[ Pobierz całość w formacie PDF ]

I rozpêta³a siê kolejna kanonada, tylko ¿e teraz nie strzelali na
oSlep.
Luke cofn¹³ siê ty³em ku drzwiom, pozwalaj¹c, by Moc kiero-
wa³a jego ruchami, tote¿ w magazynie zaroi³o siê od rykoszetów.
Za³o¿y³, ¿e drzwi zosta³y zamkniête, wiêc gdy znalaz³ siê w ich
pobli¿u, skoczy³ nagle w bok, co da³o mu w miarê bezpieczn¹ chwi-
lê, kiedy przeciwnicy zgubili cel. Wykorzysta³ j¹ do rozciêcia zamka
i p³askim skokiem nisko przy ziemi wypad³ na korytarz.
Nie by³o tam nikogo, co zauwa¿y³ jeszcze w locie. Upad³ na
pod³ogê, przetoczy³ siê i wsta³, na moment nieruchomiej¹c, gdy u¿y³
Mocy, chc¹c zbadaæ, co go czeka. Bo w to, ¿e nie zorganizowano po
drodze kolejnej zasadzki, nie wierzy³. Ale korytarz by³ pusty&
 ZrezygnowaliScie?  zawo³a³.
 Sk¹d¿e  g³os Controla rozleg³ siê z g³oSnika w suficie o parê
metrów od niego.  Za to ty siê nie popisa³eS: ¿eby tak szybko zdra-
dzaæ, kim naprawdê jesteS& g³upie.
 Wolê uwa¿aæ, ¿e zbyt pewne siebie  odpar³, ruszaj¹c szyb-
kim krokiem w kierunku, w którym, jak mia³ nadziejê, le¿a³o wyj-
Scie: jeSli rzeczywiScie ich zaskoczy³, nie powinien dawaæ im cza-
su na przegrupowanie.  MoglibyScie mi po prostu powiedzieæ, sk¹d
macie te klony, nie musia³bym traciæ czasu na odszukanie waszego
szefa, ¿eby to z niego wyci¹gn¹æ.
 Szukaj do woli  g³os Controla rozleg³ siê z kolejnego g³o-
Snika, czyli ca³y czas mieli go w zasiêgu holokamer.  Tu nie znaj-
dziesz nikogo, kto wie. Ale dziêki za potwierdzenie, ¿e w³aSnie to
by³o twoim celem.
 Proszê uprzejmie i tak na nic ci siê to nie przyda  mrukn¹³
Luke, wyczuwaj¹c kolejne zagro¿enie.
Korytarz ³agodnie zakrêca³ w prawo  gdzieS za tym zakrêtem
czekali na niego. By³o to wrêcz podrêcznikowe miejsce na zasadz-
kê  gdy znajdzie siê na zakrêcie, obie grupy: czekaj¹ca i goni¹ca,
bêd¹ mog³y ostrzeliwaæ go do woli, nie ryzykuj¹c, ¿e postrzel¹ siê
nawzajem. A nawet on nie zdo³a sparowaæ lawiny ognia z dwóch
przeciwnych kierunków. Piraci, których zostawi³ w magazynie, byli
ju¿ w korytarzu i czu³ wyraxnie ich zbli¿aj¹c¹ siê obecnoSæ. Nie
pozosta³o mu wiele czasu&
126
W Scianie, jeszcze przed zakrêtem, dostrzeg³ pancerne drzwi 
nawet gdyby mia³ miotacz, nie rozstrzela³by nim zamka, ale piraci
przygotowali siê na normalnego intruza, a nie na Jedi. A tylko Jedi
dysponowali broni¹, dla której ¿aden pancerz nie stanowi³ prze-
szkody. Luke zatrzyma³ siê przed drzwiami i przeci¹³ zamek, na
wszelki wypadek dwoma uderzeniami miecza. Drzwi powoli otwo-
rzy³y siê.
Nag³y wzrost zagro¿enia, jaki poczu³, sk³oni³ go do b³yska-
wicznego zwrotu i os³ony  ostrze miecza w ostatniej chwili odbi-
³o nadlatuj¹ce promienie: piraci z magazynu gnali na ³eb na szyjê,
strzelaj¹c w biegu, najwyraxniej zawiadomieni o zasadzce. Zawi-
n¹³ mieczem m³ynka i odbi³ strza³y z powrotem i na Sciany; os³o-
niêty kurtyn¹ rykoszetów wpad³ w otwarte wejScie bocznego ko-
rytarza. Dopiero tu zauwa¿y³, ¿e jego wygl¹d by³ nieco zaskakuj¹cy,
bowiem w przeciwieñstwie do byle jak wyrównanych skalnych
Scian, z których sk³ada³a siê reszta bazy, ten wygl¹da³, jakby prze-
niesiono go z wnêtrza jakiegoS okrêtu liniowego. Zarówno Sciany,
jak sufit i pod³oga by³y metalowe, proste i równe. Tworzy³y przej-
Scie maj¹ce ze dwadzieScia metrów d³ugoSci oraz cztery metry sze-
rokoSci i wysokoSci, gdy¿ korytarz mia³ przekrój kwadratu. Za nim
znajdowa³y siê kolejne drzwi, tym razem otwarte, i nastêpny, skal-
ny korytarz.
Jedyne Swiat³o wpada³o przez drzwi, które w³aSnie sforsowa³,
i przez przeciwleg³e, za którymi nie wyczuwa³ ¿adnej obecnoSci.
Wygl¹da³o na to, ¿e faktycznie ich zaskoczy³. Tylko dlaczego jego
zmys³ niebezpieczeñstwa nadal reagowa³ tak, jakby znajdowa³ siê
w samym Srodku bitwy& Uwa¿aj¹c na ewentualne pu³apki, ru-
szy³ do przodu, jako ¿e z ty³u mia³ dwie grupy przeciwników. Do-
piero po dwóch krokach zauwa¿y³ ciekawostkê  Sciany, sufit i po-
d³ogê pokrywa³a osobliwa dekoracja  ko³a o trzycentymetrowej
Srednicy, rozmieszczone co jakieS dziesiêæ centymetrów.
Kiedy robi³ pi¹ty krok, grawitacja zmieni³a siê bez ostrze¿e-
nia, posy³aj¹c go na sufit, który sta³ siê pod³og¹. £upn¹³ g³ow¹
i ramionami o metal, a¿ mu w oczach pociemnia³o, poniewa¿ nie
mia³ ¿adnej mo¿liwoSci zamortyzowania upadku  to by³o zasko-
czenie doskona³e. Z³apa³ gor¹czkowo powietrze po stracie odde-
chu wywo³anej upadkiem, a grawitacja znowu fiknê³a koz³a, zmie-
niaj¹c w pod³ogê jedn¹ ze Scian. Tym razem wyl¹dowa³ na prawym
boku, o czym doniós³ ostry ból ramienia, ³okcia i biodra. Spróbo-
wa³ siê czegoS uchwyciæ, ale Sciany by³y na to zbyt g³adkie. Zd¹¿y³
127
tylko, u¿ywaj¹c Mocy, wyczuæ kolejn¹ zmianê pola grawitacyjne-
go, a potem pod³oga sta³a siê sufitem, ku któremu w³aSnie bez-
w³adnie lecia³.
Jednak tym razem nie wyl¹dowa³ na p³askiej Scianie  to co
wzi¹³ za dekoracyjny wzór, okaza³o siê zakoñczeniem wysuwaj¹-
cych siê ze Scian prêtów. Na nich, niczym na lesie p³asko zakoñ-
czonych w³Ã³czni, wyl¹dowa³. Wykorzystuj¹c Moc, zdo³a³ uchwy-
ciæ siê pary najbli¿szych, dziêki czemu nie uderzy³ w pozosta³e
z pe³n¹ prêdkoSci¹. Tkwi³y zbyt blisko siebie, by zdo³a³ siê miêdzy
nimi przecisn¹æ, ale przez moment balansowa³, utrzymuj¹c siê na
dwóch wymierzonych w g³owê i piersi.
A potem inne trafi³y go w plecy i docisnê³y. W ci¹gu na-
stêpnych dwóch sekund jego cia³o zosta³o ca³kowicie unierucho-
mione, mimo prób wySlixniêcia siê przez prêty wysuwaj¹ce siê
z szeSciu kierunków. Unieruchomienie by³o tak dok³adne, ¿e obej-
mowa³o wszystkie koñczyny, a nawet g³owê, w czym pomocna
okaza³a siê seria zmian grawitacji skutecznie klinuj¹ca go na
miejscu.
Potem grawitacja wróci³a do pierwotnej i stwierdzi³, ¿e wisi
mniej wiêcej nogami w dó³.
 Proszê, proszê  rozleg³ siê z³oSliwie zadowolony g³os Con-
trola.  Zaskoczony, co?
 Troszeczkê  przyzna³ Luke, koncentruj¹c siê na w³asnych
zmys³ach og³upionych grawitacyjn¹ karuzel¹.
Gdy zaczê³y z grubsza normalnie funkcjonowaæ, rozejrza³ siê,
na ile móg³, nie maj¹c mo¿liwoSci poruszenia g³ow¹. Korytarz przy-
pomina³ trójwymiarow¹ krzy¿Ã³wkê z prêtów wype³niaj¹c¹ ca³¹
przestrzeñ. Pancerne drzwi na obu koñcach zosta³y szczelnie za-
mkniête  najwyraxniej wyposa¿ono je w wiêcej ni¿ jeden zamek.
 ZbudowaliSmy to jakieS piêæ lat temu  poinformowa³ go
uprzejmie Control.  Kiedy twoja akademia zaczê³a siaæ po galakty-
ce pewnymi siebie i wScibskimi, niedouczonymi Jedi. PomySleli-
Smy sobie, ¿e prêdzej czy póxniej któryS tu trafi, wiêc przygotowali-
Smy niespodziankê. Prawdê mówi¹c, nie oczekiwaliSmy, ¿e z³apie
siê w ni¹ sam szef Jedi we w³asnej osobie. I co o tym s¹dzisz?
 Przyznajê, jest ca³kiem pomys³owa. Mam nadziejê, ¿e nie
spodziewacie siê d³ugo mnie tu utrzymaæ. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl