanim dowiedziałem się, że jestem nieuleczalnie
chory, miałem nadzieję uporządkować moją pracę i przygotować ją do
publikacji. Cóż, ukaże się pośmiertnie.
 Twoja praca  wtrąciła się Eve.  Jak to się zaczęło? Rozumiemy, że te
kobiety...
 Partnerki. Zawsze uważałem je za partnerki.
 Założę się, że one inaczej na to patrzyły, ale dobrze. Twoje partnerki
uosabiały twoją macochę.
 Stawały się nią, a to zasadnicza różnica. Ona była pierwsza. Pierwsza
Ewa.  Uśmiechnął się promiennie.  Sama rozumiesz, dlaczego ty miałaś
być ostatnia.
 Cóż, tym razem miałeś pecha.
 Zawsze wiedziałem, że coś może mi się nie udać, ale gdybym
doprowadził dzieło do końca, byłaby to perfekcja. Bo ona była doskonała.
Była wspaniała. W moim domu znajdziecie dyskietki z jej nagraniami.
Porzuciła dla mnie wielką karierę.
 Dla ciebie?
 Tak. Byliśmy, jak to mówią, bratnimi duszami. Choć nigdy nie
nauczyłem się grać i nie miałem głosu, a ona była wybitną pianistką, to
dzięki niej pokochałem muzykę. Ona mnie uratowała.
 W jaki sposób?
 Ojciec zawsze uważał mnie za nieudanego. Pewne problemy podczas
porodu spowodowały... nazwijmy to, defekt. Nie panowałem nad impulsami,
miałem wahania nastroju. Gdy byłem chłopcem, ojciec na krótko oddał mnie
do zakładu, choć dziadek się sprzeciwiał. I wtedy w moim życiu pojawiła się
Edwina. Była cierpliwa, pełna miłości, a jej muzyka działała na mnie
uspokajająco. Była moją matką, partnerką, wielką miłością.
 Zginęła podczas wojen miejskich  podpowiedziała Eve. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl