[ Pobierz całość w formacie PDF ]

natychmiast bym wyjechała. A teraz odsuń się od drzwi.
- Najpierw mnie wysłuchasz.
- Ta rozmowa i tak trwa za długo! - Rachel zbladła.
- Mimo to nie odejdę. Poznałaś wersję mojej matki, a ja chcę,
byś usłyszała wszystko ode mnie. Zasługujesz na to.
Rachel nie miała siły dalej walczyć. Opadła na fotel.
- Opowiem ci wszystko od początku. Kiedy ożeniłem się z
Paulette Brouet, młodszą siostrą mojego najlepszego przyjaciela,
Yvesa, miałem dwadzieścia siedem lat, a ona dwadzieścia dwa. Nie
była moją ukochaną z dzieciństwa. Miałem za sobą kilka związków z
kobietami, zanim zwróciłem na nią uwagę. W końcu zakochałem się
w niej i pobraliśmy się. Bardzo chcieliśmy mieć dzieci, ale dopiero po
trzech latach Paulette zaszła w ciążę.
103
RS
Zszokowana Rachel wzięła głęboki wdech.
- Moja matka nie wspomniała ci o tym?
- Nie - szepnęła.
- Pół roku pózniej, podczas badań kontrolnych, lekarz nie
usłyszał bicia serca dziecka.
Rachel westchnęła współczująco, choć nadal czuła do niego
złość.
- Paulette poroniła. Byłem załamany, ale lekarz zapewnił mnie,
że możemy mieć jeszcze dzieci. Tymczasem Paulette wpadła w ciężką
depresję. Robiłem wszystko, żeby ją z tego stanu wydobyć.
Popłynęliśmy nawet w egzotyczny rejs. Wszystko na próżno. Nie
pozwalała mi się dotknąć.
Rachel oparła się w fotelu.
- Ciągle opłakiwała nasze nienarodzone dziecko. Liczyłem, że
czas ukoi ból. Pół roku pózniej Paulette zażądała rozwodu.
Skonsultowałem się z psychiatrą. Lekarz wyjaśnił mi, że moja żona
cierpi na nieracjonalny lęk przed ponownym zajściem w ciążę,
ponieważ obawia się poronienia. Można jej pomóc, ale ona musiałaby
się na to zgodzić.
Tymczasem Paulette nie chciała o niczym słyszeć. Wkrótce
przeprowadziła się do swojej rodziny.
- Nie chcę tego słuchać. - Wstała gwałtownie.
- Już kończę. Początkowo nie chciałem się zgodzić na rozwód,
ale Yves mnie przekonał, że za jakiś czas Paulette wyzdrowieje i
wróci do mnie. Chciałem w to wierzyć, więc w końcu ustąpiłem. By
nie wprowadzać dodatkowych komplikacji, oddałem jej nawet nasz
104
RS
dom, a sam zamieszkałem z moją rodziną. Dwa dni po rozwodzie
Paulette miała wypadek samochodowy. Straciła przytomność, zapadła
w śpiączkę i zaczął się nowy koszmar.
- Nie wiem, jak to wszystko wytrzymujesz. Wracaj do jej łóżka,
Luc. Wybacz, muszę jechać do dziadka.
- Jak on siÄ™ czuje?
Usta Rachel zadrżały. Była u kresu wytrzymałości.
- Dzisiaj rano lekarz powiedział, że dziadek umiera. - Zamilkła
na chwilę. - Paulette ma jeszcze szansę, mój dziadek nie.
- Przykro mi, Rachel - szepnÄ…Å‚ Luc. - Wiem, jak bardzo go
kochasz. Jeśli pozwolisz, odwiozę cię do niego.
- Nie. - Wyswobodziła się z jego uścisku. -To nasze pożegnanie,
Luc.
Nie miał wyboru. Musiał pozwolić jej odejść. Dopiero teraz
uprzytomnił sobie, jaką krzywdę jej wyrządził.
Nie mógł za nią jechać. Rachel potrzebowała czasu, by uporać
się z własnymi troskami.
105
RS
ROZDZIAA ÓSMY
Rachel wymknęła się z restauracji przez zaplecze. Złapała
taksówkę i pojechała prosto do dziadka.
Rozmowa z Lukiem była straszna. Historia o straconym dziecku
i tragicznym losie Paulette wstrząsnęła nią do głębi.
Miała wrażenie, że noc, którą spędzili razem, przydarzyła się
komuś innemu, na innej planecie. Teraz już nic jej nie łączyło z tamtą
Rachel, która gotowa była zostać niewolnicą Luca. Jak mogła
pozwolić, żeby tak ją upokorzył! Była na siebie wściekła.
Luc odgadł jej uczucia. Dlatego przyjechał do Londynu.
Zapewne myślał, że melodramatyczne zwierzenia wystarczą, by
została jego kochanką, zanim jego była żona obudzi się ze śpiączki.
W końcu dlaczego nie? On jest mężczyzną, a ona kobietą, która
zrobiła to, co głupie baby robią od niepamiętnych czasów.
Czas wyciągnąć wnioski z tej bolesnej lekcji.
Po dzisiejszej rozmowie nie miała już żadnych wątpliwości.
Kiedy składała Maksowi wymówienie, w jej głowie zrodził się pewien
pomysł. Czas go zrealizować.
- Przyjechaliśmy - z zamyślenia wyrwał ją głos taksówkarza.
Wysiadła, zapłaciła za kurs i weszła do rezydencji. Poczuła
bolesne ukłucie w sercu. Już wkrótce nie znajdzie tu dziadka.
Pozostanie tylko czteropiętrowy georgiański dom pełen wspomnień.
106
RS
Kiedy weszła do pokoju chorego, pielęgniarka poiła go wodą,
przytrzymując szklankę ze słomką. Lekko łysiejący wujek John stał z
drugiej strony łóżka.
Nawet najmniejszy wysiłek był ponad siły dziadka. Jego wargi
drżały. Był dużo słabszy niż poprzedniego dnia.
Rachel przełknęła łzy.
- Tato, zobacz, kto przyszedł.
- Rachel - przywitał ją schrypniętym głosem dziadek.
- Przyszłaś tak wcześnie, czy coś się stało? - szepnął John na
powitanie.
- Martwię się - odpowiedziała Rachel, choć to nie była cała
prawda.
- Iva powiedziała mi, że nie jest dobrze, więc nie poszedłem
dzisiaj do pracy.
- Rachel? - wyszeptał dziadek.
- Zostań z nim - powiedział cicho John. - Ja idę na dół. Iva
przygotowała dla mnie obiad.
Rachel skinęła głową. Kiedy wujek i pielęgniarka wyszli,
przysunęła fotel do łóżka.
- Jestem, dziadku.
- Twój Francuz się odezwał?
Dziadek zawsze trafiał w sedno.
- Przyszedł do restauracji.
- To mnie nie dziwi. Ale widzę, że nie dałaś mu szansy. Inaczej
by tu cię nie było.
- Dziadku, nie mów tak, dla mnie najważniejszy jesteś ty.
107
RS
Zakaszlał, a po chwili powiedział:
- Teraz mnie okłamujesz.
W oczach Rachel pojawiły się łzy.
- Nie mówmy o nim. Jak się czujesz?
- O to samo zapytał mnie rano mój prawnik. Powiedziałem, że
kiepsko.
Rachel jęknęła bezgłośnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl