[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sprytnie, Tweed. Zaczekaj tutaj, a ja pójdę po doktora Schilla.
Czekając Tweed wsunął szminkę do kieszeni. Pojemniczek był złoty, sprawiał wrażenie
drogiego. Postanowił, że przy najbliższej sposobności pokaże ją Ingrid. W tym momencie był
prawie pewien, że w zabójstwo Perssona była zamieszana kobieta.
Rozdział 28
Tej samej nocy, w pokoju Helenę Stilmar w hotelu Grand, przed lustrem toaletki siedziały
dwie kobiety. Odbicie było zadziwiające, wydawało się, że tworzy dwa obrazy jednej osoby.
Myślisz, że uda nam się z tym wyjechać? spytała Helenę jej blizniacza siostra Ewa.
Musi. Cord Dillon ma zamiar wykorzystać ten bilet na morską podróż do Helsinek. Tweed
jest tutaj, by powstrzymać Adama Procane'a przed ucieczką ze Szwecji. Byłoby wielkim
błędem nie doceniać tego przyjemniaczka, małego Anglika.
Nie prezentował się zbyt groznie, gdy zajrzałam do restauracji na dole.
Rozmawiały po szwedzku, w pokoju panowała atmosfera napięcia. Helenę odczuwała wielkie
zdenerwowanie. Umiejętnie skrywała ten fakt, lecz siostry tak dobrze wzajemnie się znały, że
często potrafiły odgadywać swoje myśli i emocje.
Podejrzewam, że wielu ludzi popełniło ten błąd odrzekła Helenę. Nie zapominaj,
Ewo, że jadłam z nim lunch w Capitalu, w Londynie. On jest bardzo niebezpieczny.
I mimo wszystko uważasz, że zdołamy go wykiwać?
Spójrz w lustro.
Ewa, mieszkanka Sztokholmu i żona pewnego doradcy finansowego, znowu popatrzyła na
swoje odbicie. Miała na sobie ulubioną sukienkę Helenę, tę szmaragdową, zapinaną wysoko
na szyi, oraz szal przewieszony przez lewe ramię.
Poprzedniego dnia, nieco wcześniej, obie siostry odwiedziły
271
jednego z najlepszych fryzjerów w mieście. Helenę zażartowała sobie na temat tego, co miał
zrobić:
Chcemy zabawić się z mężczyzną, który nie daje mi spokoju. Niech pan zrobi mojej
siostrze dokładnie taką samą fryzurę, jaką mam ja. Damy mu niezłą nauczkę.
Fryzjer uśmiechnął się. Pomyślał, że wie, o co tym kobietom chodzi. Zauważył również, że
mówią w ten sam sposób, nawet z podobną modulacją głosu. Jedyną zauważoną przez niego
różnicą było to, że kobieta, która zamawiała usługę, mówiła z lekkim amerykańskim
akcentem. Jak one mają zamiar rozwiązać ten problem? zastanawiał się.
Helenę rozwiązywała ten problem", siedząc z Ewą przez pół nocy i ucząc ją amerykańskiego
akcentu. To okazało się łatwiejsze, niż przypuszczała. Ewa, która ze swoim mężem
podróżowała po całym świecie, miała naturalne zdolności językowe. Mówiła nie tylko w
swoim własnym języku, po szwedzku, lecz również po angielsku, francusku, niemiecku i
hiszpańsku.
Niech to cholera! narzekała Ewa. Zmęczyła mnie już ta ciągła gadanina. Myślę tylko
o tym, by wyciągnąć się na łóżku i usnąć.
Helenę klasnęła w dłonie, akceptując propozycję. Podniosła się i nalała kawy opróżniały
już trzeci dzbanek przyniesiony przez służbę hotelową. Kiedy pojawił się kelner, Ewa
schowała się w łazience.
To było doskonałe skomentowała Helenę dodając mleczka. Wątpię, byś musiała
wiele mówić, lecz niczego nie wolno nam przeoczyć. Sztuczka z moim zniknięciem musi
zadziałać, chociaż ten Tweed jest ostry jak brzytwa.
Tweed! Tweed! Tweed! Ewa obróciła się na fotelu przy toaletce i wyciągnęła swe
drugie nogi. Gówno! Mam dość nazwiska tego faceta! Z tego, co mówisz, można
wnioskować, że jest jakimś czarodziejem.
W swoim czasie wykonał kilka znakomitych sztuczek. Ale nie martw się uspokajała
Helenę siostrę. Wypij kawę, oprzytomniejesz.
Nie wiem, dlaczego zgodziłam się na ten zwariowany pomysł kontynuowała Ewa po
angielsku z amerykańską wymową. I nie mam zielonego pojęcia, co się dzieje.
Wiesz jednak, co robić, gdy nadejdzie właściwy moment.
272
Nie prosiłabym cię o to, gdyby w grę wchodziło jakiekolwiek niebezpieczeństwo.
A co z tobą, Helenę? Nie podoba mi się twój pomysł. Praktycznie wszystko może się nie
udać...
Potrafię się pilnować. Teraz najważniejsze jest stworzenie pewnej codziennej wzorcowej
procedury, która uśpi czujność Tweeda, da mu fałszywe poczucie bezpieczeństwa...
Czy ty naprawdę myślisz, że on da się na to nabrać?
Wyniki gwarantowane odparła Helenę.
Kiedy Gunnar Hornberg kontynuował przesłuchanie Corda Dillona w swoim gabinecie
wydziału SAPO, w komendzie głównej policji, Tweed stwierdził z zadowoleniem, że nie
stracił sił witalnych, że potrafi nie spać całą noc, a mimo to czuć się świeżo i koncentrować
uwagę.
Pod silną presją Amerykanin o niedostępnej twarzy wykazywał równy zasób sił, ale był
młodszy. Jedyną przewagą Hornberga nad Dillonem był fakt, że wyciągnął go z łóżka o
czwartej nad ranem. Hornberg pojechał ze swym zastępcą na Karlavagen 72C, zaczekał, aż
Dillon się ubierze, a potem przywiózł go do biura. Minęła godzina, odkąd szef tajnej policji
szwedzkiej zaczął to, co sam nazwał uprzejmie rozmową".
Panie Dillon powtórzył jeden z moich najlepszych ludzi został zamordowany w
samym środku Sztokholmu. To napełnia mnie przerażeniem. To również oznacza, że nic lub
nikt się tutaj nie boi.
Powiem panu po raz kolejny, tak jak powiedziałem wcześniej odparł Dillon tym samym
znudzonym tonem. Przerwał, by zapalić kolejnego papierosa. Nic nie wiem o tym
Perssonie.
Ale dlaczego spacerował pan po ulicach Sztokholmu o takiej porze, panie Dillon?
To też już panu mówiłem. Każdego dnia robię dwumilowy spacer.
Zawsze w nocy? W Waszyngtonie też?
W Waszyngtonie nie.
Chce pan powiedzieć, że nie w nocy?
Dillon zacisnął wargi w obliczu zawziętości Szweda, a Tweed, który siedział w milczeniu
obok Amerykanina, po drugiej stronie biurka szefa
18 Kamuflaż 273
SAPO, poruszył się. Zadał pytanie tak spokojnie, jakby robił to tylko i wyłącznie dla
podtrzymania rozmowy.
Cord, szedł pan tą samą drogą przez dwa kolejne wieczory. Gunnar mówił mi, że Persson
śledził pana.
Co z tego? spytał zniecierpliwiony Amerykanin.
To było sprzeczne z tym, czego się pan wyuczył. Przerwał na chwilę. Chyba że
chciał pan sprawdzić, czy nikt za panem nie chodzi.
Hornberg, siedząc z dłońmi płasko ułożonymi na blacie biurka i okularami odsuniętymi
wysoko na czoło, pochylił się. Odezwał się dopiero wtedy, gdy stało się jasne, że Dillon nie
ma zamiaru odpowiedzieć na to pytanie.
Przed chwilą Tweed zadał panu bardzo istotne pytanie.
Ja nie muszę odpowiadać na żadne z tych cholernych pytań.
To prawda zgodził się Hornberg, a potem odezwał się niższym głosem: Jeżeli jednak
nie będzie pan odpowiadał, w stosunkach między naszymi krajami może pojawić się napięcie.
Załóżmy, że ja zajmuję pańskie stanowisko w Waszyngtonie, a jeden z waszych ludzi zostaje
zamordowany. Jak by pan zareagował?
Podejrzewam, że tak samo. Dillon odwrócił się, by patrzeć na Tweeda. To pan
spostrzegł zmiany w moim zachowaniu.
Czy zatem mam rację? spytał Tweed.
Zasadniczo tak. Specjalnie poszedłem tą samą drogą. Za pierwszym razem to był
zwyczajny spacer, lecz zauważyłem, że ktoś za mną idzie. Za drugim razem chciałem się
upewnić. I rzeczywiście ktoś mnie śledził.
Kto? niezmiennie uprzejmym tonem zapytał Tweed.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]