[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chcąc jak najszybciej zrealizować swoje
wielkie plany rozbudowy Flame Valley, ty i Kirk-
wood zaciągaliście wiele kredytów. Ale najwięcej
jesteście winni pewnemu konsorcjum inwestorów
pod nazwÄ… Fast Forward Properties, Inc.
- Ale co to ma wspólnego z tobą? - spytała
Elly.
- Fast Forward to ja - powiedział Travis
spokojnie.
- Ty! - Elly była załamana.
- To ja stworzyłem tę grupę inwestorów i ja
podejmujÄ™ w jej imieniu decyzje inwestycyjne
- ciągnął Travis chłodno. - Kiedy Flame Valley
zbankrutuje, a stanie się to w ciągu najbliższych
sześciu miesięcy, wpadnie wprost w moje ręce.
Zaplanowałem to w czasie tak, żeby wszystkim
pokierować z nowej siedziby Sawyer Manage­
ment Systems, którą otwieram w Jewel Harbor.
- Travis, nie możesz tego zrobić - powiedzia­
ła Elly błagalnie.
MISTERNY PLAN
66
- Mylisz siÄ™. MogÄ™ i zrobiÄ™. Wszystko jest
dopięte na ostatni guzik. Los Flame Valley jest
przesÄ…dzony.
- O mój Boże! - Elly rozpłakała się. Azy
płynęły jej po twarzy, a ona nawet nie próbowała
ich wycierać. - MogÅ‚am siÄ™ spodziewać, że kie­
dyÅ› siÄ™ pojawisz.
- To prawda. Przecież powiedziaÅ‚em, że wró­
cę, nie pamiętasz? - Travis wypił kolejny łyk ze
swojego kieliszka.
Elly płakała nadal. Ale dla Juliany tego było
za wiele. PopatrzyÅ‚a z gniewem na swojÄ… ku­
zynkÄ™.
- Na miłość boską, Elly, zamierzasz tak stać
i płakać? Nie pozwól siebie tak traktować!
Travis rzucił na nią szybkie spojrzenie.
- Nie wtrÄ…caj siÄ™. To nie ma z tobÄ… nic wspól­
nego.
- Bo odegraÅ‚am już swojÄ… rolÄ™, tak? Wprowa­
dziłam cię na scenę. Teraz już rozumiem, co
miałeś na myśli, mówiąc, że jestem dodatkiem jak
lukier na cieście. Cała rodzina Grantów miała
zapłacić za to, co wydarzyło się pięć lat temu.
Nawet ja, chociaż mnie tu wtedy nie było.
- Przestań - powiedział Travis z lodowatym
spokojem.
- Przestań? - Juliana nie umiała pohamować
złości. - To powiem ci, że nawet jeszcze nie
zaczęłam. Jeżeli myślisz, że uda ci się zemścić
Jayne Ann Krentz
67
i zrujnować Flame Valley, to się mylisz. Rzucę
siÄ™ na ciebie z pazurami.
Oczy Travisa rozbłysły.
- Flame Valley nie należy do ciebie. Trzymaj
siÄ™ od tego z daleka.
- Ani myÅ›lÄ™! To sprawa caÅ‚ej rodziny. BÄ™dzie­
my walczyć, prawda Elly?
Elly pokręciła bezradnie głową. Azy nadal
ciekły jej po policzkach.
- Już nic się nie da zrobić - powiedziała
szeptem.
- Nie mów tak! - Juliana chwyciła kuzynkę za
ramiona i potrzÄ…snęła delikatnie. - Przecież cho­
dzi o twoje dziedzictwo. To wszystko należy do
ciebie i do Davida. Chyba nie zamierzasz siÄ™
poddawać?
Travis zrobił parę kroków i oparł się o barierkę
tarasu.
- Tracisz tylko czas, Juliano. Elly nie jest taka
jak ty. Nie umie walczyć o coÅ›, na czym jej za­
leży. PrzywykÅ‚a, że wszystko dostaje na srebr­
nej tacy.
Elly gwałtownie uniosła głowę.
- Ty draniu. MiaÅ‚am szczęście, że nie wy­
szłam za ciebie pięć lat temu, bo dziś byłabym
żoną potwora. - Wyrwała się z objęć Juliany
i pobiegła w kierunku tłumu zgromadzonego nad
basenem.
Juliana z niechęcią patrzyła, jak jej kuzynka
MISTERNY PLAN
68
sunie przez trawnik niczym gazela uciekajÄ…ca
przed myśliwym, a potem odwróciła się do Travisa.
- I co, jesteÅ› z siebie dumny? NaprawdÄ™ spra­
wia ci przyjemność zadawanie bólu komuś, kto
jest słaby i delikatny?
- Twoja kuzynka wcale nie jest sÅ‚aba i delikat­
na. Może nie umiałaby stanąć do uczciwej walki,
ale doskonale wie, jak sięgnąć po swoje. Jest
słaba, bo tak jest jej wygodniej.
- Nieprawda, jest dobra i Å‚agodna, bo taki ma
charakter. A ty nie masz prawa mówić o uczciwej
walce. Może tak chcesz nazwać swojÄ… wyrafino­
wanÄ… zemstÄ™? Bo dla mnie to jest zachowanie
podłe i podstępne.
- No cóż, tego akurat nauczyłem się od twojej
rodziny.
- Nawet nie próbuj się tak usprawiedliwiać.
Ty się z tym urodziłeś.
- Nie usprawiedliwiam siÄ™. Po tym, jak mnie
potraktowali pięć lat temu, miałem pełne prawo
walczyć wszystkimi metodami, żeby wyrównać
rachunki.
- Czyżbyś prowadził jakąś wendetę?
- Możesz to tak nazwać. Tego dnia, kiedy Elly
zerwała zaręczyny, powiedziałem jej, że wrócę,
żeby odebrać im caÅ‚y hotel. A ja zawsze do­
trzymujÄ™ obietnic.
- Naprawdę? - Juliana dumnie uniosła brodę.
- To dlatego byłeś tak ostrożny, kiedy rozmawia-
Jayne Ann Krentz
69
liśmy o małżeństwie? Nawet w łóżku chciałeś
zachować swoje wysokie standardy etyki zawo­
dowej? Bardzo szlachetnie z twojej strony.
- Wiem, że mi nie uwierzysz, ale żałuję, że
zostałaś w to wciągnięta. Jesteś inna niż oni.
Powinienem był trzymać cię od tego z daleka.
- To niemożliwe. PamiÄ™taj, że należę do ro­
dziny. Nazywam siÄ™ Grant.
- Pamiętam o tym. I ten fakt sprawia, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl