[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Megan, mam jej powiedzieć, żeby poszła do diabła.
- %7łe co? - szepnęła Bett.
- Tak właśnie się wyraziła.
Czy Amy była kolejnym podbojem nauczyciela? Tate zastanawiał się, ile trzeba czasu,
żeby pan Carson został postawiony w stan oskarżenia, a jego zdjęcie znalazło się na
pierwszych stronach wszystkich lokalnych gazet. Ale nie to w tej chwili nurtowało go
najbardziej.
- Martwiłem się o Megan i chciałem, żeby posłuchała tego, co miała do przekazania Amy.
- Dlaczego się pan martwił? - wtrąciła Bett.
- Z powodu tego telefonu. No i dlatego, że dalej bardzo mi na niej zależy. Ona ze mną
zerwała. Puściła mnie kantem, niech jej Bóg wybaczy. Powiedziała, że to było niedobre dla
nas obojga.
- Też tak uważam - mruknęła Bett.
Tate uciszył ją ruchem ręki.
- No więc musiałem zabrać się i pójść - ciągnął Carson. - Nie żeby postąpiła nieuczciwie.
Właściwe słowo to nieuprzejmie . Ona skończyła ze mną, o tak, ale mnie jeszcze nie
przeszło. Znacie taki czas? Kiedy romans już prawie się skończył, ale jeszcze nie całkowicie?
Zmierzch serca, tak to nazywam. Tak czy inaczej byłem dość podłamany, zadzwoniłem więc
do niej i powiedziałem kilka rzeczy, których potem żałowałem. Oddałem jej wszystko, co tu
zostawiła. - Wskazał głową pocięty obraz. - Prawie wszystko. Zrobiłem to w napadzie szału.
Teraz tego żałuję. Może go jakoś posklejam. - Spojrzał na Tate a. - A potem przydarzyła się ta
historia z wieżą ciśnień i oprzytomniałem. Natychmiast poszedłem do szpitala zobaczyć, czy
wszystko w porządku. Kazałem im was wezwać. Nie miała przy sobie tej kartki. No wiecie, w
razie wypadku zadzwoń...
- Och. - Bett skrzyżowała ręce na kolanach.
- Dziękujemy - powiedział Tate.
- Nie ma za co. - Carson sączył whisky. - Poprosiłem Megan, żeby do mnie zadzwoniła
po wizycie u tego doktora Petersa. Nie zadzwoniła. Z początku myślałem, że jest na mnie
wściekła, że psychiatra dokopał się do czegoś. Ale chwilę pózniej zadzwoniła Amy i to był
szok.
- Odwołała wizytę - powiedział Tate. - Nie widziała się z lekarzem.
- To pewne? - Carson zmarszczył brwi.
- I po prostu wyjechała.
- To nie w jej stylu - powoli rzekł nauczyciel.
- Zdecydowanie nie - zgodziła się Bett.
- Nie rozmawiał pan z Amy? - spytał Tate.
- Nie. Nie było jej w domu, gdy zadzwoniłem. Ona przesiaduje sporo w Coffee Shop,
dlatego tam wstąpiłem. Dlaczego Megan nie poszła do terapeuty?
- Nie wiemy. Skłamała, mówiąc, że się umówiła. Wcale nie zamierzała tam iść.
- Czyli mnie też okłamała. - Wzrok Carsona napotkał spojrzenie Tate a; obaj mężczyzni
poczuli ukłucie na myśl o zdradzie dziewczyny.
- Słyszał pan coś o jej przyjaciółce Emily? - spytała Bett.
- A to kto?
- Dziewczyna, z którą piła w poniedziałek. Tuż przed tym, jak wylądowała na wieży.
- Nigdy nie słyszałem o żadnej Emily. Jak państwo...? Czy państwo mnie śledzili?
- Tak.
Przyglądał im się przez chwilę, po czym potrząsnął głową, śmiejąc się.
- Gdy zobaczyłem pana z tym pistoletem, doszedłem do wniosku, że zamierza pan mnie
załatwić. Pomyślałem: przyszła kryska na matyska. %7łegnaj... - Carson wstał, podszedł
niedbałym krokiem do okna i wyjrzał na zewnątrz.
- Jeśli uciekła - odezwał się Tate - to gdzie, pana zdaniem, mogła pojechać? Do Nowego
Jorku?
- Do Nowego Jorku? Nie sądzę. Raczej do Kalifornii. San Francisco. North Beach.
Chciała być jak Janis Joplin. Wiecie o tym, prawda? Może pojechała na pielgrzymkę. Zawsze
chciała zobaczyć to miejsce - Coffee Gallery - gdzie Joplin debiutowała. - Potrząsnął głową. -
Me and Bobby McGee ... To dlatego zaczęła bywać w tamtym okropnym miejscu. W Coffee
Shop. Pić southern comfort, zupełnie jak Janis. Bobby McGee. Tak, wkładała całą duszę w tę
piosenkę.
Tate zastanawiał się, czy mówił o piosenkarce, czy o Megan. W tej chwili nie zdziwiłby
się, gdyby mu powiedziano, że dziewczyna wiodła sekretny żywot piosenkarki rockowej.
- Tak właśnie się zaprzyjazniliśmy, rozmawiając o latach sześćdziesiątych. Dlatego
mówiła mi Bobby. Zrozumcie, to naprawdę nie było tak, jak myślicie. Nie zachowuję się w
ten sposób wobec innych uczennic. Megan była wyjątkowa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]