[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z którymi możesz się kontaktować.
Po co?
A gdzie twoja wyobraznia? Przecież chyba się rozwinęła na tym kursie?
Dawni klienci urządzają kolacje i przyjęcia w weekendy. Twoja przyjaciółka, Jane
Pearson, niezle imprezuje od ukończenia naszego kursu. Teraz też będziesz mogła
brać udział w tych spotkaniach. Czy nie sprowadził tu ciebie fakt, że Jane wykluczyła
cię ze swojego życia?
Natalie kiwnęła głową.
Tak było. Zapomniałam, wydaje mi się, że to było tak dawno.
Bo było, a ty byłaś inną osobą.
To ty mnie zmieniłeś szepnęła Natalie. Nie możesz mnie teraz opuścić.
Nauczyłeś mnie mrocznych rozkoszy, o których istnieniu nie wiedziałam. Nie mogę
wrócić do dawnych przyzwyczajeń. Co się ze mną stanie, jeśli się więcej nie spotka-
my?
Już ci mówiłem, po to ci daję tę listę. Daje ci ona możliwość eksplorowania
nowo odkrytej seksualności z osobami o podobnych skłonnościach.
Ale ja pragnę ciebie.
To mi bardzo pochlebia powiedział Simon i odwrócił się.
Czekaj! zawołała Natalie. A co z pracą?
Już ci mówiłem, zastanowię się, ale się nie nastawiaj.
I odszedł.
Natalie wsiadła do samochodu. Wiedziała, że powinna być szczęśliwa. Spędzi-
ła cudowny weekend, robiła niezwykłe rzeczy i doznała fantastycznej rozkoszy. Ale
to się nie liczyło, jeśli miałaby więcej nie spotkać Simona.
Gdyby nie był dzisiaj zazdrosny, pewnie nie miałaby pewności, że on potrze-
bował jej tak bardzo jak ona jego. Jednak gdy to przyznał, była pewna, że są sobie pi-
sani. Jak na ironię, wszystko, czego tu się nauczyła, niezbyt jej się przydało. Nadal
miała dominować w pracy i straciła pierwszego mężczyznę, który wydawał jej się jej
drugą połową. Mężczyznę, który umiał rozpalać jej ciało jak nikt wcześniej, i praw-
dopodobnie nikt pózniej.
Jakieś plany na weekend, Natalie? spytała Grace, kiedy Natalie wychodziła
z biura prawie dwa tygodnie po wizycie w Przystani.
Umówiłam się z przyjaciółką Jane Pearson. Pamiętasz ją? Zajmuje się ca-
stingiem.
Tak, kiedyś często się spotykałyście.
Tak, ostatnio była zajęta, ale teraz wróciła do życia towarzyskiego.
Baw się dobrze.
Dzięki powiedziała Natalie. Na pewno miło spędzimy czas.
Po powrocie do domu wrzuciła parę osobistych drobiazgów do torebki i poje-
chała do Jane. Cieszyła się na ten weekend. To była pierwsza impreza dla absolwen-
tów Przystani, na którą szła. Była jedna wada nie miała szans spotkać tam Simona.
Cześć! wykrzyknęła radośnie Jane, otwierając drzwi. Kopę lat! Zwietnie
wyglądasz! Podobało ci się w Przystani? dodała z szelmowskim śmiechem.
Spędziłam tam dwa weekendy przypomniała jej Natalie. Było świetnie.
To dobrze. Powinnaś się tu dobrze bawić. Może znasz niektórych ludzi?
Gdzie będę spała? spytała Natalie.
Pewnie się zorientujesz po kolacji odpowiedziała Jane. Chodz, właśnie
siadamy do stołu.
Natalie nie znała nikogo z gości, ale w trakcie wieczoru czuła, że jej podniece-
nie rośnie. Szczególnie podobał jej się mężczyzna po lewej. Miał ciemne, dość długie
włosy, a z oczu przypominał Simona.
W czym się specjalizujesz? zapytał, kiedy pili kawę.
Wydaję czasopismo dla singielek odpowiedziała Natalie.
Spojrzał na nią ze zdziwieniem i roześmiał się.
Nie o to pytałem. Chodziło mi o preferencje seksualne.
Och, przepraszam, chyba cały czas myślami jestem w pracy.
To niedopuszczalna sytuacja. Powiedz mi, co lubisz?
Poczuła skurcz w żołądku i mrowienie między nogami.
Lubię się czuć zdominowana wyznała niskim głosem.
Fajnie. Może poznamy się bliżej?
Dobry pomysł.
Może mój przyjaciel by dołączył? Nie przeszkadza ci to? dodał.
Serce Natalie waliło jak młotem, kiedy od stołu wstał także blondyn. We troje
ruszyli na górę.
Baw się dobrze zawołała Jane, zajęta rozmową z wysokim, dobrze zbudo-
wanym mężczyzną, który wyglądał tak groznie, że Natalie nie ryzykowałaby z nim
bliskiego spotkania. Jane powiedziała jej, że to jej znajomy z Przystani o imieniu Ri-
chard.
Kiedy weszli na górę, zrozumiała, że dwaj mężczyzni byli tu już wcześniej, bo
od razu poprowadzili ją do małego pokoju. Tam, zanim jeszcze zdążyła złapać od-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]