[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rohlmannie.
%7łył w siedemnastym wieku. Nieznany. Niczego ślę nie dowiesz.
Spróbuję. To był wielki malarz, jeden z tych naprawdę wielkich.
Nie. Był nikim.
Ludwig powiedział to z przekonaniem, które dużo mi o nim mówiło. On zajmuje
się malarzami o ustalonej sławie, jakimś jednym dziełem spośród licznych dzieł danego
malarza bądz całym ich szeregiem, nie potrafi natomiast patrzeć na dzieło samo w sobie,
jedyne, nie połączone z taką czy inną szkołą czy miejscem, do którego by należało,
nie poparte wielką reputacją. Oczywiście, to nic dziwnego. Jest znawcą pod wieloma
względami, jest wrażliwy na piękno, ale patrzy okiem handlarza sztuki, a nie artysty.
64
Czy był nikim, czy nie był nikim powiedziałem cieszę się, Ludwig, że
poznałem Bonifacego Rohlmanna, chociażby w jednym obrazie. Rohlmann był intere-
sujący, był tajemnicą. Wiem, jak umarł.
Oczy Ludwigowi się zwęziły. Twarz mu zastygła. Najwidoczniej miał jakieś infor-
macje o Rohlmannie, tylko się do tego nie przyznawał. Czekał, żebym podał wiadome
mi szczegóły.
Został spalony w Trewirze powiedziałem jako czarnoksiężnik.
Wtedy odetchnÄ…Å‚ przeciÄ…gle.
W Trewirze? powtórzył. Chyba nie w Trewirze. No, ale skoro tak mówisz.
Co wiesz jeszcze?
Urodził się we Friedheim w roku tysiąc sześćset dziewiętnastym.
I nic więcej?
Nic.
I z takimi wiadomościami jedziesz do Niemiec?
Znam początek i zakończenie. Wyszperam, co było w tak zwanym międzyczasie.
65
Niewiele wyszperasz. Ludwig bawił się długopisem, który wziął z biurka.
Z tym Rohlmannem coś było nie w porządku. Nie czarnoksięstwo. Ja w to nie wierzę.
Nigdzie nie zagrzał miejsca. Włóczył się. Hippis siedemnastowieczny!
Nie. On pracował, ciężko pracował. Musiał.
Z jednego obrazu trudno wnosić.
Owszem, ja mogę to wnosić.
Ty jesteś młody. Młodzi wiedzą wszystko. Może masz rację. Ten obraz, który
wam pokazałem, namalował w Bambergu.
W Bambergu! Byłem tam. Skąd wiesz?
Ludwig patrzył gdzieś na lewo ode mnie, wcale mnie nie widząc.
Ja nie wiem powiedział. Tak mnie poinformowano. Przysłano mi ten ob-
raz z Würzburga. Za czasów hitlerowskich byÅ‚ zakopany z wieloma innymi rzeczami
w piwnicy. Hitlerowcy nie znalezli go i bomby go nie dosięgły, kiedy Amerykanie i Bry-
tyjczycy bombardowali śródmieście. Dużo lat minęło, zanim spadkobiercy właścicieli
dowiedli swoich praw do tej spuścizny. Skomplikowana jest procedura prawna.
66
Gdybym pojechaÅ‚ do Würzburga, mógÅ‚bym poznać ludzi, którzy przysÅ‚ali ci ten
obraz, porozmawiać z nimi?
Nie. Ja bym nie wyjawił ich nazwiska. Oni pojęcia nie mają o malarstwie i o ma-
larzach. Nic by nie potrafili ci powiedzieć. Tylko byś ich zdenerwował. Mają prawo do
spokoju.
To wziąłbym pod uwagę. Ale ktoś przecież chronił ten obraz od uszkodzenia.
KtoÅ› wiedziaÅ‚, co robi. Oni na ten obraz patrzyli, ci ludzie w Würzburgu. Na pewno
widzieli na nim to, co my. I na pewno więcej niż my wiedzą o nim.
Ludwig potrząsnął głową.
Nic nie wiedzą. Nic o sztuce. Machnął ręką ze znużeniem. Mój naród
szanuje sztukę, obrazy, książki, przedmioty piękne, kunsztowne. Szanuje. Stara się je
ochraniać. Ale niekoniecznie rozumie je. Możesz mi wierzyć! Nie dam ci żadnych na-
zwisk i adresów w Würzburgu. Mam po temu konkretne powody.
Respektuję twoje powody, Ludwig powiedziałem jednak pozwól, że cię
jeszcze o coś zapytam. Przedwczoraj mówiłeś o wzburzeniu, jakie ten obraz wywołał,
kiedy go wystawiono. Gdzie? Mówiłeś, że ludzie chcieli go spalić. Kiedy?
67
Plotka. Pogłoski. Bardzo stara plotka. Bardzo stare pogłoski. Nie powinienem
był powtarzać czegoś takiego.
Ale chciałbym wiedzieć.
Nie ma tu co wiedzieć. Ludzie wymyślają niestworzone brednie. Ludzie przesa-
dzajÄ….
Ludwig wstał, więc wstałem także. Wiedziałem, że nasza rozmowa skończyła się.
Odprowadził mnie do drzwi biura.
Nic nie odkryjesz w związku z tym malarzem Rohlmannem powiedział.
Ale po powrocie przyjdz do mnie na obiad. Chętnie posłucham twoich wrażeń z podró-
ży.
Uśmiechnąłem się na to. Nie miałem nic odkryć, ale on wolał się upewnić, że z ni-
kim nie będzie dzielił owego niczego .
Oczywiście, Ludwig odrzekłem. Porozmawiamy, kiedy wrócę.
Przypomniało mi się coś, co powinno było przypomnieć mi się wcześniej.
Nie widziałem tu dziś Roberta. Czy on nie chory?
68
Tak powiedział Ludwig głosem zdławionym. Bardzo chory. W żadnym
razie nie należało pokazywać mu tego obrazu. Był takim szczęśliwym człowiekiem.
Neil Carlton zawiódł mnie. Już nie jest moim przyjacielem.
On jest twoim przyjacielem, Ludwig. Musiał wiedzieć, czy czarny też znajdzie
na tym obrazie siebie. Albo przynajmniej uważał, że musi wiedzieć.
Ludwig lekko potrząsnął głową.
No, życzę ci przyjemnej podróży. Tylko na pewno odezwij się po powrocie.
Pożegnaliśmy się uściskiem dłoni i znowu wyszedłem na ulicę, w ten hałas i odór,
w tę nierzeczywistość. Na swój sposób, to także było obrazem namalowanym przez
jakiegoś czarnoksiężnika. Znikało, kiedy człowiek od tego odchodził, ale dopóki pozo-
stawał w krainie tych wielkomiejskich mocy, oddziaływało tysiącem swoich sposobów.
Wszystko zdawało się wskazywać, że niedobrze jest z moim i tak niezbyt zdrowym
rozsądkiem. I że chyba muszę wyjechać, obojętne dokąd.
ROZDZIAA TRZECI
Miasteczko Friedheim leży na uboczu, z dala od linii kolejowej i od autostrady.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]