[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mnie wręcz szokowało - świadomość, \e wcale go nie znałem, \e odbierałem magistra jako dobrego i poczciwego
urzędniczynę zrośniętego mentalnie ze swoim biurkiem. Owym  wierszem pokazywał on jednak, \e tkwi w nim
wra\liwa i refleksyjna natura. Nawet kiedy wrócił z toalety i zaczął mi marudzić o raporcie dla pani minister,
długo nie mogłem uwolnić się od myśli zawartych w patetycznym zakończeniu wiersza o tajemnicy poznawania!
O naszej niewiedzy!
Tak, coś w tym było. Mo\e tylko nam się zdawało, \e znamy odpowiedzi na podstawowe pytania?
ZAKOCCZENIE
Po miesiącu dostałem list od Susan. Zdziwiła mnie ta korespondencja. Dziewczyna nie ukrywała swojego \alu
po stracie kolekcji i wspominała z goryczą pamiętną noc na zamku. Przypominała, \e doszło tam do kradzie\y
obrazu i dzięki temu on jeden ocalał. Dziękowała mi za pomoc w jego odnalezieniu.
O swoim ojcu pisała:
Uległ on sugestiom brata i postanowił zwrócić autentycznego van Gogha, dołączając go do kolekcji. W ten
sposób mieli być kwita. Dopiero w chacie nad jeziorem dowiedziałam się głębszej prawdy o ojcu i wujku
Ronaldzie. Niełatwo mi o tym pisać. Pewnie długo się zastanawiałeś, co wydarzyło się nad jeziorem. A ja mam
dość tej koszmarnej sprawy. Postanowiłam jednak wyznać ci całą prawdę, a raczej to, co wiem. Aatwiej mi
napisać do kogoś, kto jest daleko. Wybacz. Mam nadzieję, \e mnie zrozumiesz. Czuję się bowiem winna, bo to
przeze mnie zniszczono kolekcję. To ja usłyszałam, jak terroryści rozmawiali na zamku o obrazach dziadka, o tym,
\e mo\na by na nich  zarobić . Działając w dobrej wierze, naopowiadałam któremuś draniowi, \e kolekcja jest
fałszywa. Naplotłam bzdur, które oni kupili. Do tego stopnia, \e pózniej w chatce nie uwierzyli w zapewnienia, \e
to oryginały. Terroryści spalili w chatce pozostałe obrazy, mając do końca świadomość, \e niszczą falsyfikaty. W
przekonaniu tym utwierdził ich fakt, \e złodziej w zamku zwinął jedynie von Gogha. Stąd wniosek, \e tylko van
Gogh był oryginalny, inaczej złodziej ukradłby pozostałe obrazy. Co za historia!. To moja wina... niepotrzebnie
się wtrąciłam. Ale skąd mogłam wiedzieć, \e tak się to wszystko potoczy? Chciałam ocalić kolekcję! Pózniej
błagałam... krzyczałam... ale nie dali mi dojść do głosu. Zakneblowali mnie. Muszę stanąć tak\e w obronie ojca i
wujka, szczególnie teraz, gdy nabrałam do całej sprawy dystansu. Musisz wiedzieć, \e oni tak\e sprzeciwili się
zniszczeniu dzieł. Lecz nie mieli wyjścia.
Najpierw terroryści utargowali jedynie milion dolarów, w czym wielka zasługa Davida. Nie lubię go, jak
wiesz, ale to znakomity negocjator. Jako \e nad jeziorem nie było banku i nie mo\na było dokonać przelewu
elektronicznego (brak zasięgu komórki), terroryści za\ądali czeku. Dwóch z nich opuściło chatkę i pojechało do
Nowego Jorku. Szybko się okazało, \e czeku nie mo\na zrealizować. Nie wiedziałam o tym, \e firma Benetton Oil
stoi od pół roku na granicy bankructwa. David i Rortald przypuszczają nawet, \e T.O.E. została nasłana przez
konkurencję. Ja tego nie wiem. Nie wiedziałam nawet o kłopotach firmy. Duncan zaś twierdzi, \e celem ataku
T.O.E. był na pewno Benetton Oil i nie chodziło o nas jako rodzinę Benettonów. Inaczej terroryści dokonaliby
sabota\u firmy wujka Ronalda.
Zgadzałem się z taką interpretacją. Gdyby za tym wszystkim stał Ronald Benetton, to przede wszystkim
zaszkodziłby sobie. Był wszak\e udziałowcem Benetton Oil. I to całkiem wpływowym. Nie tak dawno myślałem o
Duncanie jako  zdrajcy Benetton Oil. Te pogró\ki od TO.E., które ponoć zlekcewa\ył i łatwość, z jaką przystał
na negocjacje z terrorystami - nie dawały mi spokoju. Lecz, gdyby był  zdrajcą , to starałby się raczej stworzyć
atmosferę zagro\enia i wpływać na Paula destrukcyjnie. Poza tym Duncan nie odszedł od firmy, która upadała.
Zaś w mo\liwości uzyskania odszkodowania za zniszczone obrazy mógł widzieć szansę na uratowanie Benetton
Oil.
Wreszcie dowiedziałem się, o czym Susan tak naprawdę rozmawiała na zboczu góry z terrorystą. O fałszywych
obrazach! To był ten ich  informator ! Oznaczało to jednocześnie, \e kolekcja była autentyczna! Có\, była to
smutna wiadomość.
W dalszym fragmencie pisała:
Po powrocie z Nowego Jorku terroryści zniszczyli obrazy w akcie zemsty za rzekome kłamstwo z czekiem.
Sytuacja była nerwowa. Trwały jeszcze ostatnie pertraktacje, jak zdobyć milion w gotówce. Ta terrorystka,
przebrana za reporterkę, kilka razy gdzieś wyje\d\ała. I wtedy zjawiłeś się ty. Terroryści uciekli... na drugi dzień
podpalili kolejny szyb w Teksasie.
Przykro mi, \e tak się stało. Ale mam teraz lepsze wieści
Zdobyłam drogą poufną informację, \e prawdopodobnie dostaniesz czek na dziesięć tysięcy dolarów za
odzyskanie obrazu van Gogha. Połowę dostanie Ursula Pappani, bo razem dokonaliście tego cudu. Gratuluję
nagrody! Widziałam się z nią niedawno. Dwa tygodnie temu. Ursula Cię pozdrawia. Wiem od niej, \e
podejrzewałeś mnie o współpracę z T.O.E.. Chcę Cię uspokoić - to nie ja zaalarmowałam terrorystów o ucieczce z
zamku. Nikt z nas tego nie zrobił. P o prostu terroryści umieścili w pid\amach ojca, Ronalda i Davida mikro-
nadajniki, coś w rodzaju chipów. Ja te\ miałam jeden taki w d\insach. Zrobiono to na wypadek naszej ucieczki -
tak nam powiedzieli w chatce. Dlatego terroryści wiedzieli za ka\dym razem, gdzie nas szukać. Nie było więc
\adnego noktowizora na wie\y. Oszukiwali. Kontrolowali teren za pomocą kamer i tych nadajników. A ja, uwierz
mi, błagam, naprawdę zasnęłam wtedy w ubraniu z ksią\ką u boku. Twoja intuicja detektywa zawiodła Cię co do
mojej osoby. Ale nie winię Cię za to. Mogłeś tak pomyśleć, bo złe rzeczy działy się na zamku. No i nie mieliśmy
okazji porozmawiać po zakończeniu tej historii. Jak będziesz następnym razem w Ameryce, wpadnij do mnie.
Z pozdrowieniami
Twoja Susan
 Cudownie - pomyślałem. List zawierał wiele ciekawych wyjaśnień, nierzadko szokujących, lecz odniosłem
te\ wra\enie, \e był pisany dla uspokojenia sumień. A mo\e dla złagodzenia cudzych podejrzeń? Trochę naiwnie
brzmiały te wyjaśnienia Susan o własnej winie. I z logiką było miejscami na bakier. Nie byłem taki pewny, czy
Benetton nie zapłacił jednak T.O.E. miliona dolarów! A mo\e pięć? Ja nawet jeszcze dzisiaj podejrzewałem, \e
kolekcja Teda Benettona wcale nie została zniszczona, a szyby podpalono dla zmyłki. To powa\ne oskar\enie pod
adresem Benettonów. Tak, wiem.
I nie wszystko mnie przekonywało w opowieści Susan. Pamiętacie chatkę nad jeziorem? Wydawało mi się, \e
dym ulatujący z komina pojawił się zaraz po ucieczce terrorystów plymouthem. Bo z listu Susan wynikało, \e
obrazy spalono nieco wcześniej. Czy\by nie pamiętała ju\ wszystkich szczegółów tamtej chwili? A mo\e po
prostu to ja i kolega Pietraś nie zauwa\yliśmy unoszącego się z komina dymu, gdy po raz pierwszy patrzyliśmy na
chatkę z łąki?
Ech, za du\o było w tej historii niejasności, mataczenia i domysłów. A niech tam! Nie mówmy o nich. Miałem
podobno zarobić dziesięć tysięcy dolarów za odzyskanie obrazu van Gogha! To było teraz dla mnie najwa\niejsze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl