[ Pobierz całość w formacie PDF ]
doświadczyła nie znanej sobie dotychczas ekstazy. Znalazła wreszcie miłość, której szukała
przez całe dotychczasowe życie. Przeszył ją dojmujący ból, przy którym ból kostki zdawał się
być ukłuciem komara. Nigdy już nie zobaczy Luke a.
Gdyby tylko mogła uwierzyć, że kochał się z nią z ukrytych pobudek, może łatwiej
byłoby znieść jej to rozstanie. Może byłoby wtedy prościej pogodzić się z tym, że zamierza
ukraść mu syna.
Cody? Właśnie chciała go obudzić, gdy przewrócił się na wznak i otworzył oczy.
Ciocia Kristen? Zamrugał powiekami. Brzuch mnie boli.
Naprawdę? Przyklękła obok łóżka i odgarnęła mu włosy z czoła. Miał wilgotną skórę.
Prawie nic nie zjadłeś na kolację. Już wtedy bolał cię brzuszek?
Chyba trochę. Ale teraz gorzej.
Gdzie cię boli?
Cody podniósł piżamę i dotknął brzucha w okolicy pępka.
Tutaj powiedział.
Kristen starała się zachować spokój. Dzieci często skarżą się na ból brzucha, prawda?
Prawdopodobnie za chwilę Cody poczuje się lepiej. A wtedy wyjadą.
Połóż się na brzuchu i zobacz, czy to pomoże powiedziała. Usiadła na krześle obok,
czekając, aż chłopiec zaśnie. Kiedy znów się obudzi, na pewno będzie się czuł lepiej,
dodawała sobie otuchy.
Tyle że Cody nie zasnął. Minęła godzina, potem dwie. Kristen podłożyła sobie poduszki,
żeby wygodniej siedzieć. Cody przewracał się z boku na bok, z brzucha na plecy. Nie mógł
zasnąć.
Kristen poważnie się zaniepokoiła, gdy zaczęło świtać. Przyłożyła dłoń do czoła chłopca.
Było gorące. Na pewno miał gorączkę, choć chyba niewysoką.
Gorączka. Gorączka oznacza infekcję. Może Cody miał jakieś obrażenia wewnętrzne,
które się nie zagoiły? Może wytworzył się stan zapalny, bo zabrała go ze szpitala?
Wielki Boże. Wydawało się, że tak szybko odzyskuje zdrowie. Tymczasem na pewno
cierpi na coś znacznie gorszego niż ból brzucha.
Może to po prostu grypa. Może powinna dać mu trochę tego lekarstwa, które kupił
Luke...
Kiedy wróciła z kuchni, Cody siedział na łóżku i patrzył na nią nienaturalnie
błyszczącymi oczyma.
Wciąż mnie boli poskarżył się. Chyba będę wymiotować.
Och, kochanie... Przysiadła na brzegu łóżka, żeby w każdej chwili móc pobiec po
wodę.
Au! Cody chwycił się za brzuch. Boli mnie, kiedy się ruszam.
Nie wyglądało to na grypę.
Zauważyła, że teraz trzyma się za brzuch w innym miejscu.
Mówiłeś, że boli cię koło pępka powiedziała i znowu dotknęła jego czoła. Wciąż było
gorące.
Teraz boli mnie tutaj. Wskazał miejsce niżej, po prawej stronie.
Nie wiedziała, co robić. Czy podać mu lekarstwo? Czy kazać mu wypić łyk wody? Czy
jego stan może się pogorszyć, jeśli da mu coś do jedzenia albo picia?
Nie mogła patrzeć, jak cierpi. Wyglądał zle. Coś się z nim działo złego, tylko nie
wiedziała co.
Minuty upływały, a ona zastanawiała się, jak postąpić. Te minuty mogły decydować, jeśli
Cody jest poważnie chory. Z oczu płynęły mu łzy. Znowu jęknął. Twarz miał białą jak kreda.
Dobry Boże, a jeśli umrze? Ona tu będzie siedzieć i rozmyślać, a tymczasem może być za
pózno na ratunek.
Ta przerażająca myśl zadecydowała. Nie miała co się zastanawiać. Jakie miała wyjście?
Z trudem wstała i tak szybko, jak mogła, poszła do kuchni. Chwyciła telefon.
Luke był w szpitalu pierwszy. Chodził tam i z powrotem, czekając na przyjazd karetki.
W głowie kłębiły mu się straszne myśli. Kristen była naprawdę przerażona, gdy
zadzwoniła, by mu powiedzieć, że coś się dzieje z Codym i że właśnie wezwała pogotowie.
Była druga nad ranem. Już sobie wyobrażał, co się tu będzie działo, kiedy zobaczą Kristen i
Cody ego. Załoga karetki na pewno już ich rozpoznała. Czy zawiadomili policję? Nie. Chyba
nie. Ale niebawem ktoś to zrobi.
Teraz jednak Luke najmniej przejmował się policją. Kristen nigdy by nie ujawniła ich
kryjówki, gdyby naprawdę nie było takiej potrzeby. Wizja spotkania z policją nie była aż tak
straszna. Najstraszliwsza była myśl, że Cody mógłby umrzeć.
Szybciej, szybciej, co się z wami dzieje? ponaglał w myślach ambulans. Pospiesznie
wpychał koszulę do spodni. Wyskoczył z łóżka prosto do samochodu. Ledwo miał czas coś
na siebie włożyć.
Wreszcie usłyszał wycie syreny, a po chwili zobaczył światło migające na dachu karetki.
Wyskoczyła zza zakrętu i zatrzymała się tuż przed nim.
Luke otworzył drzwi, zanim jeszcze kierowca wyłączył silnik. Sanitariusz go odepchnął.
Wynieśli nosze. Luke spojrzał na Cody ego i ogarnął go strach.
Chłopiec wyglądał bardzo zle. Miał zamknięte oczy, twarz wykrzywioną bólem, cerę
białą jak prześcieradło, pod którym leżał. Oddychał szybko i jęczał. Luke owi wydawało się,
że wygląda znacznie gorzej niż w dniu, gdy Kristen przyniosła go ze szpitala.
Tyle się od tamtej nocy wydarzyło...
Luke chciał go dotknąć, ale się bał. Sanitariusze pobiegli do wejścia, a z karetki
wygramoliła się Kristen. Wpiła palce w ramię Luke a.
Jest bardzo chory zdołała wyszeptać. Siedziałam koło niego przez parę godzin,
miałam nadzieję, że poczuje się lepiej, ale jemu się pogarszało. Nie miałam innego wyjścia,
niż zadzwonić po pogotowie.
Dobrze zrobiłaś uspokoił ją. Zcisnął jej dłoń, chcąc dodać jej otuchy. On potrzebuje
lekarza. Teraz to jest najważniejsze.
Weszli do szpitala. Widzieli, jak wózek z Codym wjeżdża do ambulatorium. Zajrzeli do
środka. Przy Codym był już lekarz i dwie pielęgniarki. Kristen poznała ich. Oni wiedzieli, że
Cody zaginął i że to ją podejrzewano o porwanie. Zresztą to z tego szpitala go zabrała.
Na jej widok unieśli brwi. Na razie ograniczyli się tylko do takiej reakcji.
Jakie były pierwsze objawy? spytał doktor Bamett. Wymieniła je, starając się opisać
wszystko jak najdokładniej.
Luke cały czas ją obejmował. Zauważyła, że pielęgniarki wymieniły krótkie
zaciekawione spojrzenia.
A więc nie miał gorączki, kiedy zaczęły się bóle? upewnił się lekarz.
Nie. To znaczy nie miałam termometru, ale na początku nie miał gorącego czoła.
Boli cię, kiedy tu naciskam, Cody? spytał lekarz.
Nie odpowiedział słabym głosem chłopiec.
A tutaj?
Au! wykrzyknął Cody.
Luke znieruchomiał. Kurczowo ścisnął ramię Kristen.
Wyrostek stwierdził lekarz. Uśmiechnął się do Cody ego. Przepraszam, że
sprawiłem ci ból. Terry zwrócił się do jednej z pielęgniarek możesz powiadomić chirurga?
Oczywiście, panie doktorze. Siostra szybko wyszła z ambulatorium. Wychodząc,
popatrzyła na Kristen. To spojrzenie, dość szczególne, przypomniało jej, że przecież
wyznaczono za nią nagrodę. Nieważne. W tej chwili na pewno nie będzie się tym
przejmować.
I co, panie doktorze? spytał Luke. Wyjdzie z tego?
Oczywiście odparł lekarz. Musimy go tylko jak najprędzej operować, żeby wyrostek
nie pękł.
Kristen sama nie wiedziała, czy ma się martwić, czy odetchnąć z ulgą. Operacja? Jej
ukochany siostrzeniec będzie przecięty skalpelem? Ale przecież wielu ludzi miało operowany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]