[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- O, właśnie idzie Ricardo. Sama możesz go spytać
- powiedziała Constanza z ulgą.
- Cześć - powiedział, stając przy ich stoliku. - Mo
gę się przyłączyć?
- Oczywście, Ricky! - wykrzyknęła Constanza.
- Usiądz obok swojej żony. - Uśmiechnęła się pro
miennie, a tymczasem kelner przyniósł dodatkowe
krzesło. Usiadł obok Gabrielli i przykrył jej dłoń
swojÄ….
- Wszystko w porzÄ…dku cara? WyglÄ…dasz trochÄ™
blado.
- Czuję się doskonale. - Przełknęła ślinę i próbo
wała nie zwracać uwagi na elektryczny szok, który
przebiegł ją, kiedy tylko jej dotknął.
- Mam nadzieję. - Kciukiem zaczął gładzić wnę
trze jej dłoni i Gabriella musiała użyć wszystkich sił,
żeby zapanować nad swoimi reakcjami. Kiedy pod
szedł do nich kelner z przystawką, puścił ją na mo
ment, ale po chwili położył dłoń na jej udzie i zaczął
gładzić ją od niechcenia. Posiała mu wściekłe spoj
rzenie, ale nie zwrócił na nie uwagi. Nie miała się
gdzie odsunąć, musiała więc udawać, że nie umiera
z pożądania. Kiedy przesunął palce wyżej, jedynie jej
doskonałe panowanie nad sobą pozwoliło jej zacho
wać twarz. Jak on śmiał? Jakie miał prawo w jednej
chwili ją ignorować, a w następnej uwodzić ją niemal
publicznie? To było oburzające i na pewno powie mu,
co o tym myśli, kiedy zostaną sami.
Ricardo zabrał rękę, dopiero kiedy upewnił się, że
obudził w niej pożądanie. Uśmiechnął się z zadowole
niem. Może i go nie lubiła, może czekała na możliwość
wzięcia rozwodu, ale na pewno nie był jej obojętny. Na
teraz jednak wystarczy. Dał jej przedsmak tego, co
miało nastąpić. Niech trochę jeszcze do tego dojrzeje.
Uroczysta kolacja z zagranicznymi dygnitarzami
trwała dłużej, niż się spodziewano. Gabriella z ulgą
zdjęła buty na wysokich obcasach i rzuciła się na łóżko.
Okazało się^ że ma wrodzony talent do dyplomacji,
a jej znajomość języków była dodatkowym atutem.
Była bardzo przydatna w wyciąganiu informacji od
przedstawicieli zagranicznych rządów. Jej niewinny
i młody wygląd usypiał wszelkie podejrzenia i często
zdradzali więcej, niż zamierzali.
Pozwoliła, aby jej głowa opadła na poduszki i za
mknęła oczy. Nie było śladu Ricarda, którego właś
ciwie nie widziała od tamtego dnia w jachtklubie.
Wyjechał z wizytą państwową do Danii i wrócił dopie
ro tego ranka. Prawie przez ten czas nie rozmawiali.
Westchnęła. Pewnie teraz uprawiał seks ze swoją
kochanką. Właściwie, biorąc pod uwagę ich plany na
przyszłość, tak było lepiej. Musiała tylko postanowić,
co zrobi ze swoim życiem, kiedy już rozstanie się
z mężem. To jednak, z jakichś niewyjaśnionych powo-.
dów, było niezwykle trudne zadanie. Przyszłość wyda
wała jej się mglista.
Chociaż nie była wcale tak odległa. Czas od jej
powrotu z Brazylii pędził z niespotykaną szybkością
i obowiązkowy okres sześciu miesięcy mieszkania
razem wkrótce dobiegnie końca. Westchnęła i zaczęła
bawić się frędzlami jednej z poduszek przyozdabiają
cych łóżko. Próbowała przekonać samą siebie, że cie-
szy się z tego. Niedługo będą w separacji. Więc dla
czego czuła taką melancholię za każdym razem, kiedy
spoglądała na kalendarz albo kątem oka dostrzegała
datę w gazecie? Nie potrafiła tego wyjaśnić.
Leżąc na plecach, Gabriella poddała się wyczer
paniu. Nie było to zmęczenie fizyczne, ale coś innego,
czego nigdy jeszcze wcześniej nie czuła. Tak jakby
cała radość życia nagle została jej odebrana i nie było
już nic, na co warto by czekać.
Odprowadziwszy ostatniego gościa, Ricardo
wszedł na górę po marmurowych schodach i skierował
się w stronę swoich apartamentów. To był długi dzień
i jeszcze dłuższy wieczór. Przez ostatnie kilka tygodni
miał za dużo pracy i za mało czasu na odpoczynek.
I zdecydowanie za mało czasu na ratowanie coraz
chłodniejszych relacji z żoną. Może jutro powie po
prostu baronowi Alfredo, że bierze dzień wolny i za
bierze Gabriellę na swój jacht. Jeśli oczywiście ona się
na to zgodzi.
Po cichu wszedł do małego salonu, ale nigdzie jej
nie było. Potem, zdejmując muszkę, poszedł w stronę
sypialni i zatrzymał się w drzwiach, na widok Gabrielli
leżącej z zamkniętymi oczami na łóżku.. Dobry Boże,
była tak cudowna - taka młoda, taka piękna, taka
czarująca... I taka zmysłowa.
Ricardo przeszedł przez pokój, stanął obok niej
i patrzył na nią przez długą chwilę. Potem usiadł na
łóżku, przesunął palcami delikatnie po jej włosach, po
czym dotknÄ…Å‚ jej twarzy.
Gabriella otworzyła oczy, zaskoczona.
- Ricardo - powiedziała, próbując usiąść.
On jednak zmusił ją, żeby położyła się z powrotem
na poduszki.
- Moja wspaniała żona-wymruczał.-Moja pięk
na, nietknięta żona.
Potem gwałtownie przycisnął usta do jej warg. Nie
delikatnie ani z czułością, ale stanowczo, tak jak bierze
się swoją własność.
Jej usta rozchyliły się wbrew woli. Kiedy ich języki
się zetknęły, poczuła jak przechodzi ją potężny prąd.
Chciała się opierać, ale jej ciało samo wygięło się
w Å‚uk.
- Ricardo, nie. Nie wolno nam... proszę-szepnęła
bez przekonania. Dlaczego nie była mu w stanie od
mówić?
Jedną ręką przesunął po jedwabiu jej sukienki,
a drugą sięgnął do bocznego zapięcia. Mogła opierać
się, dać mu do zrozumienia, że nie ma zamiaru...
Po chwili jednak zorientowała się, że leży obok
niego naga. Nie wiedziała, jak to się stało, wiedziała
tylko, że oto on stoi teraz nad nią ze zburzonymi
włosami, wciąż jeszcze w smokingu, z rozpiętym
kołnierzykiem koszuli i zupełnie nowym wyrazem
twarzy.
- Jesteś taka śliczna - powiedział, przesuwając
palcami od jej szyi, przez piersi i jeszcze niżej, pomię
dzy jej uda.
Z jej ust wyrwało się westchnienie i zamknęła oczy.
Chciała się opierać, chciała grać w tę grę - tak jak na
pewno robiły to kobiety, które wcześniej znał. Nie
potrafiła jednak, nie wiedziała jak.
Po kilku minutach pieszczot, kiedy poczuł, że Gab-
riella jest gotowa i czeka na niego, Ricardo zabrał rękę
i rozebrał się.
Gabriella otworzyła oczy. Nagle z niedowierza
niem zdała sobie sprawę, że pragnie zostać kobietą
-jego kobietą. To nie miało sensu. Przecież nie znosiła
go, chciała się od niego uwolnić. A jednak pragnęła go
bardziej niż kogokolwiek innego, bez względu na to,
co będzie dalej
Ricardo położył się obok niej na łóżku i wziął ją
w ramiona.
- Gabriella, moja Gabriella - zamruczał głosem,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]