[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Patrz, tam jest Curtis Logan.  Wskazała ręką.  Widzi nas... i woła.  Błyskawicznie
znalezli się obok młodego policjanta.
 Co się stało?  spytał Adam.
 Jeden z tych nietypowych wypadków, panie doktorze. Kilku chłopców ćwiczyło na
batucie  opowiadał.  W powietrzu zderzyli się i huknęli głowami. Przykro mi  dodał  ale
jednym z nich jest pański syn.
 Och...  Pod Liv nogi się ugięły.
 Wszystko będzie dobrze, Liwy.  Adam przyciągnął ją do siebie.  Uspokój się,
musimy pomóc Joshowi. Wezwał pan karetkę?  zwrócił się do policjanta.
 Jest już w drodze.
 Dobrze, a teraz zobaczymy, co z nimi.
Adam podszedł do rannych chłopców. Nie zdziwił się, że jednym z nich jest Mart Henry.
 Przepraszam, panie doktorze.  Twarz chłopca była biała jak ściana.  To był wypadek.
 Wiemy, kolego  uspokoił go Adam.  Możesz nam opowiedzieć, co się stało?
 Skakaliśmy na batucie, bardzo wysoko, i trzasnęliśmy się głowami.  Przełknął
nerwowo ślinę.  Josh spadł jak kamień.
 Och, Adam, spójrz na niego.  Liv z trudem hamowała łzy. Josh leżał bez ruchu.  Jest
taki...
 Spokojnie, Liwy.  Adam starał się nie okazywać zdenerwowania. Do tej pory Josh
powinien był już odzyskać przytomność.
 Zajmę się Mattem  powiedziała Liv.
 Bardzo cię proszę. Wygląda na to, że nastąpiło zwichnięcie barku. Curt, może pan
usunąć gapiów? Potrzebujemy więcej miejsca  zwrócił się do policjanta.
Liv, z najwyższym trudem zachowując samokontrolę, zajęła się przyjacielem Josha.
 Niedobrze mi...  szepnął chłopiec i zwymiotował.
 Możemy dostać trochę lodu?  rzuciła Liv w stronę stojących w pobliżu ludzi.
Podejrzewała, że Matt ma złamaną kość policzkową. Twarz zaczęła mu puchnąć. Odgarnęła
mu włosy z czoła.  Twoi rodzice są tutaj?
 Poszli do domu. Josh powiedział, że pani mnie odwiezie.
 Mogę ci w czymś pomóc, Liv?  Curtis przykucnął obok niej.
 Porozum się z rodzicami Matta, dobrze?  poprosiła.  Powiedz, żeby przyjechali do
szpitala. I uspokój ich, że obrażenia chłopca nie są poważne, a w każdym razie nie zagrażają
jego życiu.
 Załatwione. Dam znać na posterunek, a oni już wszystko załatwią.
Adam badał Josha. Puls był wolny, ale silny i równomierny. Modlił się w duchu, żeby to
nie było nic grozniejszego niż wstrząśnienie mózgu. Zacisnął zęby. Zauważył ciemniejący
siniak na wysokości pasa. Najwyrazniej Josh uderzył się o metalową ramę batutu.
 Karetka już jest, panie doktorze  oznajmił Curtis.
 Zwietnie, zabierzcie tych chłopców.  Adam porozumiał się z oddziałem ratunkowym.
Był spokojniejszy, wiedząc, że Stuart na nich czeka.
 Tatusiu...  usłyszał nagle słaby głos Josha.
 Ejże, kolego, obudziłeś się.  Adam odetchnął z ulgą.  Mama też tu jest.
 Co się stało?  Chłopiec zamrugał powiekami.
 Skakałeś z Mattem na batucie. Uderzyliście się głowami. Przypominasz sobie?
 Chyba tak...
 Dzielny chłopak.
 Zabierzesz mnie do domu?
 Nie teraz. Najpierw pojedziemy do szpitala, żeby doktor McGregor cię zbadał.
 Pojadę z tobą karetką, kochanie.  Liv ścisnęła rękę syna.
 Co mi się stało?  spytał Josh.
 Nic takiego.  Adam starał się nadać swemu głosowi jak najspokojniejsze brzmienie. 
Zrobimy prześwietlenie i zajmiemy się tobą.
 Nie o to mi chodzi.  Oczy Josha rozszerzyły się ze strachu.  Dlaczego nie czuję nóg?
Adam zerknął na Liv. Serce jej zamarło. W ułamku sekundy zorientowała się, że stało się
coś złego. Coś bardzo, bardzo złego.
ROZDZIAA DZIEWITY
 Dzięki, że przyszłaś, mamo.  Liv ściskała mocno dłoń Mary. Siedziały w korytarzu,
czekając na wiadomości.
 Wszystko będzie dobrze, kochanie  pocieszyła ją matka.
 Nie wiadomo. Adama wciąż nie ma.  Liv głos się łamał.
 Jakie badania mu zrobią?  spytała Mary.
 Chyba kompleksowe prześwietlenie i tomografię komputerową głowy  rzekła Liv,
drżąc ze zdenerwowania.  Mogło nastąpić porażenie kończyn dolnych...
 Och, dziecko, nie myśl tak pesymistycznie  przekonywała Mary.  Josh jest zdrowym
chłopcem.
 Tak, ale musimy liczyć się z taką ewentualnością.
 W oczach Liv pojawiły się łzy.
 Nie należy martwić się na zapas, to moje motto  powiedziała Mary, wyjmując
chusteczki.  Wytrzyj nos i oczy, Olivio. Josh nie chciałby widzieć swojej mamy w takim
stanie.
 Nie  chlipnęła Liv.
 No to zróbmy sobie herbatę. Przynajmniej czymś się zajmiemy.  Mary wstała i
podeszła do automatu.
 Mogłybyśmy pójść do dyżurki, byłoby wygodniej  zaproponowała Liv.
 Daj spokój. Siądzmy przy stoliku.  Skierowały się do pomieszczenia dla [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl