[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wasza Wysokość! Cóż za niespodzianka! - Głos był wysoki, ale gładki i
wyważony. To była kobieta z ogrodu. Przebrała się - miała teraz na sobie biało-złotą suknię i
Celaena ją podziwiała. Była niesprawiedliwie oszałamiająca. Była gotowa postawić fortunę
na to, że to nic i że stać ją na więcej.
- Lady Kaltain - Dorian odpowiedział krótko, jego ciało się napięło.
- Wracam właśnie od Jej Wysokości - powiedziała Kaltain, stając obok Celaeny.
Zabójczyni mogła być uprzejma, aby dbać o opinię, gdyby miała w tym jakikolwiek interes. -
Jej Wysokość pragnie, aby Wasza Wysokość pojawił się na spotkaniu i mógł...
- Lady Kaltain - przerwał jej Dorian. - Obawiam się, że jeszcze nie przedstawiłem
ci swojej przyjaciółki. - Celaena mogła przysiąc, że młoda kobieta się zjeżyła. - Pozwól mi
przedstawić Lady Lillian Gordianę. Lady Lillian, poznaj Lady Kaltain Rompier.
Celaena dygnęła, powstrzymując chęć odejścia; jeżeli przesadzi, może z
powrotem wylądować w Endovier.
Kaltain skłoniła się, a złote smugi na jej sukni zalśniły w słońcu.
- Lady Lillian pochodzi z Bellhaven - przybyła tu wczoraj.
Kobieta przyglądała się Celaenie spod ciemnych, wyprofilowanych brwi.
- Jak długo tu pozostanie?
- Tylko kilka lat - odpowiedział Dorian z westchnieniem.
- "Tylko"! Wasza Wysokość! Proszę nie żartować, to bardzo dużo czasu! -
Celaena patrzyła na wąską talię Kaltain. Czy ona naprawdę jest taka wąska? Może w ogóle
oddychać w tym gorsecie?9
Zauważyła spojrzenia, które wymienili między sobą mężczyzni - rozdrażnione, zirytowane,
9OBY NIE. UDUZ SI, SUKO./ Klaudia
pełne łaskawości.
- Lady Lillian i Kapitan Westfall są sobie bardzo bliskimi przyjaciółmi -
powiedział Dorian z nutką dramatyzmu. Dla uciechy Celaeny, Chaol się zarumienił. - Dla
nich będzie to bardzo krótko, zapewniam cię.
- A dla ciebie, Wasza Wysokość? - Kaltain powiedziała nieśmiało. Było w tych
słowach nieco jadu. Celaena miała ochotę ją zamordować.10 Dorian odpowiedział:
- Przypuszczam, że tak - wycedził, patrząc na Celaenę olśniewającymi,
niebieskimi oczami - Będzie to krótki okres dla Lady Lillian, ale dla mnie również. Być może
jeszcze krótszy.
Kaltain zwróciła się do Celaeny.
- Gdzie znalazłaś tę sukienkę? - wymruczała. - Jest niezwykła.
- Ja zleciłem wykonanie jej - powiedział Dorian od niechcenia, koncentrując się na swoich
paznokciach. Zabójczyni i książę spojrzeli na siebie, ich niebieskie oczy odzwierciedlały te
same intencje. Mieli wspólnego wroga. - Wygląda w niej niezwykle, czyż nie?
Kaltain na chwilę wydęła usta, a potem uśmiechnęła się.
- Wspaniale. Choć takie barwy nie pasują kobietom o bladej skórze.
- Bladość Lady Lilian była zródłem dumy jej ojca. Sprawia to, że jest niezwykła. -
Dorian spojrzał na Chaola, w którego oczach widać było niedowierzanie. - Zgadza się pan,
Kapitanie Westfall?
- Zgadzam się z czym? - warknął.
- Jak niezwykła jest nasza Lady Lillian!
- Proszę się wstydzić, Wasza Wysokość! - Cleaena zbeształa go, ukrywając
rozbawienie pod chichotem. - Blednę w porównaniu do Lady Kaltain.
Kaltain pokręciła głową, ale patrzyła na Doriana, gdy mówiła.
- Jesteś zbyt miła.
Dorian przestąpił z nogi na nogę.
- Cóż, ja powiedziałem wszystko. Muszę iść do mojej matki. - Skłonił się Kaltain,
następnie Chaolowi. Wreszcie podszedł do Celaeny. Patrzyła na niego z uniesionymi
brwiami, gdy uniósł jej dłoń do swych ust.11 Jego warki były miękkie i gładkie, gdy muskał
nimi jej dłoń, a kontakt ten spowodował, że na jej policzki wypłynął głęboki rumieniec.
Walczyła z chęcią odsunięcia się. Albo uderzenia go.
- Do następnego spotkania, Lady Lillian - powiedział z czarującym uśmiechem.
10Mogę Ci pomóc?/ Klaudia
11Przeczuwam, że tutaj coś się będzie działo :D Może romansik?/ Klaudia
Była bardzo zadowolona, widząc minę Kaltain. Ukłoniła się głęboko księciu.
- My również musimy już iść - powiedział Chaol, a Dorian ruszył z rękoma w
kieszeniach, pogwizdując sobie. - Czy odprowadzić panią?12 - To była nieszczera oferta.
- Nie - powiedziała stanowczo Kaltain, jej opanowanie znikało. - Idę na spotkanie z diukiem
Perringtonem. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy, Lady Lillian - powiedziała,
obserwując ją z zapałem, co sprawiło, że zabójczyni poczuła się dumna z siebie. - Musimy się
zaprzyjaznić, ty i ja.
- Oczywiście - odpowiedziała Celaena. Kaltain skłoniła się lekko, a spódnica
zaszeleściła wokół niej.
Odeszła, a oni czekali, aż jej kroki ucichną, nim zaczną rozmawiać.
- Bardzo cię to zadowoliło, czyż nie? - Warknął Chaol.
- Ogromnie - Celaena poklepała Chaola po ramieniu, a potem wsunęła mu dłoń
pod ramię. - Teraz musisz udawać, że mnie lubisz, albo wszystko zostanie zniszczone.
- Ty i Książę macie takie same poczucie humoru, jak widzę.
- Być może zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi, a ty wtedy pójdziesz w
odstawkę i zgnijesz.
- Dorian jest bardziej skłonny do trzymania się z damami z wyższych sfer. -
Uniosła głowę, by na niego spojrzeć. Uśmiechnął się. - Jesteś strasznie zarozumiała.
Spiorunowała go wzrokiem.
- Nienawidzę takich kobiet. Są tak zdesperowane, by zwrócić na siebie uwagę
mężczyzn, że z chęcią zdradzają i ranią inne kobiety. I twierdzą, że są najmądrzejsze! I są
nieznośnie bezpośrednie.
- Ludzie mówią, że jej ojciec jest tak bogaty, jak król - powiedział Chaol. -
Przypuszczam, że to między innymi dlatego Perrington ich tak uwielbia. Przyjechała tu
powozem większym niż większość chłopskich chat. Mieszkają prawie dwieście kilometrów
stąd. - Rozpustnicy.
- %7łal mi jej służek.
- %7łal mi jej ojca! - zachichotał i przesunął jej dłoń nieco wyżej na swoje ramię.
Skinęła na strażników pilnujących jej komnat, gdy się zatrzymali. Odwróciła się do Chaola.
- Zjesz obiad? Jestem głodna.
Spojrzał na strażników, a jego uśmiech zblakł.
- Mam ważną pracę do wykonania. Muszę przygotować wyprawę dla króla, nim
wyjedzie.
12Czy zajebać pani doniczką? xD/ Klaudia
Przekroczyła próg, ale odwróciła się do niego. Mały dołeczek w jego policzku
pogłębił się, gdy ponownie się uśmiechnął.
- Co? - Zapytała. Coś pachniało w jej komnatach, a jej żołądek głośno na to
zareagował.
Chaol pokręcił głową.
- Zabójczyni Adarlan - zachichotał i ruszył ponownie korytarzem. - Powinnaś
odpocząć - zawołał przez ramię. - Konkurs zaczyna się jutro. I nawet jeśli jesteś tak
fantastyczna, jak twierdzisz, będziesz potrzebowała każdej chwili snu, jaką tylko będziesz
mogła wykorzystać.
Chociaż przewróciła oczami i trzasnęła drzwiami, to podczas posiłku nuciła pod
nosem.
TAUMACZENIE: Klaudia
Rozdział 11
Celaena czuła się, jakby dopiero usnęła, a już ktoś dzgał ją ręką w bok. Jęknęła,
krzywiąc się, a zasłony zostały rozsunięte, wpuszczając do pomieszczenia słońce.
- Obudz się - nic dziwnego, to był Chaol.
Skuliła się pod kocami, naciągając je na głowę, ale Chaol je ściągnął i rzucił na
ziemię. Koszula owinęła się wokół jej ud.
- Jest zimno - jęknęła, przyciągając kolana do mostka. Nie obchodziło ją, że miała
mało czasu na pokonanie innych Czempionów - chciała spać. Byłoby miło, gdyby książę
wcześniej zabrał ją z Endovier, by mogła wrócić do formy, skoro tak długo wiedział o
konkursie, prawda?
- Wstawaj - Chaol wyciągnął jej poduszki spod głowy. - Marnujesz mój czas. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]