[ Pobierz całość w formacie PDF ]

teraz, ale i w następnym tygodniu, a w dodatku prosi, by pomogła mu zrobić zakupy. To zaś
niewątpliwie oznaczało, \e zabrał ją do siebie nie tylko dlatego, aby ustrzec przed
niebezpieczeństwem.
 Mówisz powa\nie?
 Zupełnie serio.
 Więc ci pomogę.
Z trudem ukryła radość i podniecenie. Była zachwycona, \e będą spotykać się jeszcze
przez ponad tydzień. Nie liczyła na tyle szczęścia.
Wspólnie posprzątali ze stołu, potem Angelica pozmywała, a Jake wytarł naczynia. Po
zakończeniu pracy nagle zarzuciła mu ręce na szyję. Objął ją, czule przytulił i zapytał
zmienionym głosem:
 Czego oczekujesz ode mnie?
Otworzyła usta, aby powiedzieć, o czym marzy, lecz nie zdołała wykrztusić ani słowa.
Oblała się rumieńcem i czuła, \e traci głowę. Szepnęła ledwo dosłyszalnie:
 Zrobić kawę?
 Tylko to chciałaś powiedzieć?  spytał zawiedziony, patrząc na nią pociemniałymi
oczami.
 Na razie tak.
Trzymał ją w objęciach i nie odrywał wzroku od jej zarumienionej twarzy. Przytulona
do jego silnego ciała czuła się słaba i krucha. Było to niebywałe wra\enie, poniewa\
większość mę\czyzn, których znała, niewiele przewy\szała ją wzrostem.
 Od razu nasypać cukru?  zapytała, patrząc zalotnie.
 Co mi tam cukier.  Przytknął do ust jej palec wskazujący.  Wystarczy, jeśli tym
posłodzisz. Jesteś słodka jak miód.
Wsunął palec do ust. Poczuła, \e uginają się pod nią nogi, więc czym prędzej oparła
się o szafkę. Przypomniała sobie, \e zawsze to mówił i do jej oczu napłynęły łzy. Nie
rozumiała, jak mogła zapomnieć o tak rozkosznym drobiazgu.
 Kochanie moje, co ci?  spytał, ocierając łzy z jej policzków.
 Nic. Przypomniało mi się, \e zawsze tak mówiłeś.
 Bo to prawda. Jesteś najsłodsza na świecie  szepnął ledwo dosłyszalnie.
Pocałował jej odwróconą dłoń, potem? musnął ustami jej włosy, szyję...
 Nic nie zrobię, jeśli mi będziesz przeszkadzał  szepnęła załamującym się głosem.
Czuła, \e opada z sił.  Chcesz kawy?
Jake długo nie odpowiadał, a ona nie podnosiła oczu. Bała się, \e w jego twarzy
zobaczy nie to, czego oczekuje.
 Mogę się napić  rzekł wreszcie nieswoim głosem.  Ale najpierw idę zmienić
pościel.
 Zaraz ci pomogę  zawołała za nim bez tchu  bo na kawę i tak trzeba poczekać.
Sypialnia była du\a, mało przytulna. W oknach nie było ani firanek, ani zasłon.
Angelicę przebiegł po krzy\u niemiły dreszcz, gdy pomyślała, \e ka\dy mo\e swobodnie
zaglądać do środka. Zadecydowała, \e w sypialni muszą być zasłony i im prędzej Jake je
kupi, tym lepiej. Przed włamaniem nie przeszkadzały jej nie zasłonięte okna, a teraz czułaby
się najlepiej, gdyby miała okiennice.
Przy zmienianiu pościeli rozmarzyła się. Przyjemnie byłoby razem iść do łó\ka,
chwilę poczytać, a potem zgasić światło i...
Jake prozaicznie przerwał jej sny na jawie, mówiąc:
 Tam jest łazienka. Zauwa\yłaś chyba, \e mamy ciepłą wodę, więc mo\esz się
wykąpać.
 Dziękuję.
Wygładziła poduszkę i prędko wyszła. Bała się, \e jeszcze chwila, a obejmie Jake a i
zatrzyma go w łó\ku do rana.
W całym domu zapachniało kawą. Napełniła dwie fili\anki, dodała cukru do jednej, a
śmietanki do drugiej. Postawiła fili\anki koło kanapy, usiadła i zapatrzyła się w języki ognia.
Jake przyszedł z sypialni, wziął swoją fili\ankę i usiadł obok Angeliki.
 Kominek to doskonały, wynalazek  powiedziała rozmarzona.  Tylko tego mi brak
w domu.
 Pociesz się, \e nie musisz rąbać drew. Przygotowanie szczap na zimę nie jest
fraszką, ale przyznaję, \e warto się pomęczyć.
Przez chwilę siedzieli w milczeniu. Angelica pierwsza wypiła kawę i odstawiła
fili\ankę na podłogę. Wtedy Jake Wziął ją za rękę, splótł palce i obie dłonie oparł na swoim
udzie. Nic nie mówiąc, spokojnie nadal pił kawę.
Angelica rozparła się na kanapie. Od dawna nie czuła się tak wyśmienicie. Było jej
rozkosznie ciepło, równie\ na sercu.
 Kiedy się przeprowadziłaś?  odezwał się Jake.
 Ju\ ci mówiłam, \e półtora roku temu, gdy wpadła mi dodatkowa praca. Sporo
zapłaciłam, ale część kosztów odpisałam od podatku.
 Parę razy widziałem cię na rowerze. Spojrzała na niego zaskoczona.
 Kiedy? Ja ciebie nie widziałam dwa lata!
 Kiedyś wiosną i potem wczesnym latem.
 Pewno jechałam do pracy. Dom ma między innymi i ten plus, \e gdy jest ładnie,
mogę jechać na uczelnię rowerem albo nawet iść pieszo. Dlaczego ja ciebie nie widziałam?
 Czy ja wiem? Myślałem, \e wyszłaś za mą\... Zdumienie odebrało jej mowę.
Trudno było przypuszczać, \e gdy się spotykali, Jake w ogóle nie zauwa\ył, jak była w nim
zakochana. Widocznie uwa\ał, \e zale\ało jej tylko na mał\eństwie i \e prędko usidliła kogoś
innego. Mo\e dlatego zniknął z horyzontu?
Nie pamiętała, co w jej postępowaniu dwa lata temu mogło usprawiedliwić
przypuszczenie, \e za wszelką cenę pragnęła wyjść za mą\. W wieku dwudziestu czterech lat
nie musiała się spieszyć, ale często mówiła o mał\eństwie Rafe a. Czy\by Jake podejrzewał,
\e okrę\ną drogą chce go nakłonić do oświadczyn?
 Nie mam \adnych planów matrymonialnych  rzekła zdecydowanym tonem.
Jake poło\ył rękę na jej ramieniu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl