[ Pobierz całość w formacie PDF ]
speszona. Pensy chwyciła róże i rumieniąc się pobiegła do swojego
pokoiku. Natomiast ciocia Lotte jak zawsze praktyczna gozdzikami
udekorowała stół dla gości pensjonatu, mrucząc z zadowolenia: No więc
będziemy mieli wesele. Jakoś sobie i z tym dam radę.
Krystiana też już wyjechała. W pensjonacie pani Hafnet czuła się
bardzo dobrze i obiecała, że chętnie wróci, jeżeli będzie przejeżdżać przez
Wiesbaden, tym chętniej, że zaprzyjazniła się z Pensy.
Po powrocie do Monachium zastała w kuchni na stole ogromny bukiet
czerwonych róż z załączoną karteczką od dochodzącej pomocy domowej:
Kwiaty przyniesiono rano, list leży na biurku. Masło i jajka w lodówce.
Przyjdę w piątek mam duże pranie.
Krystiana szybko zdjęła kurtkę, rzuciła torbę na tapczan, wzięła do rąk
list i usiadła. Czuła, że się rumieni, a serce zaczęło jej szybciej bić. Zaczęła
czytać:
Krystiano o szklanym sercu! Mam nadzieję, że będzie Pani bardzo go
pilnować, żeby mi je nu zawsze oddać. Proszę dla siebie zachować cieple
serduszko, które czego bardzo pragnę będzie bilo wyłącznie dla
oddanego pani Maksa von Lüchena
P. S. Podaję mój adres proszę z niego skorzystać.
Uśmiechnęła się, pomachała kartką, a potem poszła do kuchni i wzięła
do rąk piękne róże. Serce ze szkła! Czy ona miała z tym jeszcze coś
wspólnego? Nie, wszystko się zmieniło a czuła się taka spokojna i
obojętna, zanim spotkała Maksa. No tak, kobieta nie powinna robić
życiowych planów, zanim nie pozna wszystkich mężczyzn tego świata!
Jeszcze tego wieczoru napisała kilka słów podziękowania adresując list
do Lüchen.
Serca ze szklą nie mogę znalezć, nie będę się nawet starać, żeby je
odzyskać wystarczy mi czule bijące, kochające serduszko. Proszę
pozdrowić pana Viegutha. Serdeczne pozdrowienia od Krystiany
Bergmann
Tak, list był utrzymany w tonie osobistym, nie zdradzał zbyt wiele,
świadczył jednak o tym, że zrozumiała jego słowa.
* * *
Przyjaciele spÄ™dzili w Lüchen kilka dni. Dużo pracowali, omawiali
plany na przyszłość. Maks postanowił sprzedać Cecilowi dwór i resztę
majątku stadnina stanowiła już jego własność. Sobie zachował willę
stojącą w głębi parku niegdyś znaną jako Dom kawalerów . W tej willi
podczas wojny mieszkali uchodzcy, a teraz stała pusta i zniszczona.
Wiesz, stary, tak caÅ‚kiem nie chcÄ™ zrywać z Lüchen i nie chcÄ™ siÄ™
rozstać z tobą. Dwór, gospodarstwo i lasy byłyby dla mnie ciężarem
znasz mój zawód wszystko byłoby zaniedbane, a szkoda, żeby
podupadło to, co twoi rodzice odbudowali i czym ty tak wspaniale dalej
zarządzasz. A więc wszystko ustaliliśmy. Mam do ciebie jednak jedną
prośbę: zajmiesz się gruntowną odbudową i renowacją tej willi znasz się
na tym. Kto wie, czy nie będę jej wkrótce potrzebował; może będę tutaj
spędzał urlopy? W każdym razie jestem bardzo zadowolony, ponieważ
wiem, że majątek moich rodziców będzie w dobrych rękach. Masz tutaj
dosyć miejsca na rozbudowę stadniny, o ile będziesz tego pragnął.
Cecil odparł: Dla mnie jest to idealne rozwiązanie. Trudno byłoby ini
teraz szukać odpowiedniego miejsca dla siebie i moich koni. Chętnie
zajmę się willą w parku; jest stylowa, ma siedem pokoi. Oczywiście, sam
możesz przekazać swoje życzenie architektowi, a ja będę czuwał nad
pracami rzemieślników i robotników.
Tak, willa jest odpowiednim miejscem dla Maksa von Lüchena i jego
żony.
O!
Hm, ona też tak często mówi, lecz bardziej uroczo. Uśmiechnęli się
do siebie. Cecil rzekł:
Pamiętam, że jako chłopcy zawsze byliśmy jednakowo ubrani,
mieliśmy jednakowe kucyki i jednakowe siodła. Co powiesz na ślub w tym
samym dniu?
Zależy od tego, kiedy masz zamiar ożenić się. Na razie Krystiana
odpisała mi w sposób niejasny. Waha się; muszę cierpliwie czekać.
A ja muszę jeszcze raz porozmawiać z ciotką Gwendoliną. Przecież
jej zamiar adoptowania mnie to nie drobnostka; takiej sprawy nie można
ostatecznie załatwić jednym listem. Sytuacja nie jest prosta i bezstronna
osoba trzecia podziała uspokajająco na te wzburzone fale.
No wiesz, trudno mi wyobrazić sobie lady Gwendolinę jako
wzburzone morze. Jest to najbardziej zimna i opanowana kobieta, jakÄ…
spotkałem w życiu, a widziałem już wiele niewiast!
Mylisz się! Ciotka Gwendoliną jest raczej uśpionym wulkanem,
chociaż trudno w to uwierzyć. Jej oczy zdradzają czasem takie uczucia, że
przechodzą mi ciarki po plecach, chociaż często muszę się śmiać sam z
siebie. Nie dziw się, ale jestem gotów uwierzyć, że ciotka Gwendoliną
byłaby skłonna popełnić zbrodnię.
Co? Ta stara, w każdym calu doskonała Angielka! Nie rozśmieszaj
mnie!
Może to nie jest taktowne, ale powiem ci coś: kiedy po wojnie na list
mojej matki ciotka Gwendolina odmówiła nam pomocy, mój ojciec
powiedział, że wie, dlaczego tak postąpiła. Ponieważ nalegałem, żeby mi
wyjaśnił, o co chodzi, wyznał, że ta kobieta tak bardzo go kochała, że na
kolanach błagała, żeby się ożenił z nią, a nie z moją matką!
Do stu piorunów! Nigdy nie wpadłbym na taką myśl. Trudno mi
wyobrazić sobie, że lady Gwendolina kiedyś była młoda. Miejmy nadzieję,
że nie zrobi ci przykrej sceny, kiedy nie zgodzisz się na adopcję!
Pomoże mi fakt, że powiem o zamiarze poślubienia Niemki. Nadal
czuje nienawiść do wszystkiego co niemieckie. Dziwi mnie jej plan, że
chce adoptować syna Niemca.
To łączy się chyba z uczuciami, które w młodości żywiła do twojego
ojca. Jesteś do niego bardzo podobny. Można by więc mówić o pewnym
kompleksie starej damy.
Ta okoliczność sprawia, że rozmowa będzie dla mnie wyjątkowo
przykra. W międzyczasie zajmiesz się miłą panną Betty. Mam nadzieję, że
będę mógł odbyć przejażdżkę konną. W Longworth konie są bowiem
ociężałe i leniwe mojego Marsa jeszcze nie odważę się dosiąść. Muszę
tam pojechać, choć niechętnie to czynię; bardzo nie chcę tam być sam.
Mam dziwne wrażenie, że czyha tam na mnie jakieś nieszczęście. Widzę
po twojej minie, że uważasz mnie za wariata, lecz i to nie zmieni mojego
nastawienia.
Nawet gdybyś nie miał przyjemniejszych planów, odmówiłbyś zgody
na plany starej lady?
Oczywiście! Nie należę do ludzi, którzy godzą się być zależni i są
pozbawieni własnej woli. Wiesz, zastanawiam się nad tym, że i mój stary
Jochen bardzo niechętnie jezdzi do Longworth. Nie chce mnie jednak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]