[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dostrzegła zagubionego chłopca. Przypominał jej brata Nicka, który często
popadał w tarapaty, chcąc ściągnąć na siebie uwagę.
Jak wam tam jest pod opieką pani Williams? zapytał Matt.
91
RS
Ty wzruszył ramionami.
Chyba dobrze bąknął. Matt uścisnął go za ramię.
Stary, nie dokuczajcie jej. Ona nie jest taka młoda jak wasza matka.
Wiem...
Cześć, Ty. Kellie włączyła się do rozmowy. Nazywam się Kellie
Thorne i jestem nowym lekarzem w Culwulla Creek. Mam zamiar odwiedzić
Ruth w waszym domu. Jak chcesz, mogę cię podwiezć. Pokażesz mi drogę?
Czemu nie. Ty nie był zachwycony. Ale to blisko. Mogę pójść na
piechotę.
To chodzmy razem zaproponowała. Spacer dobrze mi zrobi. Od
rana siedziałam w czterech ścianach. Ruth mi mówiła, gdzie mieszkacie, ale
zapomniałam.
Chłopak znowu wzruszył ramionami, więc sięgając po trzy batoniki,
Kellie zwróciła się do Cheryl.
I proszę doliczyć jeszcze to.
Aadna sztuka, nie? zagadnęła Cheryl Matta, ledwie Kellie i Ty wyszli
ze sklepu.
Cheryl, przestań warknął. Zachowujesz się jak Trish. Zdaje się, że
Trish razem z Timem i Claire zmówili się, żeby ją przyjąć do pracy. Mam
wrażenie, że do tego spisku przyłączyło się całe miasto. Gdzie nie pójdę,
wszyscy rzucają mi wymowne spojrzenia.
Ale ona jest bardzo ładna upierała się Cheryl. A poza tym już czas,
żebyś zaczął żyć. Matt, jesteś za młody, żeby odmawiać sobie przyjemności.
Co stoi na przeszkodzie, żebyś zaprosił ją do siebie na kolację?
Nie jestem zainteresowany.
Cheryl cmoknęła, podając mu zakupy.
92
RS
Mnie nie oszukasz, Matt. Ani ty, ani bracia Smithton. Jesteś
zainteresowany, ale twoja głowa nie nadąża za twoim ciałem i sercem.
Wracał do samochodu z marsowym obliczem. Wcale nie chciał być
zainteresowany, ale mu to nie wychodziło. Kellie działała na niego jak magnes.
Czuł doskonale, że go do niej ciągnie pomimo jego usilnych starań, by
zachować dystans. Tryskała radością życia i nadzieją. Pierwszy raz miał do
czynienia z tak żywiołową osobą.
Atakowała wszystkie wyzwania jak taran, co mu uprzytomniło, jak
bardzo odciął się od świata. Jest samotny, temu nie da się zaprzeczyć. Tęsknił
za swobodną atmosferą związku dającego poczucie bezpieczeństwa, którego
tak bardzo mu brakowało w okresie dojrzewania.
Madeleine była taka stabilna, spolegliwa i odpowiedzialna. Ale też i do
bólu przewidywalna, odezwał się cichy, wewnętrzny głosik.
Zacisnął palce na kierownicy.
Lubił przewidywalność. Przynajmniej w życiu prywatnym. Lubił
wiedzieć, co się wydarzy.
Nie wyobrażał sobie przewidywalnej Kellie.
Kellie jest przede wszystkim impulsywna. Jej pomysł zorganizowania
grupy dla samotnych matek jest bardzo dobry, ale z góry skazany na
niepowodzenie. Ona tu jest nowa i nie ma pojęcia, jak jest w Culwulli. Na
pewno zaangażuje całą swoją energię w organizowanie tej grupy, ale w
rezultacie oberwie rykoszetem.
Dodał gazu. Jej porażka to nie jego problem. Co go to obchodzi? Zna ją
zaledwie dwa dni. To tylko dziewczyna z wielkiego świata, która zostanie tu
pół roku i ani dnia dłużej.
Ale mimo to, jadąc w kierunku swojej farmy, przez cały czas miał przed
oczami obraz Kellie, jak odchodzi ramię w ramię z pryszczatym, opryskliwym
93
RS
Tyem Smithtonem. Poświęciła mu swoją uwagę, okazała szacunek
zbuntowanemu nastolatkowi, który robi wszystko, by zejść na złą drogę. Nie
odwróciła się do niego plecami ani nie skuliła się ze strachu. Potraktowała go
jak równego sobie i poprosiła o pomoc.
No cóż, nie pozostaje mu nic innego, jak ją wspierać. To mu
przypomniało, że miał przysłać jej kogoś, kto naprawi okno. Nie ma żadnych
przeciwwskazań, żeby sam to zrobił.
Kellie aż zatkało na widok bałaganu w domu Smithtonów. Ruth
wprawdzie już nieco go ogarnęła, ale jeszcze dużo zostało do zrobienia. Jeden
z pokoi był zawalony wypranymi i wysuszonymi, ale niepoukładanymi ubra-
niami, łazienka aż się lepiła od brudu, a pokoje chłopców wyglądały jak
pobojowisko.
Nawet nie przyszło mi do głowy, jak oni bałaganią żaliła się Ruth,
gdy wycofały się do kuchni. Od razu rzuciła się do wycierania kuchennego
blatu. Ledwie po nich posprzątam, a oni znów nakruszą. A ile oni jedzą!
Gdzie oni to mieszczą?!
Ruth, to są chłopcy, których rozsadzają hormony wyjaśniła Kellie.
To normalne, że mają wilczy apetyt.
Ruth westchnęła.
Tegan była inna. Jadła jak wróbelek, zwłaszcza po tym, jak wyszłam za
Dirka. Czasami się zastanawiam, czy byłoby inaczej, gdybym... no wiesz...
zrezygnowała z drugiego związku. Tegan bardzo tęskniła za ojcem. Umarł, jak
miała osiem lat. Czułam się osamotniona, potem poznałam Dirka,
zaprzyjazniliśmy się. Przestałam pracować, jak zaszłam w ciążę z Tegan, więc
chyba najbardziej potrzebowałam poczucia bezpieczeństwa. To była katastrofa
od samego początku.
Rola przyszywanego rodzica jest wyjątkowo trudna.
94
RS
Tak. Ruth znowu westchnęła. Dirkowi brakowało cierpliwości, miał
surowe zasady. Przez lata krążyły pogłoski, że to on przyczynił się do jej
zniknięcia, ja jednak nie wyobrażałam sobie, żeby był do tego zdolny. Ale
nawet teraz, zasypiając, często się zastanawiam, co przegapiłam.
Podziwiam twoją siłę, Ruth.
Najgorzej było na początku. Dirk umarł półtora roku po zniknięciu
Tegan. Na rozległy zawał. Musiałam się trzymać, bo Tegan mogła w każdej
chwili wrócić. Miałaby się wtedy dowiedzieć, że jej matka odebrała sobie
życie? Takie myśli chodziły mi po głowie, żeby skończyła się ta udręka
niepewności. Ale chyba stopniowo zaczynam się godzić z myślą, że nigdy nie
dowiem się prawdy.
Mimo że tak bardzo cierpisz, pomagasz innym. Na przykład Julie i jej
chłopakom.
Rozmawiałam z nią dzisiaj. Ręka już się goi. Pojutrze wyjdzie ze
szpitala.
Razem wzięły się za sprzątanie. Potem Kellie pomogła najmłodszemu z
braci odrobić lekcje, a na koniec zapytała ich, czy interesuje ich
uporządkowanie jej ogrodu.
Ty, ten najstarszy, mruknął coś pod nosem, ale czternastoletni Rowan i
dwunastoletni Cade okazali lekkie zaciekawienie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]