[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ani ona, ani on na seminarium nie dotarli.
689
- Tylko niech pan nie powtarza tego mojemu teściowi - szepnął. - Gotów
pomyśleć, że nie można na mnie polegać.
Mary Paula zachichotała.
- A można? - spytał lodowatym głosem Stevie.
- Naturalnie. - Louis sprawiał wrażenie zaniepokojonego. Ten chłopak tak
dziwnie na niego patrzył.
Stevie szybko od nich odszedł. Kit uważnie go obserwowała.
- Proszę cię - szepnęła mu do ucha. - Proszę cię, zrób to dla niej. Dla ojca
i dla Maury. Nie możemy nic powiedzieć.
I posłała Louisowi spojrzenie pełne nienawiści. Czyżby nie zdawał sobie
sprawy, kim są? To jakiś kretyn, czy co? Przecież doskonale wiedział, że
Lena była żoną Martina McMahona, aptekarza z Lough Glass. Wiedział, iż
z tego samego miasta pochodzi Clio. Miał to gdzieś? Zapomniał o swoim
życiu z Leną do tego stopnia, że obecność jej córki i byłego męża na
uroczystości, w której uczestniczył wraz z brzemienną żoną, była mu
zupełnie obojętna? Oczywiście wszyscy myśleli, że Helen McMahon nie
żyje, że utopiła się w jeziorze, że pochowano ją na miejscowym
cmentarzu, i Louis dobrze o tym wiedział. Mimo to rozmowa z tymi
ludzmi musiała go sporo kosztować.
Lena nigdy nie zdradziła ojcu jego imienia. Tyle Kit wiedziała na pewno.
Mama zawsze mówiła, że  kocha innego". Nie wypowiadała imienia
Louisa, ponieważ stawał się przez to postacią zbyt rzeczywistą. Tak, w
tym nieszczęsnym liście je wymieniła. Lecz Martin go nie otrzymał. Nie
było żadnych śpiewów, nie było przesiadywania w barze cichego,
spokojnego hoteliku. Uroczystość zakończyła się znacznie wcześniej, niż
oczekiwałaby tego większość rozentuzjazmowanych Irlandczyków,
uczestniczących w tego rodzaju przyjęciach. Clio poszła się przebrać.
- Było cudownie - zełgała Kit, pomagając jej zdjąć ślubną suknię.
- Było diabolicznie.
- Bzdura. Zaczekaj, aż zobaczysz zdjęcia.
- Chciałaś powiedzieć: zaczekaj, aż zapomnę te ich spojrzenia.
690
Chryste, co za klępa z tej starej O'Connor! Córeczka w ciąży, ale o tym
sza, ani słowa. To ja jestem wszystkiemu winna, to ja sprowadziłam
synalka na manowce. Miała to wypisane na twarzy.
- Przestań, było wspaniale - uspokajała ją Kit.
- Przynajmniej Stevie umiał się zachować.
- To dobrze - ucięła Kit.
- Chodził po sali, ze wszystkimi rozmawiał, jakby robił to codziennie.
- Pewnie ma praktykę, często rozmawia z kolegami z branży. - Kit
panowała nad sobą z wielką godnością.
- Nie, mam na myśli ludzi takich jak ci tam. Rzucania ślubnej wiązanki
nie było. Clio spędziła kilka
minut w holu, chwaląc się swoim podróżnym kostiumem, po czym
opuściła hotel w towarzystwie męża. Wkrótce wyjść miała reszta gości.
Louis podszedł do Kit. Przeczuwała to. Wiedział, że Kit jest córką Leny,
lecz nie miał pojęcia, że i ona dużo wie.
Kit pragnęła, aby trzymał się od niej jak najdalej, ale byłoby niegrzecznie
nie odpowiedzieć uśmiechem na jego ciepły uśmiech.
- Wspaniały dzień, prawda?
- Tak, rzeczywiście.
- Nic nie łączy panią z naszym drużbą? Nie zanosi się na kolejny ślub?
Nie będę miał jeszcze jednej uroczej szwagierki?
- Nie, Kevin chodzi z moją przyjaciółką Frankie - wypowiadała słowa
powoli, czuła się bardzo skrępowana. I zostawiła go samego.
Lekko skonsternowany Louis odwrócił się, żeby porozmawiać z kimś
innym. Młode kobiety rzadko traktowały go w ten sposób. Stevie nie
spuszczał go z oka, widział, jak z tym swoim urokliwym wdziękiem
kładzie rękę na ramieniu Kit. Młody Sullivan kipiał wściekłością.
Tłum gości zebrał się przy drzwiach, żeby pomachać nowożeńcom na
pożegnanie. Na skraju tłumu stali Louis i Stevie.
- Clio mówi, że pan też pochodzi z Lough Glass. To chyba ciekawe
miasto, musimy tam kiedyś pojechać.
691
Stevie przysunął twarz do jego twarzy i cedząc słowa powiedział:
- Pan był w Lough Glass. - Zamilkł, by z wyrazną grozbą w głosie dodać: -
I jeśli wie pan, co dla pana dobre, lepiej niech pan tam już nie przyjeżdża.
- Co powiedziawszy, odszedł.
Louis zbladł. O co mu chodziło? Zobaczył, jak Stevie obejmuje ramieniem
Kit, jak Kit ściska go za rękę. Kit McMahon, córka Leny. I jej chłopak.
Ale, na miłość boską, przecież oni nic nie wiedzą.
Nikt z nich o niczym nie wie.
Lena pisała z Manchesteru. Ludzie byli tu bardzo przyjacielscy, mieli dla
siebie więcej czasu niż mieszkańcy Londynu, nie tak bardzo się spieszyli. I
jeśli się kogoś poznało, istniało duże prawdopodobieństwo, że spotka się
tego kogoś ponownie. Mniej więcej tak samo jak w Dublinie. Lena słabo
pamiętała spotkanie z Ritą, ale była pewna, że Kit jakoś to załatwiła. Nie
wiedziała, czy wtedy doznała jakiegoś zaćmienia, czy na chwilę postradała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl