[ Pobierz całość w formacie PDF ]
potwierdzająco. Usta przemówiły:
Przynieśliście pieniądze?
Tak.
Dużo was powiedział Jamalartegui. Niech mówi tylko jeden naraz. Tu są
Niemcy.
Czterech w bunkrze. Dwóch na nabrzeżu potwierdził Mallory. To wszyscy?
Jamalartegui skinął głową.
Chyba że trafi się patrol. Był pod lekkim wrażeniem. Andrea położył Wallace'a na
fotelu przy piecu. Ranny oddychał ciężko. Twarz miał siną.
Przez chwilę panowała cisza, jeśli nie liczyć trzasku ognia pod blachą i stukotu
deszczu o szyby. Unosiła się woń czosnku, pomidorów, wina i spalanego drewna,
Jaime, tłumacz polecił Mallory. Jamalartegui wyjął z kredensu przy piecu grube
szklanki i głębokie talerze i rozstawił je na stole.
Niemcy zabierają mięso powiedział. Ale są jajka i dużo ryb w morzu. Zajął się
wrzucaniem na patelnię cebuli,
ostrych papryczek i jajek. Zapach rozszedł się po kuchni. Piperade.
Potem zapadło milczenie.
Mallory jadł, aż nie mógł więcej zmieścić w brzuchu. Wytarł talerz chlebem, dolał
sobie wina i zwrócił się do Jaime'a:
Powiedz mu, że ma dla mnie pewne informacje.
Jestem biednym rybakiem odezwał się Jamalartegui, gdy Jaime skończył mówić.
Jak się chce jeść, trzeba płacić.
Co to za jedzenie bez rozmowy? odparł Jaime. Mallory nie rozumiał słów, ale
wyczuwał sens wypowiedzi. Sięgnął do plecaka, wyjął i otworzył wodoszczelne
pudełko. W niewyraznym żółtym blasku lampy naftowej pokazały się gęsto
upakowane białe papierowe arkusiki pokryte miedziorytami z podpisem pana
Bradbury'ego, dyrektora Banku Anglii.
Tysiąc funtów powiedział Mallory. Za informację i transport na miejsce.
Oczy starca spoczęły na pięciofuntowych banknotach i rozbłysły. Otworzył usta,
gotów do targu.
Tak albo nie rzekł Mallory.
Teraz wezmę połowę przekazał przez Jaime'a Guy.
Nie.
Może informacja, którą podam, nie spodoba się wam.
Przekonamy się. Teraz mów.
Skąd mam wiedzieć& ? Mallory zesztywniał.
Powiedz mu, że obowiązkiem brytyjskiego oficera jest nie nadużywać gościnności
sprzymierzeńca.
Jaime przetłumaczył, co mu kazano. Guy wzruszył ramionami. Mallory przyglądał
mu się. To był ten moment; krytyczny moment, w którym się dowiedzą, czy
prowadzą wojskową operację, czy szukają wiatru w polu. Moment, dla którego
zginęło wielu ludzi.
Cisza, jaka zapanowała, zdawała się trwać wiele godzin. Mallory przyłapał się na
tym, że wstrzymuje oddech.
Wreszcie Guy powiedział:
Bien.
Mallory odetchnął. Guy zaczął mówić.
Jest tak powiedział Jaime, kiedy starzec skończył. Widział te okręty podwodne.
Są w miejscowości zwanej San Eusebio.
Mallory przeszukał w myślach mapę. Wybrzeże Francji na południe od Bordeaux
było proste i niskie; sto pięćdziesiąt mil plaży, stale rozbijanych wielkimi falami
Atlantyku. Jedyne porty, w których można było się schronić, to Hendaye, St-Jean -
de-Luz, Bayonne, Capbreton i Arcachon wszystkie płytkie, wszystkie
niewystarczające dla tych gigantycznych jednostek. Nie przypominał sobie, by
widział na mapie jakieś San Eusebio. Więc szukaliśmy nie tam, gdzie trzeba.
Wszyscy ci ludzie zginęli na próżno.
Gdzie to jest? spytał.
Pięćdziesiąt kilometrów stąd.
Mallory poczuł, że krew znowu pulsuje mu w żyłach. Teraz musieli tylko nacelować
to miejsce i wezwać uderzenie z powietrza. Bombowce załatwią resztę. Nawet jeśli
okręty podwodne są w żelbetowych schronach choć niemożliwe, bo słyszałby o
tym to są teraz nowe bomby burzące&
W Hiszpanii dorzucił Jaime.
Mallory poczuł w ustach zimne powietrze. Szczęka mu opadła.
Hiszpania jest państwem neutralnym jęknął. Ciemna baskijska twarz Jaime'a była
obojętna. Wzruszył ramionami.
Ale akurat tam są. Wygodnie jest sobie siedzieć w neutralnym kraju, hein? A
Franco i Hitler obaj są faszystami, c'est pareil.
Neutralność to neutralność powiedział Mallory.
A okręty podwodne to okręty podwodne rzekł spokojnie Andrea.
Jak często bywało, Andrea zaprowadził Mallory'emu porządek w głowie.
Przez chwilę nie był w chacie rybaka, morski wiatr nie trząsł dachówkami, piec nie
syczał, nie było wart na nabrzeżu i w bunkrze na wzgórzu. Wrócił do tej sali odpraw
[ Pobierz całość w formacie PDF ]