[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śe to było najlepsze rozwiązanie?
 Nie, na pewno nie.
 Dzięki Bogu i za to.
 Henry nie chciał umierać. Zabiłam go.
 śałujesz?
 Jeśli chce pan wiedzieć, czy zrobiłabym to jeszcze raz, odpowiem: tak.
 Bez wyrzutów sumienia?
 Wyrzuty sumienia? O, tak. Postąpiłam niegodziwie. Wiem o tym. Zwiadomość potworności
mego czynu towarzyszy mi do dzisiaj. O czymś takim nie sposób zapomnieć.
 I stąd Fundacja dla Dzieci Niedorozwiniętych? Dobre uczynki, ciągłe obowiązki, cię\kie
obowiązki. Swoista pokuta, mam rację?
 To wszystko, co mogę zrobić.
 Czy jest z tego jakiś po\ytek?
 Nie rozumiem. Przecie\ to sprawa warta największego wysiłku.
 Nie mówię o po\ytku dla innych. Pytam, czy tego rodzaju praca pomaga tobie.
 Nie wiem&
 To kara, jaką sama sobie wymierzasz, tak?
 Chcę, a przynajmniej tak mi się zdaje, naprawić zło, jakie wyrządziłam.
 Naprawić zło wyrządzone komu? Henry emu? Henry nie \yje. A sądząc po tym, co słyszałem,
kto jak kto, lecz na pewno nie dzieci niedorozwinięte spędzałyby mu sen z powiek, gdyby \ył.
Musisz spojrzeć prawdzie w oczy, Lauro, nie mo\esz naprawić zła.
101
Stała przez chwilę bez ruchu jak pora\ona. Następnie odrzuciła głowę, a na jej policzki znów
wypłynęły rumieńce. Popatrzyła na niego wyzywająco. Serce Llewellyna zabiło razniej w nagłym
zachwycie.
 To prawda  rzekła.  Mo\liwe, \e starałam się oszukać sama siebie. Słuchając pana,
zrozumiałam, \e to się na nic nie zda. Powiedziałam, \e nie wierzę w Boga, jednak wierzę,
naprawdę. Wiem, \e to, co zrobiłam, było złe. Wiem tak\e, w głębi serca, \e będę za to skazana na
potępienie. Chyba \ebym okazała skruchę, \ebym \ałowała, a ja nie \ałuję. Zrobiłam to, co
zrobiłam, w pełni świadomie. Chciałam, \eby Shirley miała swoją szansę na szczęście, i tak się
stało. Shirley była szczęśliwa. Och tak, wiem, \e nie trwało to długo, zaledwie trzy lata. Lecz jeśli
przez trzy lata była szczęśliwa i zadowolona z \ycia, i nawet, jeśli musiała umrzeć tak młodo, to
mój grzech się opłacił.
Kiedy na nią patrzył, naszła go największa w \yciu pokusa: pokusa przemilczenia prawdy.
Niechby miała swoje złudzenia, zwłaszcza \e poza nimi nie miała niczego więcej. Kochał ją. A
kochając, jak mógłby zamienić jej męstwo, jej odwagę, w popiół? Nigdy nie powinna dowiedzieć
się prawdy.
Podszedł do okna, odsunął zasłonę i wpatrzył się nic nie widzącymi oczami w światła ulicy.
Następnie odwrócił się i rzekł zdławionym głosem:
 Lauro, czy wiesz, jak umarła twoja siostra?
 Została przejechana&
 No tak, to prawda. Lecz nie wiesz, jak do tego doszło. Shirley była pijana.
 Pijana?  Powtórzyła te słowa prawie bezwiednie.  To znaczy, \e było tam jakieś
przyjęcie?
 śadne przyjęcie. Wymykała się potajemnie z domu i szła do miasta. Robiła to co pewien czas.
Siadywała w kawiarni i piła brandy. Niezbyt często. Piła w domu. Wodę lawendową i wodę
kolońską. Piła je a\ do omdlenia. Słu\ba wiedziała, Wilding nie.
 Shirley? Ale\ ona nigdy nie piła! Nie w ten sposób. Dlaczego?
 Piła, bo była nieszczęśliwa. Piła, aby uciec.
 Nie wierzę.
 To prawda. Sama mi to powiedziała. Kiedy umarł Henry, była jak ktoś, kto zgubił drogę, była
zagubionym, zdezorientowanym dzieckiem.
 Przecie\ kochała Richarda, a on kochał ją.  Richard ją kochał, niewątpliwie lecz czy ona
jego& ? Krótkie zaślepienie, namiętność, to wszystko. A potem, zmęczona smutkiem i długim
wysiłkiem, jakiego wymagała opieka nad przewra\liwionym kaleką, poślubiła go.
 I nie była szczęśliwa. Wcią\ nie mogę w to uwierzyć.
 Co tak naprawdę wiedziałaś o swojej siostrze? Czy człowiek jest identyczny w oczach dwu
ró\nych osób? Ty zawsze myślisz o Shirley jak o bezbronnym niemowlęciu, które ratujesz z
po\aru, widzisz ją jako słabą, nie umiejącą sobie radzić istotę, która nieustannie potrzebuje miłości
i opieki. Ja natomiast postrzegam ją zupełnie odmiennie, choć równie dobrze jak i ty mogę się
mylić. W moich oczach Shirley była piękną, dzielną, młodą kobietą, zdolną do przyjmowania
ciosów, nie poddającą się przeciwnościom. Kłopoty dobrze jej robiły; w zetknięciu z nimi mogła
wykazać się hartem ducha. Była zmęczona, była spięta, lecz wygrywała swoją batalię. Brała się za
bary z takim \yciem, jakie sama sobie wybrała. Podnosiła Henry ego z dna rozpaczy ku światłu
dnia. A wieczorem przed jego śmiercią unosiła się radością; tamtego wieczoru triumfowała sama
nad sobą. Kochała Henry ego, Henry był tym, co było jej potrzebne; miała trudne \ycie, ale pełne
namiętności i ta namiętność równowa\yła jego niedostatki. A potem Henry umarł, a ona zamknęła
się w sobie. Uciekła w \ycie pełne luksusu i w pełną napięcia miłość i szamotała się, i nie mogła
się uwolnić. Wtedy znalazła ratunek w piciu. Picie rozmazuje kontury rzeczywistości, ale tak\e [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl