[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kardynała, z pewnością nie.
- Jak mam to rozumieć? O czym nie wiem?
- Nieważne. Tak mi się wyrwało. Mów ty, signora, o
pożytkach z migdałów.
Przywołała się do porządku, bo rzeczywiście odbiegła od
konkretów.
- Migdały można marynować, używać jako dodatku
smakowego do mięs i ciast. W Anglii robią z nich marcepan.
Można je też po prostu pogryzać, jak kto lubi.
- Czy są pożywne? Czy mają wyrazny smak? A może
jakieś lecznicze właściwości?
Simonetta sięgnęła ręką po owoc. Zerwała go i nożem
myśliwskim wprawnie wyłuskała nasiono z zielonej łupiny.
Podała je Manodoracie.
- Posmakuj sam, signor.
Przez ułamek sekundy Manodorata patrzył z wahaniem na
migdał, nim wyciągnął po niego zdrową rękę. Włożył go do
ust i żuł przez chwilę, skrzywił się, wyjął jedwabną chustkę i
dyskretnie wypluł w nią migdałową miazgę.
- Na święte kości Jakuba, to smakuje jak drewno.
Simonetta się roześmiała.
- To samo pomyślałam, kiedy jadłam migdał po raz
pierwszy. Teraz uważam, że mają słodycz i chrupkość
przyjemne dla podniebienia. - Manodorata wciągnął
rękawiczkę na dłoń, pomagając sobie zębami. Prychnął
wymownie na znak, że delikates nie przypadł mu do gustu.
- Prowadz mnie do domu, signora - rzekł rozkazującym
tonem. - Chcę obejrzeć księgi rachunkowe i mapy.
Simonetta spuściła głowę. Obiecała Raffaelli, że spotka
się z %7łydem w sadzie i nie wpuści go w progi domu, żeby go
nie zbezcześcił. Nie dawała wprawdzie wiary przesądom
pokojówki, ale z drugiej strony zwykła dotrzymywać
przyrzeczeń. Postanowiła na razie przeciągnąć sprawę, żeby
nie rozgniewać swojego gościa. Zmieniła temat.
- Sądzisz więc, signor, że te drzewa i ich owoce nie
przyniosą żadnego pożytku?
- Na to wygląda - odparł Manodorata. - Sad zajmuje
wszakże kawał gruntu. Jeżeli go wykarczujemy i posadzimy
drzewa oliwne, powinny przynieść dochód. Założenie winnicy
wymaga więcej czasu, winorośl potrzebuje lat, zanim zwróci
nakłady. Cieszy mnie, że te drzewa są zdrowe i drewno będzie
można sprzedać na opał albo na machiny wojenne, bo choć
wojna ucichła, to wróci, bo wojna i pokój to dwie strony tej
samej monety.
Simonetta spoglądała ze smutkiem na drzewa, które miały
pójść pod topór. Wyciągnęła rękę i długimi palcami
przesunęła po korze najbliższego migdałowca. Zadrżał pod jej
dotknięciem i zwilżył jej dłoń rosą, jakby zapłakał łzami.
Ciężko jej będzie na sercu, gdy te drzewa zaczną padać pod
ciosami siekier. Stanowią nieodłączną część dziedzictwa rodu
Saronno. Trzy migdały Saronnowie mają w herbie. I nagle
jeszcze coś sobie uświadomiła. Proporzec z takim znakiem
herbowym musiał mieć Lorenzo, kiedy umierał. Ogarnięta
nagłym żalem, zacisnęła palce na korze, aż jej szorstkość
zaczęła sprawiać ból. Lorenzo. Co byś powiedział, gdybyś
mógł usłyszeć, co ten człowiek mi proponuje?
Odezwała się pozornie lekkim tonem, mającym zadać
kłam temu, co jej zaciążyło na sercu.
- Mój mąż opowiadał mi kiedyś historię Fyllis, która
pokochała wojownika imieniem Demofon. W dniu ślubu
została przy ołtarzu, a on ruszył na wojnę i odtąd czekała na
jego powrót, aż gdy lata minęły i on nie wracał, powiesiła się
na migdałowcu. - Simonetta przypomniała sobie, że gdy
rozważała samobójstwo, miała przed oczami konary w sadzie.
- Współczujący bogowie - ciągnęła opowieść - przemienili
Fyllis w drzewo migdałowe, na jakim się powiesiła. Gdy pełen
skruchy Demofon powrócił, Fyllis była pniem z bezlistnymi
konarami. Objął martwe drzewo i nagle ono rozkwitło, miłość
i wiara potrafią bowiem przezwyciężyć śmierć. Nawet teraz
migdałowiec jest uważany w Grecji za symbol nadziei.
Manodorata spojrzał na nią i jego stalowe oczy dziwnie
zmiękły.
- W tej historii dostrzegam i prawdę, i kłamstwo. Twój
mąż nigdy nie wróci, lecz miłość i wiara rzeczywiście
pokonują śmierć. My, %7łydzi, wiemy o tym lepiej niż inni. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]