[ Pobierz całość w formacie PDF ]

najbardziej mogli liczyć na to, że nikt nie będzie W1 To by chyba oznaczało, że to ta dobra strona wysy-
Ws
przeszkadzał. Tam też Morten był najbezpieczniejszy!
zystkie ostrzeżenia i uprzedza, że trzeba się spieszyć.
92
93
- Owszem, możliwe. Ale może to również czynić ta bardzo pragnęła zobaczyć go jeszcze raz, lecz to oczy­
zÅ‚a, która chce, żeby coÅ› zostaÅ‚o zrobione. Tyle że nie wiÅ›cie nigdy siÄ™ nie staÅ‚o, chociaż przez wiele lat szu­
mamy na razie pojÄ™cia, o co chodzi. Ach, to tylko spe­ kaÅ‚a go blisko i daleko. WypatrywaÅ‚a jego twarzy
kulacje! Przecież nic nie wiemy na pewno! w tłumie ludzi, śniła o nim...
- Dlatego takie ważne jest, żebyÅ›my odnalezli rze­
Antonio był do niego podobny. Przypominał bladą
czy, które matka pozostawiła Mortenowi. Jeśli okażą
kopiÄ™ tamtego czÅ‚owieka. A nigdy nie należy zakochi­
siÄ™ jedynie nic nie znaczÄ…cymi drobiazgami, to sÄ…dzÄ™,
wać siÄ™ w kimÅ›, kto jest zaledwie podobny lub przypo­
że powinniÅ›my uznać, iż po prostu zanadto siÄ™ prze­
mina wytęsknionego bohatera czy też wielką miłość.
jęliśmy całą tą historią.
Takie uczucie z góry skazane jest na śmierć. Człowiek
- Zostanie nam jeszcze jedna możliwość: babcia
bowiem nieprzerwanie porównuje.
Mortena w Vestlandet.
Gdyby Unni nie spotkała tamtego mężczyzny na
- No tak. Ale jechać tam bez niego... A czy nie wy­
lotnisku, być może inaczej patrzyłaby na Antonia. On
starczyłaby rozmowa telefoniczna? Może Morten
przecież był niezwykle interesujący, lecz Unni za nic
mógłby do niej zadzwonić?
nie chciaÅ‚a wiÄ…zać siÄ™ z nim uczuciowo. Nigdy prze­
- Nie, tak siÄ™ nie da. To by byÅ‚o za Å‚atwe i zbyt po­
cież nie miałaby pewności, czy stało się to ze względu
wierzchowne.
na niego samego, czy też po prostu dlatego, że był tak
- Masz rację - przyznała. - Przepraszam.
bardzo podobny do tamtego.
- Nie przepraszaj za życzliwe propozycje.
Ogromnie to zawiÅ‚e. PrawdÄ… jednak byÅ‚o, że miÄ™­
Antonio zaczął iść. Unni obserwowała go od tyła
dzy nimi zabrakło owej szczególnej iskierki. Byli po
Był niezwykle atrakcyjny, ale nie zamierzała popełnić
prostu przyjaciółmi różnej pÅ‚ci. Tego rodzaju przy­
najpowszechniejszego na świecie błędu.
jazń jest zjawiskiem niezmiernie rzadkim, ponieważ
Kiedyś zobaczyła na lotnisku pewnego człowieka.
na ogół w pewnym momencie zaczyna w niej brako­
Spotkanie z nim wywoÅ‚aÅ‚o w niej szok, byÅ‚ to najbar­
wać równowagi, bo uczucia jednej strony stajÄ… siÄ™ sil­
dziej fascynujÄ…cy i pociÄ…gajÄ…cy mężczyzna, jakiego kie­
niejsze od uczuć tej drugiej. Unni miała nadzieję, że
dykolwiek widziaÅ‚a, oczywiÅ›cie wedÅ‚ug jej zdania i ide­
między nimi nigdy do tego nie dojdzie, bardzo bo-
w
ału męskiej urody, a jej zdanie nie zawsze zgadzało się
'em chciała mieć w Antoniu przyjaciela.
z opiniÄ… innych kobiet. Przez kilka minut dane jej by­
Co za niemądre myśli! Owszem, teraz połączyła ich
e s
ło przebywać w pobliżu tego człowieka, widzieć, jak
°bÄ… ta tajemnica. Pózniej ich drogi siÄ™ rozejdÄ…. On
się do niej uśmiecha, otrzymać od niego pomoc
P^ecież z całą pewnością nie zostanie tu długo. Wkrót-
e w
w chwili pozbawionej słów bezpoÅ›redniej bliskoÅ›ci, j»"
szak będzie już w pełni wykształconym lekarzem.
kiej nigdy potem już nie zaznaÅ‚a. OdniosÅ‚a wtedy wra­
Uoszli do domu i pomogli Mortenowi wejść do
żenie, jakby cała stanęła w płomieniach, jak gdyby o1*'
°dka. Antonio mieszkaÅ‚ w bloku dla personelu szpi­
oczekiwanie odnalazła sens życia... Tymczasem to ta talnego.
nagle się skończyło. Była wprost chora z tęsknoty,t aK KJedy toczyli wózek korytarzem, w którym wszel-
94
95
kie odgłosy niosły się echem, Unni spontanicznie ob-
Unni nie zdążyła mu podziękować, bo byli już
róciła się do przyjaciół.
Antonia. Dyskretnie rozejrzaÅ‚a siÄ™ po pokoju. Wy­
- Tak ogromnie się cieszę, że was spotkałam. Wiem
glÄ…daÅ‚o na to, że o umeblowanie zatroszczyÅ‚ siÄ™ szpi­
że brak pracy spychał mnie na niebezpieczną ścieżkę
tal. Niewiele tu byÅ‚o osobistych rzeczy, a i te nielicz­
Całymi dniami przesiadywałam w domu, myśląc bez
ne wyglądały na niezwykle praktyczne i nie mówiły
przerwy, że nikt mnie nie chce, nikt mnie nie lubi, nikt
nic o jego prywatnym życiu.
nie chce ze mnÄ… nawet porozmawiać. W koÅ„cu zaczÄ™­
Nigdy nie będzie miał dziecka?
łam stronić od ludzi, sama nie chciałam z nikim się
Jaka szkoda! Przecież to taki fajny chÅ‚opak! Powi­
spotykać. To mogło się zle skończyć, gdyby nie...
nien robić to, co chce, lecz aby to byÅ‚o możliwe, mu­
MaÅ‚o brakowaÅ‚o, a znów by siÄ™ wygadaÅ‚a o pocz­
szą jak najprędzej rozwiązać dręczącą ich zagadkę.
tówce i uraziła Mortena.
ZrobiÄ… to razem. Ona, Unni, jest również czÅ‚on­
- Gdyby mama nie poprosiÅ‚a mnie o to, żebym wresz­
kiem tej drużyny. To właśnie jest najprzyjemniejsze.
cie urzeczywistniÅ‚a to, o czym stale gadaÅ‚am, i odwiedzi­
Mało brakowało, a w oczach zakręciłyby jej się łzy.
Å‚a ciebie, Mortenie - skÅ‚amaÅ‚a gÅ‚adko, a na koniec pora­
Jakież to wszystko baśniowo cudowne!
towała się stwierdzeniem: - Ta kartka, którą niby mi
No, teraz udowodniÅ‚am chyba, że Antonio nie in­
przysłałeś, sprawiła, że wreszcie ruszyłam się z domu.
teresuje mnie pod wzglÄ™dem mÄ™sko-damskim, pomy­
- DziÄ™kujÄ™, że to zrobiÅ‚aÅ› - odparÅ‚ Morten. - Przy­
ślała zdziwiona. A może wykazałam się naprawdę
znajÄ™, że byÅ‚em na ciebie zÅ‚y, Unni, bo tyie plotÅ‚aÅ› o ja­
kompletnym brakiem egoizmu? ChciaÅ‚abym, żeby zo­
kichÅ› cieniach. Antonio patrzy na wszystko o wiele
stał ojcem i żebym ja nie miała z tym nic wspólnego?
trzezwiej. Ale teraz zaczyna mi się wydawać, że w tych
Oj, Unni, Unni, doprawdy potrafisz zaskoczyć!
bzdurach, które wygadywałaś, mogło być sporo racji.
Przechodzisz samÄ… siebie.
- Dziękuję, dziękuję, kochanie - odparła Unni
Ale było to bardzo przyjemne uczucie.
cierpko. - Właściwie ani trochę nie interesują mnie tak
I bardzo, bardzo delikatne.
bardzo ostatnio modne zjawiska paranormalne, ale
prawdę mówiąc, zaczynam się trochę wahać.
- Ja także. I cieszÄ™ siÄ™, że mówisz do mnie  kocha­
nie". Samotna dusza potrzebuje czułych słów.
Unni uÅ›cisnęła go za rÄ™kÄ™, krótko, bez sentymen­
tów. Prawdopodobnie tak, jakby Morten tego chciał.
Przecież była tylko  zwyczajną Unni".
Morten, jakby czytając w jej myślach, powiedział
z żalem:
- Cofam swoje niedojrzałe słowa o twoim wyglądzie-
Masz naprawdę ładny koloryt. Taki ciemny i ciepły-
Jednocześnie
12
 Wyczuwają niebezpieczeństwo?"
Otworzyli kartonowe pudło. Pozwolili Mortenowi
 Obawiam siÄ™, że nie wyczuwajÄ… tego niebezpie­
jako pierwszemu przejrzeć jego zawartość. Wyjmował
czeństwa, które istnieje, lecz widzą to, którego nie ma".
z niego jedną rzecz po drugiej i układał na stole.
 SÄ… mÄ…drzy, wielu grozbom już udaÅ‚o im siÄ™ zapo­
Nie było tu żadnych sensacji. Ot, zwykłe osobiste
biec".
drobiazgi, jakie mÅ‚oda kobieta zgromadziÅ‚a przez pa­
 Lecz wiele także nadejdzie".
rÄ™ lat. Torebka peÅ‚na kolorowych kosmetyków i ka­
 Czy bÄ™dziemy zmuszeni znów posÅ‚użyć siÄ™ najsil­
lendarzyk, pudełko z szyciem i bibeloty, które nic im
niejszym?"
nie mówiły.
 Najsilniejszy wie, kiedy należy działać. Dają sobie
- Sami widzicie - powiedział Morten. - Nie ma tu
radÄ™".
żadnych notatek. Kalendarz już przeglądałem, nic
 Ale czas, czas! Odpoczywają już zbyt długo!"
w nim nie znalazłem.
 Cierpliwości! Coś wkrótce się wydarzy".
- Zaczekaj chwilÄ™ - poprosiÅ‚a Unni. - Jestem kobie­
tą i bardzo mnie interesuje to pudełko z przyborami
do szycia. Jest stare, prawdopodobnie odziedziczone [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl