[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ostatniej nocy nie był takim d\entelmenem, pomyślał, wysuwając się spod kołdry. Ta
pierwsza noc z Angie nie przebiegła bynajmniej według planu, ale teraz to ju\ nie miało
znaczenia. Mał\eństwo zostało skonsumowane. Byli mę\em i \oną.
W nastroju radosnej euforii wszedł do łazienki i odkręcił prysznic. Nie pamiętał, kiedy
czuł się tak dobrze. Z uśmiechem cichej satysfakcji wszedł pod strumień wody.
Dwadzieścia minut pózniej nadal się uśmiechał, kiedy zszedł na śniadanie do jadalni.
Betty stawiała właśnie na stole dzbanek z kawą i koszyk świe\o upieczonych bułeczek.
- Dzień dobry panu.
- Dzień dobry, Betty. - Owen usiadł i wziął dzbanek, z przyjemnością wdychając
zapach kawy. - Przy okazji, dam ci dobrą radę. Jeśli chcesz do\yć u nas do emerytury, to
powstrzymaj się lepiej od plotkowania na temat moich prywatnych spraw.
Betty uśmiechnęła się szeroko, bynajmniej nie speszona.
- Nie mo\e mnie pan zwolnić, Owenie Sutherland. Pracuję dla tej rodziny od ponad
trzydziestu lat. Pamiętam cię z czasów, kiedy się wkradałeś do kuchni i ustawiałeś krzesła
jedno na drugim, \eby się dostać do pudełka z ciastkami.
- Bardzo wzruszające wspomnienie, Betty, ale nie muszę ju\ podkradać ciasteczek. W
ka\dej chwili mogę ich sobie wziąć, ile dusza zapragnie.
- Tacy niby jesteśmy bezwzględni, co? To mi pan chce powiedzieć? - Betty
zachichotała, najwyrazniej niezbyt przejętą. - Oszczędz sobie tych pogró\ek, chłopcze. Nie
dam się przestraszyć. A jeśli chce pan wiedzieć, czemu zdradziłam pańskiej siostrze, \e nie
śpicie razem z \oną, to zaraz powiem.
- No więc, dlaczego powiedziałaś o tym Kim?
- Bo wiedziałam, \e to migiem do pana wróci i trzeba będzie jakoś ten problem
rozwiązać. I coś mi się widzi z pańskiej miny, \e dziś w nocy go pan rozwiązał.
Owen zmarszczył groznie brwi.
- Zabawiłaś się w Amora, co?
- A jak\e! Od razu wiedziałam, \e coś jest nie tak między panem a pańską \onką. A
przecie\ było widać gołym okiem, \e jest w panu po uszy zakochana, tylko czuje się jakoś tak
niepewnie. Jak zobaczyłam, \e nawet razem nie śpicie, to ju\ wiedziałam, w czym największy
problem.
- Ach, tak?
- Ano tak. Pomyślałam, \eby tak trochę pana pchnąć we właściwym kierunku, a
najlepiej to zrobić za pomocą ura\onej dumy, i tyle.
- Masz szczęście, Betty, \e jestem dzisiaj w takim dobrym humorze. To wszystko, co
ci powiem. - Owen wziął ciepłą bułeczkę, przekroił i posmarował miodem.
- W dobrym humorze, tak? Czego to nale\yta kobieta nie zrobi z mę\czyzną. A ta
pańska \onka jest całkiem w porządku.
Z tymi słowami Betty wzięła tacę i skierowała się do drzwi. Owen uznał, \e trudno nie
zgodzić się z tą konkluzją. W dwóch kęsach pochłonął smakowitą bułkę i sięgnął po następną.
W tym momencie w drzwiach pojawił się, ziewając, Glen Langley.
- Dzień dobry, Sutherland. Czy masz zamiar sam zjeść te wszystkie bułki?
- Mo\esz wziąć sobie jedną.
- Wielkie dzięki. Widzę, \e pan domu jest dziś wyjątkowo łaskawy.
Glen usiadł i nalał sobie kawy. Owen zignorował tę uwagę, \ując przez chwilę w
milczeniu.
- Czy naprawdę chcesz dla mnie pracować? - odezwał się w końcu.
Glen spojrzał na niego ze zdumieniem.
- Ale\ broń Bo\e. Bez obrazy, ale nie mogę sobie wyobrazić gorszego szefa. Jedyne,
czego od ciebie chcę, to propozycji pracy. I chciałbym, \ebyś ją zło\ył w obecności Kim.
- Angie mówi, \e jej nie przyjmiesz. Ale jaką mam gwarancję, \e tak będzie?
Glen wzruszył ramionami.
- śadnej. I jeśli powiesz to w obecności świadka, to znaczy twojej siostry, a ja zmienię
zdanie, to będziesz mieć mnie na karku.
- Tego właśnie się boję.
- Doskonale cię rozumiem. Masz wszelkie powody do niepokoju. Mogę cię zapewnić,
\e choćby wszyscy inni przed tobą dr\eli, ja, jako twój pracownik, potrafię ci dać w kość.
Owen uśmiechnął się lekko, doceniając tę szczerość.
- Tak, nie wątpię, \e potrafisz. Dlaczego o\eniłeś się z Kim?
- Powód był dość oczywisty. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia.
Chciałem ją zdobyć jak najszybciej, \eby jej nie stracić. Jak się da kobiecie zbyt du\o czasu
do myślenia, to zacznie wynajdywać mnóstwo przeszkód, które potem trudno pokonać.
Rozumiesz, co mam na myśli?
- Chyba tak. - Owen pomyślał o wszystkim, co sam ostatnio przeszedł.
- No właśnie. Zorientowałem się w waszej rodzinnej sytuacji i postanowiłem działać
szybko. Wiedziałem, \e ty będziesz największą przeszkodą. Namówiłem Kim do ślubu, zanim
zaczęła się martwić o twoją aprobatę.
- A skąd wiedziałeś, \e jej nie dam?
- Jesteś jej starszym bratem, tak czy nie? Starsi bracia rzadko akceptują mę\czyzn,
których poślubiają ich siostry. Wiem to z własnego doświadczenia. Sam mam młodszą
siostrę. A na dodatek, Kim dwa lata temu straciła ojca. Co znaczyło, \e ty przejąłeś i jego
rolę, więc sytuacja była dla mnie jeszcze trudniejsza.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]