[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Lepiej uwierz.
- Tylko sędzia Mellon mógł dać się nabrać na tę rzewną historyjkę -
dodał kwaśno. - Wydaje mu się, że każdy ćpun, wałęsający się po ulicach,
zasługuje na jeszcze jedną szansę.
- Wielu z nich ná niÄ… zasÅ‚uguje - odrzekÅ‚a Carol, wychodzÄ…c.
- G co mu chodzi? - spytała Lara, kiedy wyszły na korytarz. - Zachowuje
się, jakbyś zasztyletowała mu matkę.
- Prawie. Canfield może i wygląda jak dwudziestolatek, ale aż do dzisiaj
nie przegrał żadnej sprawy o zwolnienie za kaucją.
- Cieszę się, że nie powiedziałaś mi tego przed rozprawą.
- Lara aż zadrżała z wrażenia. .
- Uważałam, że nie potrzebujesz dodatkowego stresu - odparła Carol
sucho. - No, to do roboty. Masz dwadzieścia pięć tysięcy dolarów?
A jak myślisz?
- To chodzmy oswobodzić twojego chłopaka.
RS
87
Tego samego popołudnia Lara stała przed bramą więzienia. Patrzyła, jak
strażnik zdjął Calowi kajdanki i wręczył grubą, szarą kopertę. Cal wetknął
ją pod pachę i stanął przed wyjściem. Rozległ się przenikliwy dzwięk
brzęczyka i brama otworzyła się. Zrobił kilka kroków i znalazł się w
objęciach Lary.
- Nie zasłużyłem na ciebie - powiedział, tuląc ją mocno.
- Owszem, tak - odparła Lara, delektując się jego bliskością. Tęskniła za
nim tak bardzo.
- Chodzmy. Jak najdalej stąd - powiedział, oglądając się przez ramię. -
Gdzie jest twój samochód?
- Jakieś dwadzieścia kilometrów stąd - odparła ponuro.
- Musiałam zaparkować aż w Gwatemali.
- To trochę więcej niż dwadzieścia kilometrów. - Cal stanął na środku
chodnika i głęboko wciągnął powietrze. - Zapach wolności. Cóż za
cudowny aromat.
- Czuję tylko zapach przedmieścia Hartford. Smród odpadków, pył
węglowy i cementowy kurz.
- Nie dla mnie.- Cal chwycił ją w ramiona i wykonał wraz z nią kilka
szybkich obrotów.
- Cal, puść mnie natychmiast! krzyknęła, gdy zgubiła pantofelek.
Podniósł bucik i wsunął go jej na nogę.
- Coś ci to przypomina? - spytała i uśmiechnęła się. - Piękny królewicz i
Kopciuszek.
- Raczej Król %7łaba - powiedział, prostując się. Spojrzał przy tym na
kopertÄ™ trzymanÄ… pod pachÄ….
- Co tam jest? - spytała.
- Rzeczy osobiste. Zegarek, portfel, pieniÄ…dze i takie tam drobiazgi...
Kiedy ciÄ™ wypuszczajÄ…, skrupulatnie oddajÄ… wszystko, co kiedyÅ›
skonfiskowali.
- To co teraz będziemy robić? - spytała z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Myślę, że wiesz, na co ja miałbym ochotę. - Cal przyciągnął Larę i
pocałował ją w kark.
- Od naszego tymczasowego mieszkania dzieli nas tylko dziesięć minut
drogi - powiedziała.
- No to biegnijmy do samochodu. - Cal chwycił ją za rękę.
Pobiegli. I już wkrótce byli w mieszkaniu Lary. Cal nie tracił czasu na
rozglądanie się po wnętrzu. Odszukał tylko drogę do sypialni i pociągnął
Larę do łóżka. Rozebrał ją i siebie równocześnie. Jedną rękę rozpinał zamek
jej sukienki, drugą zrywał z szyi krawat. Fragmenty garderoby lądowały na
RS
88
podłodze i meblach. Kiedy Lara została tylko w bieliznie, posadził ją na
brzegu łóżka i obsypał namiętnymi pocałunkami. Rozpiął staniczek i
całował piersi. Potem pchnął ją delikatnie do tyłu i zsunął z niej ostatni
skrawek koronek. Sam nadal był w spodniach.
- Nie możesz się doczekać, co? - mruknął, gdy przyciągnęła go do siebie
i mocowała się z klamerką paska.
- Tak - przyznała. Westchnęła głęboko, czując, jak bardzo Cal jest gotów.
Jeszcze przez chwilę walczyła z opornym zapięciem. W końcu warknęła: -
Poddaję się. Czy tu potrzebne jest jakieś zaklęcie?
Cal zachichotał. Potem podniósł się, zrzucił spodnie i przytulił się do
niej.
- Gotowa? - wyszeptał wprost w jej ucho. - Och, tak!
Krzyknęła radośnie, kiedy w nią wtargnął.
- Tęskniłaś za mną? - spytał, kiedy mocno oplotła go nogami.
- Bardziej niż możesz sobie wyobrazić.
- Nie muszę sobie wyobrażać - szepnął. - Ja wiem. Zbyt byli spragnieni
siebie, zbyt wygłodniali, by mogło
to potrwać długo. Chwilę pózniej Lara leżała z głową na ramieniu Cala.
Słuchała, jak jego serce z wolna wracało do normalnego rytmu. Myślała, że
usnÄ…Å‚.
- Bardzo przyjemne mieszkanko - odezwał się niespodziewanie.
- Chcesz je wynająć? - droczyła się z nim Lara.
- Nie, nie to. Cieszę się tylko, że nie. zamieszkałaś w domu noclegowym.
- Wydaje mi się, że i tak nie widziałeś niczego, prócz drogi wiodącej
tutaj.
- Nieprawda. Wszystko widziałem. Za tymi drzwiami jest salon...
- Bardzo dobrze.
- Tam jest łazienka.... - wskazał.
- Tak.
- I widziałem jeszcze po drodze niedużą kuchnię.
- Doskonale!
- A skoro już o kuchni mowa... - zaczął.
Przechyliła głowę i spojrzała nań pytająco.
- Czy w twojej kuchni jest coś do jedzenia? - spytał.
- Nie. Chyba, że zadowoli cię połówka cytryny, słoik musztardy i butelka
wody mineralnej.
Jęknął żałośnie.
- W okolicy jest kilka barów, sprzedających różne dania na wynos -
powiedziała Lara.
RS
89
- NaprawdÄ™? - westchnÄ…Å‚ z ulgÄ….
- Naprawdę. Myślisz, że jak przeżyłam tyle czasu? Przecież nie
zajmowałam się gotowaniem;
- DostarczajÄ… potrawy do domu?
- Owszem.
Siadł na łóżku i sięgnął po telefon.
- Pizza? Hamburger? A może jakaś chińska potrawa?
- Niedaleko stÄ…d jest  Karmazynowa Pagoda". Menu jest na stoliku pod
telefonem, w szufladzie.
Wyjął kolorową broszurkę i po przejrzeniu jej wystukał numer.
- Dla ciebie Lo mein ? - spytał. - Pamiętam, że lubiłaś kiedyś.
- Może być - odparła. Ze zdumieniem przysłuchiwała się nieskończonej
niemal litanii zamawianych przez niego potraw. - Wygląda na to, że
zaprosiłeś tu jeszcze cały pułk wojska.
- Zapracowałem na dobry apetyt - odparł z szerokim uśmiechem. Nagle
twarz wydłużyła mu się, mina zrzedła. - Masz pieniądze? Coś mi się zdaje,
że w mojej kopercie jest tylko sześć dolarów; To na pewno nie wystarczy.
- Mam pieniÄ…dze.
Lo mein - potrawa kuchni chińskiej; gotowany makaron smażony z
grzybami, selerem, pędami bambusa i kiełkami fasoli.
Nie odezwał się. Usiadł na brzegu łóżka i włożył spodnie. Z chmurną
twarzą zapalił papierosa.
- Cal. o co chodzi? - spytała. Nagła zmiana nastroju przestraszyła ją. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kucharkazen.opx.pl