[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żebym zamierzała skakać czy coś (głownie dlatego, że bałam się poślizgnąć na tym
brudzie), ale w sumie czułam się o niebo lepiej.
Przez szklane ściany widziałam większość innych uczniów, stojących w kółku i byłam
w tak dobrym nastroju, że zażartowałam do Jenny:
- Och, ciekawe, czy będziemy grać w Kaczuszki, Kaczuszki, Demon.
Zaśmiała się, ale głos zamarł jej w gardle niemal natychmiast, gdy tłum w szklarni
lekko się dla nas rozsunął, byśmy mogły zobaczyć, co otacza.
Z owiniętymi w lśniące magiczne łańcuchy nadgarstkami, był tam Archer.
Rozdział 18
Wślizgnęłyśmy się z Jenną przez drzwi tak niepostrzeżenie, jak tylko mogłyśmy. Coś
mnie ukuło w serce i pragnęłam tylko ruszyć ku Archerowi, ale zaraz obok niego stała
Lara z uśmiechem na twarzy.
- To całe „udawanie bezradnych” jest do bani – szepnęłam do Jenny, gdy podeszłyśmy
do tłumu.
Spojrzała na mnie współczująco i obie zwróciłyśmy swoją uwagę na Larę.
- Uczniowie – powiedziała. – Jak już wielu z was słyszało, pan Cross jest członkiem
L’Occhio di Dio. – Podeszła bliżej do Archera i rozpięła kilka guzików jego koszuli i
pociągając za materiał odsłoniła złoto-czarny tatuaż przy sercu. Wśród tłumu
usłyszałam kilka westchnień. Oczywiście, wszyscy słyszeli o tym, że Archer był z Oka,
ale słuchanie o tym, a zobaczenie dowodu, to dwie różne rzeczy. – A Oko jest naszym
wrogiem – kontynuowała Lara, krążąc wokół Archera. Napotkałam jego wzrok,
próbował się do mnie uśmiechnąć, ale widziałam, jak się trząsł.
Zacisnęłam pięści, wbijając sobie paznokcie w dłonie. Moja magia była jak tsunami
wewnątrz mnie, próbująca wydostać się z więzienia.
- Ale pan Cross jest z dala od tego całego L’Occhio di Dio. Czy ktoś ma może ochotę
powiedzieć dlaczego? – Jej wzrok zatrzymał się na mnie. – Panno Mercer? Odkąd
próbował cię zamordować, czemu nie poinformowałaś swoich znajomych z klasy o
niebezpieczeństwie, jakie stwarza?
- Nie został tu przysłany, żeby mnie za-zamordować – podkreśliłam. Prawdopodobnie
brzmiałabym bardziej stanowczo, gdybym nie potknęła się na słowie „zamordować”.
Oczyściłam gardło i kontynuowałam.
- Został tu przysłany, żeby mnie obserwować, nic więcej.
- I został także przysłany, żeby obserwować Elodie Parris? Dlaczego niby, panno
Mercer, Oko miałoby mieć jakieś korzyści z obserwowania cię?
Stałam na niepewnym gruncie i Lara wiedziała o tym równie dobrze, co ja. Zupełnie,
jakbym też była związana łańcuchami, ale ze słów, a nie z magii. Nie chciałam
przyznać się do bycia demonem przed całą szkołą – ostatecznie uczniowie Hex Hall
wciąż myśleli, że byłam zwykłą czarownicą – i bałam się, że jeśli powiem cokolwiek
innego, mogę wrobić Archera w jeszcze większe kłopoty. Dlatego, mimo że czułam się
źle, spuściłam oczy i zacisnęłam usta.
- Mogę wam powiedzieć, czego Oko chciało od Sophie – odezwał się Archer.
Uśmiechał się, ale jego głos był ściśnięty bólem. – Słyszeliśmy, że jest szczególnie
uzdolniona w sprawie Rynien i Drabin i odkąd co roku Oko obchodzi zawody Rynien i
Drabin… - Jego głos złamał się z bólu, gdy Lara poruszyła palcami, a świetliste nici
magii zapłonęły przez moment białym gorącem. Musiałam przygryźć wnętrze swojego
policzka, by powstrzymać się od krzyku.
- Archer Cross nie jest tylko członkiem L’Occhio di Dio, jest także zdrajcą – powiedziała
Lara, przysuwając się do niego. – Tworzy większe zagrożenie, niż ktokolwiek z nas
może sobie wyobrazić. Dlatego jest nam tak bardzo przydatny.
Jenna wsunęła swoją dłoń w moją i ścisnęła moje palce, gdy Lara powiedziała:
- Dzisiaj użyjemy pana Cross do ćwiczeń. Rytuał, który wczoraj omówiłam zwiększy
wasze moce, ale najpierw muszę się dowiedzieć, z czym mamy do czynienia. – I
wtedy, jak gdyby przygotowywała nas do gry w Red Rover, klasnęła w ręce i
powiedziała – Dobra, ustawcie się wszyscy w kolejce. Każde z was będzie miało jedną
szansę, by użyć swojego najsilniejszego zaklęcia ataku na panie Cross. Proszę tylko,
żebyście nie próbowali go zabić. Pan Callahan jest pod ręką, by go uzdrowić, ale
nawet jego moce nie są tak silne.
Zaschło mi w ustach, obejrzałam się. Byłam tak skupiona na Archerze, że nie
zauważyłam stojącego w tyle Cala, opierającego się o szubienicę. Ręce miał założone
na piersi. Przyglądał mi się, jego wyraz twarzy wyrażał dziwną mieszankę ulgi, złości i
napięcia. Uniosłam palce na coś w rodzaju przywitania i skinął w odpowiedzi. Jenna
podążyła za moim wzrokiem i jej uścisk się wzmocnił.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]