[ Pobierz całość w formacie PDF ]
parazzi ładowali się z butami w jej życie osobiste, musiała żyć z prasą w zgodzie. Była
aktorką i nie mogła nie doceniać korzyści, jakie niosła popularność. Wniosek z tego był
jeden: Sam nigdy nie zaakceptowałby jej stylu życia. Na dłuższą metę nie mogli nawet
być przyjaciółmi. Jeśli mówił, że ich tymczasowy układ służy tylko temu, by prasa dała
mu święty spokój, to na pewno nie miał na myśli nic... bardziej osobistego. Wyświadczą
sobie nawzajem przysługę, a potem się rozstaną.
Powinna się z tego cieszyć.
Powinna docenić tę prostą, jednoznaczną sytuację.
R
L
T
Więc dlaczego na myśl, że Sam Garrison zniknie z jej życia, czuła w sercu bolesną
pustkę? Dlaczego umierała z chęci, by zarzucić mu ramiona na szyję i całować go do
utraty tchu?
Sam przysunął się do niej tak blisko, że ich ciała prawie się stykały. Poczuła bijące
od niego ciepło i męski, korzenny zapach. Zachwiała się i musiała oprzeć o framugę,
kiedy gorąca fala pożądania ogarnęła ją, niemal zwalając z nóg. Nagle z całkowitą pew-
nością wiedziała, że jeśli Sam jej dotknie, nie będzie odwrotu - jej rozsądek skapituluje
ostatecznie wobec szaleństwa zmysłów. Ale on tylko sięgnął do klamki, by otworzyć
przed nią drzwi.
- Dobranoc, Bella - Przez chwilę stał nieruchomo, patrząc jej w oczy, i ta chwila
zdawała jej się długa jak wieczność. Potem odwrócił się i zbiegł po schodkach na pod-
jazd. Zanim wsiadł do samochodu, zatrzymał się jeszcze i spojrzał na nią, wciąż stojącą
w otwartych drzwiach domku. - Będziemy w kontakcie.
Bella stłumiła westchnienie. Każda komórka jej ciała boleśnie domagała się tego,
by ów kontakt był czymś więcej niż tylko zdawkową rozmową telefoniczną. Patrzyła za
Samem, aż światła jego samochodu zniknęły w oddali, a potem zawołała Muffina i we-
szła do domu. Była śmiertelnie zmęczona, ale wątpiła, czy uda jej się zasnąć tej nocy.
R
L
T
ROZDZIAA PITY
Sam rozsiadł się na sofie w eleganckiej garderobie telewizyjnego studia, gdzie Bel-
la kończyła udzielać wywiadu dla Tonight Show, i nie spuszczał wzroku z dużego ekra-
nu, na którym szła transmisja na żywo. Do licha, ależ ta kobieta była seksowna! A do te-
go inteligentna, zabawna i pełna wdzięku. Wyglądała świeżo i ślicznie w szmaragdowej
minisukience o kroju tak prostym, że można by ją było pomylić ze zwykłą koszulką,
gdyby nie to, że w całości była zrobiona z misternej koronki. Powyżej biustu sukienka
składała się tylko z jednej warstwy materiału i delikatny rysunek koronki interesująco
prezentował się na tle mlecznej skóry aktorki. Rozpuszczone włosy spływały na jej pros-
te plecy kaskadą ognistych pasm. Sam widział już raz podobny, artystyczny nieład na jej
głowie. Wtedy jednak nie było to dziełem modnego fryzjera, lecz efektem łóżkowych
zmagań ich dwojga. Na samo wspomnienie poczuł, że robi mu się nieznośnie gorąco, i
jednym haustem wychylił szklankę toniku, którą chwilę wcześniej postawiła przed nim
uczynna asystentka.
Odkąd trzy dni temu rozstał się z Bellą na ganku jej domu, nawet do niej nie za-
dzwonił. Podejrzewał, że była zajęta, i postanowił dać jej czas, by za nim zatęskniła, a
tymczasem rzucił się w wir pracy. Gratulował sobie, że przyjechał do Los Angeles wcze-
śniej, niż początkowo planował. W przysłowiu, że pańskie oko konia tuczy, było wiele
prawdy. Jednak z każdym dniem coraz bardziej brakowało mu towarzystwa Miedziano-
włosej, więc gdy się dowiedział, że w wigilijne popołudnie wystąpi w Tonight Show, po
prostu pojawił się w studiu, oświadczając, że jest przyjacielem panny Hudson i chętnie
poczeka na nią w garderobie. Zapewne nie każdemu uwierzono by na słowo, lecz jednym
z przywilejów bycia znanym i bogatym było to, że nikt nie zadawał kłopotliwych pytań.
Wpuszczono go więc, nie pytając, czy panna Hudson spodziewa się jego przybycia. I ca-
łe szczęście, bo Bella nie miała przecież pojęcia o jego planach. Postanowił zrobić jej
niespodziankę; uznał zresztą, że warto pojawić się u jej boku, żeby przygotować grunt
pod mającą się rozejść następnego dnia wieść, że są parą.
R
L
T
Na ekranie Bella pochyliła się, żeby pogłaskać Muffina, który siedział na podłodze
u jej stóp dumnie wyprostowany i gapił się lśniącymi, czujnymi ślepiami wprost w kame-
rę.
- Ci, którzy dobrze znają zwierzęta, wiedzą, że w Wigilię o północy przemawiają
one ludzkim głosem - powiedziała, mrużąc tajemniczo swoje ogromne, elfie oczy. - My-
ślę, że Muffin chciałby powiedzieć wszystkim, że jego bliżsi i dalsi kuzyni, którzy są w
schroniskach, bardzo tęsknią za własnym, ciepłym domem. Dlatego, zanim zdecydują się
państwo na zakup kosztownego psa z rodowodem, może warto zajrzeć do najbliższego
schroniska dla psów. Jest bardzo prawdopodobne, że nie wydając ani centa, zyskacie
wspaniałego przyjaciela. Mnie właśnie spotkało takie szczęście. - Uśmiechnęła się. -
Muffina poznałam w schronisku, mniej więcej miesiąc temu. I od tamtej chwili jesteśmy
nierozłączni.
Ku uciesze zebranej w studiu publiczności psiak zamachał ogonem i szczeknął, zu-
pełnie jakby chciał przytaknąć swojej pani. Samowi jednak nie było do śmiechu. Oczy-
wiście, wzruszyło go to, że Bella wzięła psa ze schroniska zamiast kupić sobie drogiego,
modnego chihuahua czy yorka. Ale gdy zobaczył, jak siedzący obok niej uczestnik talk-
show, który wypowiadał się chwilę wcześniej, bez skrępowania zajrzał w dekolt Belli,
gdy się pochyliła, żeby pogłaskać Muffina, ogarnęła go furia.
Bella niczego nie zauważyła albo robiła dobrą minę do złej gry. Z uśmiechem od-
powiadała na pytania gospodarza programu, co jakiś czas posyłając publiczności filuter-
ne, zalotne spojrzenia. Widać było, że przed kamerami czuje się jak ryba w wodzie.
- Proszę nam opowiedzieć, jak potoczyła się historia pani związku z Ridleyem
Sinclairem - powiedział gospodarz programu konfidencjonalnym tonem, pochylając się
ku Belli, zupełnie jakby chciał ją przekonać, że nikomu nie zdradzi jej sekretu. - Chyba
nie najlepiej, skoro dziś czeka na panią w garderobie inny mężczyzna?
Sam zacisnął pięści. Rana, którą Ridley zadał Belli, nadużywając jej zaufania,
wciąż była świeża. Czy ten dziennikarz uważał, że ma prawo rozdrapywać tę ranę dla
uciechy gawiedzi? Czy liczył na wzrost oglądalności, jeśli uda mu się doprowadzić znaną
aktorkę Izabellę Hudson do płaczu?
R
L
T
Zaniepokojony, wbił wzrok w twarz Belli, widoczną na ekranie w dużym zbliże-
niu. Bał się, że zobaczy, jak na jej wrażliwej twarzy pojawia się wyraz bólu.
Chwilę pózniej zrozumiał jednak, jak bardzo nie docenił jej aktorskiego talentu.
Bella zalotnym gestem odrzuciła włosy na plecy i posłała gospodarzowi programu po-
włóczyste spojrzenie femme fatale.
- Zaglądał pan do mojej garderoby?
Publiczność wybuchnęła śmiechem, lecz w tym momencie na ekranie widocznym
w studiu ukazał się obraz z garderoby: Sam Garrison siedzący w swobodnej pozie na
eleganckiej sofie.
Jasna cholera. Nie wiedział, że tutaj również zamontowano kamerę. Chciał zrobić
Belli niespodziankę, ale nie w tym stylu.
Miedzianowłosa nie okazała najmniejszego zdziwienia jego widokiem. Wręcz
przeciwnie, mrugnęła do niego porozumiewawczo, jakby był jej wspólnikiem w spisku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]