[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sezonu. Tak naprawdę spodziewały się zebrać okruchy ze stołu
Ophelii, więc obie miały nadzieję, że przyjaciółka w miarę szybko
podejmie decyzję.
- Obawiałyśmy się, że może być zle poinformowana - odparła
Edith, wyjawiając tym samym powód swoich rumieńców.
W ten dyplomatyczny sposób powiedziała, że matka Ophelii je
okłamała.
- yle poinformowana przeze mnie? - zapytała Ophelia.
- Tak - przyznała Edith i szybko wyjaśniła: - Wiedziałyśmy, że
nie przepadacie za sobą. Nie miałyśmy pojęcia dlaczego, on jest
przecież taki przystojny. Ale widziałyśmy, że jest między wami jakieś
nieprzyjemne napięcie. Byłyśmy więc pewne, że odrzucisz
zaproszenie jego rodziny. Doszłyśmy do wniosku, że powiedziałaś
swoim rodzicom, że tam jesteś, a byłaś zupełnie gdzie indziej.
Były więc pewne, że okłamała swoją matkę. Rafe miał rację w
tym względzie. Kiedy raz wejdziesz na ścieżkę kłamstwa, zawsze
będą wątpić w twoje słowa, a obie dziewczyny wiedziały, że na tym
polu jest mistrzynią.
O dziwo, kiedyś chwaliłaby się wizytą u Rafe a, lecz z
pewnością nie wyjawiłaby, dlaczego znalazła się w Nest. Teraz
wolała, by nic o tym nie wiedziały, więc nie chciała poruszać tego
tematu.
A Edith i Jane nie naciskały. Pomyślała, że kilka prostych słów
wyjaśnienia wystarczy.
- Przeżyłam trudne chwile w Summers Glade, kiedy
uświadomiłam sobie, że nie chcę wychodzić za MacTavisha. Bałam
się, że nie pozwoli mi odejść. Ale w końcu odbyliśmy przyjemną
rozmowę i oboje doszliśmy do wniosku, że nie jesteśmy sobie
przeznaczeni. Potrzebowałam trochę czasu, by dojść do siebie i
pomyśleć, co dalej. Poza tym nie spieszyłam się do domu. Nie miałam
ochoty wystawiać się na gniew ojca. Wiecie, jak bardzo pragnął tego
małżeństwa.
Istniało niewielkie prawdopodobieństwo, że zdążyły wcześniej
porozmawiać z Mavis i poznały całą prawdę, ale określenie  czas, by
dojść do siebie , sprawdziło się całkiem niezle. Gdzie spędziła ten
czas, nie miało znaczenia.
Była więc zaskoczona, gdy Edith spytała z naciskiem: - Nie
składałaś więc wizyty Locke om?
Zanim zdążyła wymyślić, jak wykręcić się od odpowiedzi, Jane
powiedziała:
- No cóż, chyba mamy odpowiedz.
Ophelia podążyła za jej spojrzeniem. Do salonu wchodził
Raphael Locke. Na jego widok serce Ophelii mocniej zabiło. Nie
miała pojęcia, dlaczego się zjawił, ale nie mogła ukryć radości na jego
widok. Nie spodziewała się go spotkać tak szybko.
- Dlaczego nie chciałaś nam powiedzieć, że go zdobyłaś? -
zapytała z podnieceniem Edith.
- Bo nie jestem pewna, co czuję - usłyszała swoją odpowiedz i
jęknęła w duchu. Akurat tego nie chciała wyznać.
- Wielkie nieba, zakochałaś się, prawda? - żachnęła się Jane.
- Ależ skąd - odparła Ophelia. Ale bała się, że jest to największe
kłamstwo w jej życiu.
29
Od chwili przybycia Rafe a Mary nie odstępowała go na krok.
Ophelii nie zdziwiło, że matka go zaprosiła, jedynie zaskoczyła
ją jego obecność w Londynie, bo przecież dzień wcześniej rozstali się
w Summers Glade.
Czyżby ślub Duncana i Sabriny odbył się tak szybko? A może
Rafe nie zdążył na ślub?
Nie mogła zaspokoić ciekawości. Dano jej kilka minut, by
pogawędziła z przyjaciółkami, lecz zaraz znów otoczyli ją wielbiciele,
mogła więc porozmawiać z nim na osobności dopiero po pewnym
czasie.
Na przyjęciu zjawiło się zbyt wielu gości, by podać kolację przy
stole, lecz w domu Reidów często tak bywało. Mary miała już
doświadczenie w przygotowywaniu długich stołów z zimnym
bufetem, pełnym drobnych przekąsek dla wybrednych i bardziej
obfitych dań dla wygłodniałych gości.
Ophelia wyszła z salonu, by pobyć chwilę w samotności, a kiedy
wróciła, podeszła prosto do Rafe a. Napełnił właśnie talerz jedzeniem
i rozglądał się za wolnym krzesłem. Nigdzie nie było jednak wolnego
miejsca. Wszystkie krzesła były zajęte, gdyż większość gości
postanowiła coś zjeść.
- W jadalni może być pusto - powiedziała konspiracyjnym
szeptem, stając tuż za nim.
Utkwił w niej spojrzenie niebieskich oczu. Poczuła, że brakuje
jej tchu. Był taki przystojny. Zawsze wywierał na niej ogromne
wrażenie, a dziś - w ciemnej wełnianej marynarce, idealnie leżącej na
jego szerokich ramionach, i luzno zawiązanym śnieżnobiałym fularze
- wyglądał wyjątkowo przystojnie. Jego jasne włosy lśniły w blasku
świec. Stojąc tak blisko, poczuła, że serce bije jej mocniej. Bała się, że
Rafe zauważy, jakie wywarł na niej wrażenie.
Raphael nie dostrzegł jednak nic niezwykłego, ponieważ
zapytał:
- Zostały tam jakieś krzesła, czy wszystkie przeniesiono tutaj?
Ophelia zapanowała nad oddechem.
- Zdziwiłbyś się, ile moja matka trzyma krzeseł. Uważa, że małe
przyjęcia są niegodne jej talentów.
Kiedy spojrzała na jego wypełniony po brzegi talerz, uśmiechnął
się.
- Nie jadłem lunchu.
- Sprawdzimy więc?
- Może najpierw wezmiesz sobie coś do jedzenia.
- Nie jestem głodna. Uniósł brew.
- Nie zdążyliśmy omówić, jak bardzo jesteś szczupła, prawda?
%7łartował... a może jednak nie.
- Naprawdę uważasz, że jestem za chuda? - spytała, spoglądając
w dół i marszcząc z niepokojem brwi.
- Naprawdę nie chcesz wiedzieć, co myślę o twojej figurze.
Natychmiast oblała się rumieńcem, prawdopodobnie dlatego, że
gdy podniosła wzrok, dostrzegła, jak Rafe przesuwa roziskrzonym
wzrokiem po jej piersiach i niżej. Szybko chwyciła małą kiełbaskę
zapiekaną w cienkim cieście z jednego z dużych półmisków na stole,
po czym wskazała Rafe owi drogę do jadalni.
Była niemal pusta. Dwóch dżentelmenów siedziało przy jednym
końcu długiego stołu i przy jedzeniu prowadziło ożywioną rozmowę.
Jeden z nich, Jonathan Canters, poprosił ją o rękę zaledwie
piętnaście minut wcześniej. To już drugie oświadczyny tego wieczoru.
I był równie poważny jak młody Hamilton. Jonathan oświadczył się
jej już na początku sezonu, zanim rozeszła się wieść o zaręczynach z
Duncanem.
Uśmiechnęła się uprzejmie do obu mężczyzn, dając jednocześnie
do zrozumienia, że nie zamierza do nich dołączyć. Zajęła miejsce przy
drugim końcu stołu i czekała, aż Rafe usiądzie obok. Sama była
zdziwiona, że tak długo zdołała zapanować nad ciekawością.
- Co ty tu robisz? - szepnęła gorączkowo. - Miałeś być w
Summers Glade.
- Okazało się, że Duncan i Sabrina pobiorą się dopiero za kilka
tygodni. Ciotki Sabriny nalegały by wesele odbyło się ze wszystkimi
szykanami, a to zabiera sporo czasu. A ponieważ Duncanowi zaczyna
brakować cierpliwości, postanowiłem wrócić do Londynu.
- Szkoda, że nie dowiedziałeś się o tym, zanim odjechałam.
- Dlatego właśnie nie jadłem lunchu. Pomyślałem, że złapię cię
rano, ale nie miałem pojęcia, w której gospodzie się zatrzymałaś.
- Nadal się dziwię, że przyjąłeś zaproszenie mojej matki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl