[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zajęte wyłącznie przez dzikie zwierzęta. Znalazł tam mnóstwo drewnianych i kamiennych
figurek i trochę malowideł. Wszystko prymitywne, dość jednak było postaci ludzkich, aby
przekonać się, że twórcami byli ludzie.
Powiedział  byli , ponieważ nie dostrzegł ani śladu człowieka, żywego czy umarłego.
Kilka razy natknął się na spalony dom lub szopę. Nie potrafił powiedzieć, czy to z
powodu wojny czy katastrofy.
Nigdzie nie widział nawet ludzkiej kości.
- Co się tutaj stało? - zwrócił się do Ghlikha.
Ghlikh spojrzał na niego z dołu. Wzruszył kościstymi ramionami i rozpostarł skrzydła
na tyle, na ile mu pozwalały pęta.
- Nie wiem, panie. Ostatni raz, kiedy byłem tu sześć lat temu, żyli tutaj Vroomawie.
Poza sporadycznymi najazdami Vignoomów i Neshgajów, prowadzili spokojne życie. Może
dowiemy się, co tutaj się stało, kiedy dotrzemy do głównej wioski. Hmm, gdyby wolno mi
było polecieć naprzód, szybko bym się dowiedział...
Przekrzywił głowę i uśmiechnął się boleśnie. Nie mógł, oczywiście, traktować
poważnie swojej propozycji, a Ulisses nawet tego nie skomentował. Przechodzili akurat obok
pierwszego cmentarza i Ulisses zatrzymał kolumnę. Wszedł na cmentarz i przyglądał się
nagrobkom. Były to grube słupy, wycięte z jakiegoś czerwonego, twardego drzewa, a na nich
zatknięto czaszki różnych ptaków i zwierząt. %7ładnych innych znaków identyfikacyjnych ani
nazwisk na grobach nie było, a Ghlikh i Khyuks nie wiedzieli, co czaszki mają oznaczać.
Kolumna podjęła marsz wąską wiejską drogą. Gospodarstw zaczęło przybywać, ale
wszystkie były wyludnione.
- Sądząc ze stanu rozpadu budynków i wybujałych chwastów dookoła,
powiedziałbym, że opuszczono je około roku temu - stwierdził Ulisses.
Ghlikh powiedział mu, że Vroomawie byli jedynymi ludzkimi istotami o jakich
wiedział, z wyjątkiem tych, oczywiście, którzy byli niewolnikami Neshgajów. Właściwie to
Vroomawie mogli się wywodzić od zbiegłych niewolników Neshgajów. Z drugiej strony, to
Neshgajowie mogli pojmać swych niewolników wśród Vroomawów. Plemię żyło na obszarze
stu mil kwadratowych, a jego liczba wynosiła około czterdziestu pięciu tysięcy. Były trzy
główne wsie, każda z pięcioma tysiącami mieszkańców, a reszta żyła na farmach lub
polowała. Handlowali trochę z Dhulhulikhami i z Pauzaydurami. Ci ostatni, według Ghlikha,
żyli w morzu, w morzu, nie nad morzem. Jeżeli wierzyć Ghlikhowi, są to swego rodzaju
morświny-centaury.
Ulisses dopytywał się o historię ludzi, ale Ghlikh zapewnił go o swojej niewiedzy na
ten temat.
Wie mniej o tym świecie, niż wtedy, kiedy otworzył oczy w płonącym gmachu
Wufów, myślał Ulisses. %7łyło tutaj wiele rodzajów myślących istot, których istnienia nie
potrafiła wytłumaczyć teoria ewolucji, a teraz ci ludzie, którzy nagle i tajemniczo zniknęli.
Przez tak wiele dni odczuwał dreszcze na myśl ujrzenia ludzkiej twarzy, usłyszenia głosu czy
dotknięcia skóry. A oni zniknęli.
Piaszczysta droga wiła się wśród pól, aż w końcu zawiodła ich do otoczonej palisadą
wsi nad brzegiem morza. Była tam przystań z najróżniejszymi typami statków, z których
większość, od wydrążonych czółen do jednomasztowych łodzi wikingów, leżała rozbita na
brzegu. Najwidoczniej sztorm zerwał je z kotwicy i rzucił na plażę.
Wieś wyglądała, jakby wszyscy zdecydowali się wstać od południowego posiłku i
wyjść. Czwartą część domów strawił ogień, ale to można było przypisać nieuwadze przy
paleniskach.
Tylko jedna rzecz mąciła obraz nie przymuszonego opuszczenia osady przez całą
ludność, był to wysoki, drewniany pal, na środku głównego placu. Jego szczyt wieńczyła
rzezbiona w drewnie głowa. Bezwłosa, z ogromnymi - niczym wachlarze - nieludzkimi
uszami, dochodził do tego długi wężowaty nos i otwarte usta. z których wystawały kły słonia,
długie na cztery cale. Głowę pomalowano na szaro.
- Neshgaje! - wykrzyknął Ghlikh. - To jest głowa Neshgajów! Zostawiają ją wszędzie,
jako znak podboju.
- Skoro zdobyli ten kraj przemocą, to gdzie są oznaki siły? - spytał Ulisses. - Gdzie są
szkielety?
- Neshgaje oczywiście posprzątali po sobie - odparł nietoperz - to bardzo czysty naród.
Lubią porządek i czystość.
Ulisses rozejrzał się za dowodem masowego grzebania i znalazł kilka dużych grobów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl