[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- 73 -
S
R
oświeceni, ale instynkt jest silniejszy od rozumu i instynkt każe im polować,
zdobywać. Kiedy odbiera im się tę możliwość, zakłóca się ich DNA. To stwierdzony
naukowo fakt.
- Pewnie zaraz mi zacytujesz Dziesięć Złotych Przykazań albo coś w tym stylu
- odrzekła ironicznie Danni.
- Nie znam żadnych złotych przykazań, wiem natomiast, że mężczyzni
uwielbiają wszelkiego rodzaju wyzwania.
Wzdychając głęboko, Danni wzniosła oczy do nieba. W górze nad sobą ujrzała
skomplikowany deseń, jaki tworzyły lekko kołyszące się liście oraz prześwitujące
pomiędzy nimi promienie słońca.
- Można z wami zwariować! Jackie chce ze mnie zrobić żywą, gorącokrwistą
przynętę, a ty zimną, wyrachowaną manipulatorkę. A ja tylko chcę poznać
sympatycznego faceta, z którym mogłabym założyć rodzinę i dzielić życie. Czy to
takie dziwne? Czy jestem nienormalna?
- Nie, to całkiem naturalne i zrozumiałe pragnienie - zapewniła ją Carol. -
Musisz jednak czekać, aż mężczyzna sam do ciebie przyjdzie. Nie powinnaś dzwonić
do niemal obcych ludzi. Już lepsza byłaby randka w ciemno.
- I tu się mylisz! - zawołała Danni tonem, który nie pozostawiał cienia
wątpliwości, że wie, o czym mówi.
- Naprawdę? - Carol nie potrafiła ukryć zdumienia. - Kiedy?
- W sobotę. Miał tyle uroku co chwast polny. I cuchnęło mu z ust.
- Zwietnie. A więc łatwo było mu się oprzeć. Bo chyba jeszcze o tym nie
wspominałam, co? %7łe na pierwszej randce raczej nie powinno się ulegać pokusom?
Danni jęknęła w duchu. Nie zamierzała przyznawać się Carol, że oparła się
Mattowi - bo oparła mu się nie dlatego, że była na pierwszej randce. I nie z powodu
żadnej starannie obmyślanej strategii. To, że odepchnęła Matta, że przerwała
pocałunek, choć pragnęła go kontynuować, zaskoczyło ją samą. Nie podobały się jej
sztuczki Jackie, kuszenie seksowną bielizną czy zwisającymi z uszu wielkimi
kolczykami, nie podobała się jej chłodna kalkulacja i logika Carol, ale najbardziej ze
wszystkiego nie podobała jej się jej własna reakcja - jakiś głęboko zakorzeniony strach
przed seksem.
- 74 -
S
R
Po randce z Mattem i rozmową z Carol czuła się trochę mniej pewna siebie,
pełna wahań i bezbronna, była jednak całkiem nieprzygotowana na to, co wydarzyło
się następnego dnia w pracy.
Wraz ze Stone'em spędziła półtorej godziny w sali operacyjnej, za pomocą
cesarskiego cięcia przyjmując przedwczesny poród trojaczków. Potem udała się do
pokoju lekarskiego, żeby chwilę odpocząć. Stone dołączył do niej.
- Jestem pełen podziwu dla pani pracy - oznajmił, z westchnieniem ulgi
wyciągając się na kozetce.
- Dziękuję - powiedziała, zwrócona twarzą do swojej szafki.
Stone usiadł i zaczął rozwiązywać buty, w których zwykle przeprowadzał
zabiegi.
- Nie, nie, to ja dziękuję. Dziękuję, że mnie pani nie zawiodła. Bo widzi pani,
zachęcałem radę, żeby przyjęła do pracy położnika kobietę. Uważałem, że czas
najwyższy, żebyśmy wreszcie dogonili resztę kraju.
Danni najeżyła się. Facet pewnie nawet nie wiedział, że zachowuje się w
sposób straszliwie protekcjonalny. Ona miała świetne kwalifikacje i członkowie rady
od samego początku przychylnie patrzyli na jej kandydaturę, z czego Stone doskonale
zdawał sobie sprawę.
Zatrzasnęła drzwi szafki nieco głośniej, niż zamierzała, po czym z ubraniem w
ręku ruszyła do łazienki, by się przebrać. Zawsze przebierała się w łazience bez
względu na to, czy była sama w pokoju, czy nie. Kilka razy zastanawiała się, czy nie
przenieść się z szafką do pokoju pielęgniarek, ale intuicyjnie czuła, że obniży to jej
pozycję w oczach tych wszystkich zacofanych samców, z jakimi przyszło jej
współpracować. Na razie, jako jedyna kobieta położnik w szpitalu Zwiętego Krzyża,
musiała uważać na to, co robi.
Oby jeszcze wytrwała pół roku! Za sześć miesięcy miały się do niej przyłączyć
jej dwie najbliższe przyjaciółki ze studiów medycznych, doktor Alice Clemmons i
doktor Cynthia Bornay. We trzy zamierzały otworzyć własną klinikę położniczą,
oferującą opiekę doskonałych lekarzy położników za przystępną cenę. Może będzie
zarabiała mniej niż obecnie, ale - uśmiechnęła się do siebie - przynajmniej nie będzie
musiała słuchać kąśliwych uwag Stone'a i innych kolegów.
- 75 -
S
R
Włożyła wiśniowy komplet, spodnie i żakiet, a na szyi zawiesiła złoty
łańcuszek z wisiorkiem przedstawiającym laskę oplecioną wężem. Ten piękny symbol
lekarskiej profesji dostała na ostatnie urodziny od Carol, która wypatrzyła go w
specjalistycznym katalogu i natychmiast zamówiła. Choć kształtem rzucał się w oczy,
był dość elegancki. Zciskając go w ręce, Danni uśmiechnęła się szeroko. Jeżeli Stone
będzie miał zastrzeżenia do wisiorka, ciekawe, jak zareaguje na widok złotych
kolczyków, które wczoraj podarowała jej Jackie - kolczyków przedstawiających nagie
niemowlaki.
Kiedy wyszła z łazienki, Stone, który w tym czasie również się przebrał,
siedział wyciągnięty na fotelu, z rękami pod głową. Widać było, że czeka na nią.
- Właśnie się zastanawiałem - powiedział, mrużąc oczy - czy wybiera się pani
na zjazd położników i ginekologów, który ma się odbyć pod koniec miesiąca? Doktor
Donnar ze szpitala Johns Hopkins poprowadzi seminarium, na którym zaprezentuje
najnowocześniejsze techniki badań płodu.
Danni zawahała się. Powinna jechać i poznać najnowsze metody badań.
Nieskorzystanie z okazji byłoby głupotą i szczytem nieprofesjonalizmu. Z drugiej
strony miała teraz tak wiele pracy - nie mogła sobie pozwolić na tygodniowy wyjazd
na Karaiby.
Stone najwyrazniej zle odczytał jej wahanie.
- Mam nadzieję, że się pani na mnie nie gniewa, doktor Goodlove. Czasem
człowiek wyraża się nie dość precyzyjnie. To, co powiedziałem kilka minut temu, to
był komplement.
Jednak Danni, którą tak często raził seksism Stone'a, nie
tylko nie zwróciła uwagi na przepraszający ton przełożonego, ale przeciwnie,
miała wrażenie, że w jego głosie dzwięczy nuta arogancji.
Otworzyła szafkę i przez chwilę stała bez ruchu, zbierając się na odwagę, aby
wygarnąć Stone'owi coś, co dusiła w sobie od wielu miesięcy.
- Doceniam to, doktorze Stone - oznajmiła spokojnie - ale nie po to przychodzę
do szpitala, żeby sprawiać panu przyjemność lub pana zawodzić. Pańskie
samopoczucie w ogóle mnie nie interesuje. - Odwróciła się do niego twarzą. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]